Cody Simpson: chce być kimś więcej niż Justinem Bieberem
_Niebawem zagrasz w Polsce. Byłeś kiedyś w naszym kraju? Wiesz coś o Polsce?_
Zadzwonił do mnie mój manager i powiedział mi, że zna dziewczynę z Polski, która jest bardzo ładna i że macie w Polsce piękne dziewczyny (śmiech).
29.04.2015 | aktual.: 29.04.2015 15:04
_Zgadza się!_
To, czym jestem podekscytowany, gdy jestem na trasie, to granie w miejscach, w których jeszcze mnie nie było, poznawanie nowych ludzi. Nigdy nie miałem żadnych doświadczeń z Polską, czy Polakami, więc nie mogę się już doczekać.
_Skoro to twój pierwszy koncert w Polsce, to czy zaprezentujesz coś specjalnego naszej publiczności?_
To, co bardzo lubię w graniu tras koncertowych to fakt, że każdy koncert jest inny. W tej chwili gram coś, co można określić jako rock akustyczny, lubię grać z moim zespołem, lubię z nim improwizować. Zmieniamy setlistę każdego wieczora, zagramy pewnie przede wszystkim piosenki z mojej nadchodzącej, trzeciej płyty. To jest to, co uwielbiam w tej chwili robić, a wreszcie mogę robić co chcę, bo jestem już artystą niezależnym.
_Mówisz o graniu na żywo, o rockowym podejściu do muzyki, a ja czytałem że niektórzy określają cię mianem "nowego Justina Biebera". Co sądzisz o tego typu porównaniach?_
Tak, ludzie porównują mnie czasem do Biebera, choć dziś jesteśmy kompletnie różnymi muzykami. Ja jestem gitarzystą, mam zespół. Porównują nas dlatego, że obaj zaczynaliśmy jako młodzi ludzie, a do tego, kiedy byłem młodszy, grałem muzykę pop. Głównie dlatego, że tak chciała wytwórnia, z którą byłem związany. Dziś jestem artystą niezależnym. Tworzę muzykę tak, jak chcę, gram na gitarze i dobrze się przy tym bawię.
_A skoro mowa o gitarze, widziałem kilka klipów, w których grasz. Kto jest twoim gitarowym idolem?_
Myślę, że każdy, kto gra na gitarze, uważa Jimiego Hendrixa za swojego idola. On jest wzorcem, punktem odniesienia. Właściwie zacząłem grać na gitarze pół roku temu, choć bardzo mi się podobała i myślałem o tym od kilku lat. Ale pół roku temu otworzyłem się na bluesa. W zasadzie cały czas poznaję ten gatunek i staram się poprawiać swoje umiejętności. Hendrix jest wzorcem do naśladowania dla wielu muzyków, każdy dąży do niego i ma nadzieję się zbliżyć, ale nikomu się w sumie nie udaje.
_ Widziałem, że na stronie internetowej pozujesz z kolei w koszulce z Neilem Youngiem. Czy to kolejny z twoich idoli?_
Tak, choć jego muzyką zainteresowałem się dzięki Benowi Harperowi, to on jest moim wielkim idolem, bardzo mnie inspiruje. To, co od niego i od Neila Younga biorę, to niedoskonałości wokalne. Chodzi mi o to, że dziś, gdy się słucha muzyki, to wokale są tak perfekcyjne, że aż irytujące.
_Zgadzam się._
Są tak irytujące i przeprodukowane, że postanowiłem sobie, że na mojej nowej płycie i wszystkich kolejnych nie będzie żadnego ściemniania. Sporo piosenek na tej płycie zaśpiewałem za jednym podejściem, bez zastanawiania się, czy idealnie trafiam w punkt. Ben i Neil też o to nie dbają (śmiech). To nie jest przecież najważniejsze, tak samo jak nie jest to najważniejsze na koncercie.
_Opowiedz mi trochę o swoich planach na przyszłość. Nie masz w tej chwili kontraktu z dużą wytwórnią, z tego, co wiem, założyłeś swoją własną firmę?_
Tak! Nazywa się Coast House. To jest to, o czym zawsze marzyłem i co powoli rozwijam. Wiesz, mam już nazwę i na razie wytwórnia zajmie się dystrybucją mojego nowego albumu, ale chciałbym, aby w przyszłości przekształciła się w coś więcej. Aby była marką, która będzie wydawać fajne zespoły, na przykład zespoły z Australii.
_A jaki będzie w takim razie twój kolejny album? Czy skręcisz w kierunku rockowego grania i na płycie będzie mnóstwo mocnych riffów?_
Nie nazwałbym tego muzyką rockową. Sam proces nagrywania albumu jest co prawda mocno rock and rollowy, ale to będzie raczej materiał akustyczny, akustyczno – rockowe granie. Może pójdzie trochę w kierunku reggae. Inspiruje mnie sporo rzeczy, których słucham.
_No właśnie, czego słuchasz w tej chwili?_
Głównie Bena Harpera, Neila Younga, Boba Marleya, Jacka Johnsona.
_Jak widzisz siebie za 10 czy 20 lat?_
Mam nadzieję, że moja wytwórnia wyda dużo albumów. Mam też nadzieję, że będę rozwijał się, jako gitarzysta. Mam dopiero 18 lat, więc przed mną dużo czasu. Wiele osób kojarzy mnie ze światem popu, w którym wszystko musi się dziać natychmiast. Ale tak wcale nie musi być, wolę gdy rzeczy dzieją się powoli, rozwijają naturalnie. Wolę pracować powoli. Tak, jak powinno się pracować.
_Na koniec zapytam, czy chcesz coś przekazać polskiej publiczności, zanim zobaczą cię na scenie?_
Dziękuję za to, że dzięki wam czuję się tak podekscytowany tym, że dla was zagram. Mam nadzieję, że mój koncert się wam spodoba! I cieszę się, że spędzę z wami czas! Na pewno też do was wrócę!
Rozmawiał Marcin Bąkiewicz.