"Zostałem sam". Conrado Moreno pierwszy raz komentuje wypadek na planie programu "Europa da się lubić" TVP
Telewizyjny program "Europa da się lubić" przyniósł Conradowi Moreno sławę i popularność, ale jeszcze do niedawna mało kto wiedział o wypadku, który wydarzył się z udziałem Hiszpana na planie.
"Zostałem sam". Conrado Moreno pierwszy raz komentuje wypadek na planie programu "Europa da się lubić" TVP
Kiedy niepublikowane nagranie trafiło do sieci, Moreno z ulubieńca publiczności szybko stał się ofiarą kpin. Niedawno po raz pierwszy publicznie odniósł się do dramatycznych wydarzeń z telewizyjnego studia, które cudem nie zakończyły się tragicznie.
"Dziś można się śmiać, choć mnie to raczej już nie bawi" - napisał Moreno, podkreślając, jak bardzo dotknęły go nie tyle wydarzenia sprzed lat, co fakt, że stał się memem.
Fenomen programu "Europa da się lubić"
Conrado Moreno, syn Polki i Hiszpana, od 12 roku życia mieszka w Polsce, gdzie dwadzieścia lat temu zyskał rozpoznawalność za sprawą udziału w rozrywkowym programie TVP2 "Europa da się lubić". Był jednym z przedstawicieli krajów wspólnoty, który przybliżał Polakom stojącym u progu wejścia do Unii, kulturę i tradycję Hiszpanów.
Program TVP otworzył mu drzwi do kariery
Cieszący się niezwykłą popularnością program Dwójki, prowadzony przez Monikę Richardson, stał się trampoliną do kariery w show-biznesie dla wielu jego uczestników m.in. Kevina Ainstona z Wielkiej Brytanii, Niemca Steffena Möllera czy Francuzki Elisabeth Dudy.
W przypadku Moreno "Europa da się lubić" otworzyła mu drzwi do kariery prezentera i zapoczątkowała występy w wielu rozrywkowych programach m.in. "Tańcu z gwiazdami", "Fort Boyard" czy "Gwiazdy tańczą na lodzie".
Zaginione nagranie trafiło do sieci
Do niedawna jednak mało kto wiedział, że na planie rozrywkowego programu TVP2 w 2004 roku doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem Conrado Moreno. Gwiazda "Europa da się lubić" straciła panowanie nad motocyklem i wjechała w publiczność. Na szczęście skończyło się tylko na strachu, a nikomu nic się nie stało.
O całej sprawie wiedzieliby tylko uczestnicy tamtego zdarzenia, gdyby nie fakt, że parę lat temu filmik z planu niespodziewanie trafił do sieci.
Filmik z nagraniem stał się viralem
Filmik, na którym najpierw widać całe zajście, a następnie słychać przejętego cała sytuacją Moreno, w mig stał się viralem i jak się okazuje źródłem licznych nieprzyjemności dla samego Moreno. Kiedy parę dni temu jeden z instagramowych profili przypomniał "słynne" nagranie, w komentarzach do sprawy sprzed lat odniósł się sam zainteresowany.
Nawet po latach nie jest mu do śmiechu
"Tak, prawie dwadzieścia lat zatrzymanych na jednym nagraniu. Nikt nie przewidywał wtedy ani tego, co się za chwilę wydarzy ani tego, że ktoś to potem udostępni w internecie [...] - zaczyna swój wpis Moreno. Nie było to dla mnie łatwe doświadczenie wtedy, nie jest chyba nawet do dzisiaj - oswojenie się z myślą, że stajesz się postacią kojarzoną z jednym wydarzeniem, które nieszczególnie staje się powodem do dumy" - wyznaje Hiszpan, podkreślając, że mimo dystansu do siebie, jakiego nabrał przez lata, nie było mu łatwo, gdy stał się obiektem kpin.
"Dystans do siebie przede wszystkim rodzi się po latach, zwłaszcza gdy z niebezpieczniej sytuacji, szczęśliwie nic się nikomu nie wydarzyło. Dziś można się śmiać, choć mnie to raczej już nie bawi. Im więcej lat mija, tym bardziej dostrzegam, jak w tej sytuacji zostałem sam, z ciężarem bycia różnie odbieranym (nie rzadko wyśmiewanym) z siłą YouTube, która miała i ma do dziś swoje konsekwencje. Myślę o tych wszystkich, którzy nie wytrzymali i nie poradzili sobie w życiu, bo stali się chodzącymi memami.
Śmiech to oznaka zdrowia, ale gdy zostajesz sam w sytuacji, w której otoczenie śmieje się z Ciebie bez Ciebie, potrafi to mocno zaboleć. Piszę o tym dziś, bo przez lata próbowałem pokazać, jaki mam do tej sytuacji dystans a prawda jest taka, że chciałem, żeby przez chwilę ktoś próbował się postawić na moim miejscu" - podsumował Moreno.