Córka Edwarda Lubaszenki zostanie gwiazdą TVP. "Wolę się podpierać pracą, a nie tym, co osiągnęli mój ojciec lub brat"
Beata Chyczewska długo czekała na swoją szansę i teraz chce zrobić karierę na własnych warunkach. Niebawem zobaczymy aktorkę w serialu "Leśniczówka". Czy boi się porównań do sławnego ojca i brata?
23.03.2018 | aktual.: 23.03.2018 12:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Michał Dziedzic, Wirtualna Polska: Dlaczego zdecydowała się pani na nazwisko Chyczewska? Pewnie w branży łatwiej by było z nazwiskiem Linde Lubaszenko.
Beata Chyczewska: Po pierwsze dlatego, że wyszłam za mąż i automatycznie przyjęłam nazwisko męża. Poza tym moje panieńskie nazwisko jest podwójne, a że nie ma takiej możliwości, żeby mieć potrójne nazwisko, łatwiej było po prostu przyjąć nazwisko Chyczewska. Czy w branży byłoby łatwiej? Myślę, że zawsze wychodzi się na tym lepiej, gdy buduje się coś od podstaw, niż gdy opiera się na czyimś dorobku. Nie chce się też od tego zupełnie odciąć. W końcu zanim wyszłam za mąż, to grałam i występowałam właśnie pod nazwiskiem Linde Lubaszenko. Wolę się jednak podpierać swoją pracą, a nie tym, co mój ojciec lub brat osiągnęli, mimo że mam do tego ogromny szacunek.
Jaka była reakcja Edwarda Linde Lubaszenki, gdy zdecydowała się pani iść do szkoły teatralnej? Słyszałem, że nawet zrezygnował ze stanowiska profesora na PWST, żeby uniknąć niezręczności.
To prawda, kiedy dostałam się do szkoły, to zrezygnował z nauczania, żeby nie było takiej sytuacji, że on mnie musi uczyć. Chciał uniknąć posądzania o to, że mam jakieś fory lub że jestem wyjątkowo traktowana ze względu na jego pozycję w szkole teatralnej. Na pewno znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że sam fakt posiadania nazwiska coś mi ułatwił, ale to tak nie działa.
Tata bardziej wspierał, czy odradzał?
Ani nigdy mi nie powiedział, że to jest fajny zawód, ani że trudny. Zaczął mi za to uświadamiać to, jakie ja mogę mieć problemy, braki, np. problemy z wymową. Bardzo na to zwracał uwagę. Dopiero później, już po wielu latach ciężkiej pracy nad dykcją, usłyszałam, że nareszcie mówię dobrze i mogę występować. Chciał, żebym wiedziała, że fakt, że jestem jego córką, nie musi mi czegokolwiek ułatwić, a wręcz przeciwnie, będę musiała pracować dużo ciężej.
Pani ojciec dosyć odważnie mówi o swoim życiu prywatnym. W jednym z wywiadów wyznał "Jestem erotomanem. Miałem cztery żony i tysiące kochanek". Jak pani się odnosi do takich deklaracji jako córka?
Myślę, że takie artykuły opierają się na szukaniu sensacji. Czytając takie rzeczy, nie traktuję ich serio, nie traktuję tego jak poważne zwierzenia mojego ojca. Nie wiem, na ile to jest forma żartu z jego strony, a na ile machinacje ludzi, którzy zamieszczają takie treści. Warto pamiętać, że mój tata to osoba z dużym poczuciem humoru.
Minęło już kilka lat, od kiedy skończyła pani szkołę teatralną. Dlaczego dopiero teraz zobaczymy panią na małym ekranie?
Po szkole teatralnej robiłam różne rzeczy w teatrze, później się tak złożyło, że na jakiś czas wyjechałam z Polski. Urodziłam dziecko, miałam przerwę. I jakiś czas temu wróciłam, a nie jest łatwo zaczynać od nowa. Najpierw zaczęłam współpracę z telewizją jako prezenterka, co robię w dalszym ciągu. Zaczęłam chodzić na castingi i uaktywniać się w aktorstwie, no i w końcu trafiłam do "Leśniczówki".
Kogo pani gra w serialu?
Gram niesympatyczną postać, która utrudnia życie głównej bohaterce. Jest dyrektorką szkoły w "Leśniczówce" .
Wywodzi się pani ze słynnego klanu aktorów i w końcu to pani zaprezentuje szerokiej widowni swoje umiejętności. Czuje pani jakiś rodzaj presji? W końcu oczekiwania będą duże.
Kiedy kończyłam szkołę teatralną, rzeczywiście bardzo mocno czułam tą presję, obawiałam się porównań do ojca, brata czy mamy, która też jest aktorką. Ale miałam trochę czasu, żeby się z tym oswoić i nabrać do tego dystansu. Przecież pracuję sama na siebie. Każdy z nas jest też inną osobowością i myślę, że ciężko nas porównywać.
Liczy pani, że po roli w "Leśniczówce" kariera aktorska nabierze tempa?
Chciałbym mieć okazję się sprawdzać i podejmować nowe wyzwania zawodowe. Niezależnie od tego, czy będzie to telewizja, teatr czy film. Każda z tych rzeczy jest bardzo ciekawa dla aktora. Myślę, że idealną sytuacją jest, kiedy można na wszystkich tych polach się realizować.
Jak się pracuje na planie Leśniczówki? Występują tam świetni polscy aktorzy.
Obsada tego serialu to są fantastyczni aktorzy. Kiedy pojawiłam się na planie, akurat była kręcona scena zbiorowa i strasznie się denerwowałam. Miałam spory monolog do wygłoszenia przed tymi ludźmi, ale wszyscy byli bardzo otwarci i pomocni.
W "Leśniczówce" występuje też Krzysztof Globisz, legenda aktorstwa. Tak jak Pani ojciec, wykładowca krakowskiej PWST.
Tak, pana Globisza miałam okazję podziwiać od dziecka w Teatrze Starym, kiedy jeszcze byłam małą dziewczynką, a on grał swoje wielkie role. Natomiast na planie "Leśniczówki" nie mieliśmy okazji się jeszcze spotkać. Żałuję, bo szczerze mówiąc, bardzo na to liczyłam.