Co się dzieje z mózgami himalaistów atakujących szczyt? Brutalna prawda wyznana przez lekarza związanego z akcją w Nanga Parbat
03.02.2018 13:23, aktual.: 03.02.2018 13:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wciąż nie milkną echa akcji ratunkowej na Nanga Parbat. Nadal nie ma odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytanie, dlaczego zdobycie szczytu przez himalaistę jest dla niego ważniejsze od życia? Lekarz związany z akcją ratunkową w Himalajach, opowiedział w "Dzień Dobry TVN", co jego zdaniem dzieje się ze zdobywcami szczytów w momencie ich zdobywania?
Co wydarzyło się na szczycie "góry zabójcy"?
Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol, jak się okazuje już po ataku szczytowym, utknęli na wysokości około 7300 metrów na Nanga Parbat. Dzień później rozpoczęła się akcja ratunkowa z udziałem polskich himalaistów. Ratownicy rozpoczęli akcję, mimo zmroku Adam Bielecki i Denis Urubko ruszyli na poszukiwania, w ekspresowym tempie udało im się odnaleźć Francuzkę, która zeszła o własnych siłach na wysokość ok. 6000 metrów.
Jak mówił w rozmowie z TVN24 Adam Bielecki, Elisabeth Revol na szczycie zorientowała się, że Tomasz Mackiewicz jest w kiepskim stanie i ma problemy ze wzokiem.- Kryzys zaczął się na wierzchołku, trzeba znać specyfikę sportu, by to zrozumieć. Wspinając się, byli zamknięci we własnym świecie - mówił.
W nieco innej formie była Elisabeth Revol, gdy Adam Bielecki ją odnalazł. Francuzka była odwodniona, miała odmrożone palce obu dłoni oraz stopy. Na miejscu podano jej leki przeciw odmrożeniu oraz odżywkę w płynie, ale co najważniejsze, zachowywała jasność umysłu, jasno formułowała myśli i kontaktowała. Zatem co stało się z Tomaszem Mackiewiczem, który podobno miał problemy ze wzrokiem i zamknął się we własnym świecie? Czy Elisabeth była tak skoncentrowana że nie zauważyła problemów z którymi zmagał się jej towarzysz?
Uszkodzenie mózgu przyczyną tragedii?
Okazuje się, że himalaiści przebywając w górach powyżej 8 tys metrów nad poziomem morza mają tak samo niskie ciśnienie krwi, jak pacjenci na oddziale intensywnej terapii. - Mózgi himalaistów w strefie śmierci mają zaburzone funkcje poznawcze. - powiedział w Dzień Dobry TVN, Robert Szymczak, lekarz i himalaista, który wspierał zaopatrywanie polską ekipę ratunkową w środki medyczne do akcji poszukiwawczej na Nanga Parbat. - W strefie śmierci, powyżej 75000 metrów, gdy himalaiści atakują szczyt - ich mózgi nie działają tak jak na poziomie zero. Oni mają ograniczone funkcje poznawcze, więc nie są w stanie ocenić prawidłowo sytuacji. Niedotlenienie wpływa na ich mózg i ich decyzje nie są, takie same gdyby je podejmowali na zerowej wysokości. - stwierdził lekarz.
- Ja sam zwracałem uwagę himalaistom, że decyzje podejmowane w strefie śmierci są obarczone błędem. - dodał i wskazał, że właśnie do niwelowania tego rodzaju błędów wyznacza się kierowników wypraw, osób, które zostają na niższej wysokości i wyznaczają ramy czasowe np. czas maksymalny do ataku na szczyt jaki im pozostał. W przypadku, gdy członek wyprawy nie słucha się takiej osoby, zostaje poinformowany, że ryzykuje własnym życiem i może zostać wykluczony z kolejnych wypraw.
Ludzie w ekstremalnych warunkach
Wszystko jest spowodowane nie tylko ekstremalnym chłodem, ale także ekstremalnie niską zawartością tlenu - ok. 30 %. Takie warunki powodują, że na wysokości, na której znaleźli się Mackiewicz i Revol, z reguły uczestnicy wypraw nie są w stanie realnie oceniać sytuacji i następuje obniżenie tolerancji na wysiłek fizyczny związany z niewydolnością organizmu. Himalaista musi się poruszać bardzo powoli, by bronić się przed wychłodzeniem. Do wszystkiego dochodzi odwodnienie i oddychanie suchym i zimnym powietrzem.
Wierzchołek ludzkiej tragedii
Czy Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revoll, byli tak skupieni na zdobyciu szczytu, że przestali oceniać racjonalnie warunki i swoje działania? - To, co ma kto w głowie, jest sprawą indywidualną. - komentuje Szymczak - Wszystko zależy od tego, kto ma jaką motywację do wejścia na szczyt. Jeżeli ktoś ma ustawioną motywację na 100%, to być może w jego głowie jest właśnie to, aby na tym szczycie być. Jeżeli ktoś myśli o tym, że w domu czekają dzieci i rodzina, to być może w tej drodze się zatrzyma.
Cudem uratowana przez polskich himalaistów Francuzka Elisabeth opowiedziała o wstrząsających wydarzeniach z wierzchołka "góry zabójcy". - Wymieniałam informacje, czekałam na wiadomości od ludzi organizujących pomoc - przyznała. - W pewnym momencie napisali mi, że mam zejść na poziom 6000 metrów n.p.m., a Tomka wezmą helikopterem później z poziomu 7200 m n.p.m. Ja tak nie zdecydowałam. To zostało mi narzucone.
Kiedy odczytała wiadomość, skierowała się w stronę Mackiewicza i mu powiedziała: - Posłuchaj, helikoptery przylecą późnym popołudniem. Ale ja muszę zejść niżej. Tak mi kazali. Czekaj tutaj proszę. Revol zabezpieczyła, jak mogła najlepiej, swojego partnera, wysłała jego dokładną lokalizację GPS i rozpoczęła wędrówkę w dół. Mackiewicz - o ile usłyszał i zrozumiał, co mu powiedziała - żył z przeświadczeniem, że przyleci po niego helikopter.