Co on pisze, czyli jak Olivier Janiak został polskim Paulo Coelho
Oliviera Janiaka nie trzeba nikomu przedstawiać. Zawsze świetnie ubrany i zazwyczaj perfekcyjnie przygotowany do swojej głównej zawodowej roli, czyli przeprowadzania wywiadów ze znanymi celebrytami. To właśnie w jego programie "Co za tydzień" możemy dowiedzieć się, czym ekscytuje się polski i zagraniczny show-biznes, gdzie warto bywać i z kim pozować do zdjęć. A co poza tym? Olivier Janiak od 2008 roku jest redaktorem naczelnym miesięcznika dla prawdziwych mężczyzn. W magazynie "Maleman" przedstawia portery intrygujących bohaterów, nie tylko płci męskiej. I to wychodzi gwieździe TVN bardzo dobrze. Ciekawi nas tylko, kto powiedział Janiakowi, że dobrze pisze, że powinien otwierać każdy numer swojego pisma wstępniakiem, który poraża banalnością i grafomaństwem?! Prezenterowi udało się w życiu pewnie wiele rzeczy, ale na boga, niech przestanie już pisać!
Oliviera Janiaka opowieści dziwnej treści
Oliviera Janiaka nie trzeba nikomu przedstawiać. Zawsze świetnie ubrany i zazwyczaj perfekcyjnie przygotowany do swojej głównej zawodowej roli, czyli przeprowadzania wywiadów z celebrytami.
To właśnie z jego programu "Co za tydzień" możemy dowiedzieć się, czym ekscytuje się polski i zagraniczny show-biznes, gdzie warto bywać i z kim pozować do zdjęć.
A co poza tym? Olivier Janiak od 2008 roku jest redaktorem naczelnym miesięcznika dla prawdziwych mężczyzn. W magazynie "Maleman" przedstawia portrety intrygujących bohaterów, nie tylko płci męskiej. I to wychodzi gwieździe TVN bardzo dobrze.
Ciekawi nas tylko, kto powiedział Janiakowi, że dobrze pisze, że powinien otwierać każdy numer swojego pisma wstępniakiem, który poraża banalnością i grafomaństwem?!Prezenterowi udało się w życiu pewnie wiele rzeczy, ale błagamy: niech już przestanie pisać!
AOS/KŻ
Janiak jest celebrytą, a nie pisarzem
Olivier Janiak zna się na show-biznesie jak mało kto. Celebrycki świat poznał od podszewki, gdyż od wielu lat jest jego głównym przedstawicielem. Najwidoczniej prezenter chciał pokazać się widzom z zupełnie nowej strony, gdyż nie tylko stworzył ambitny magazyn dla mężczyzn, ale także zajął się "słowną szermierką", w której poległ z kretesem.
Nie musi znać się na wszystkim
Z wielkim trudem przebrnęliśmy przez jego wstępniaki otwierające każde wydanie "Maleman". Początkowo śmieszyły nas "ambitne" wynurzenia Janiaka, lecz z czasem zaczęliśmy odczuwać pewne znużenie. Niemal wszystkie jego teksty napisane są w ten sam grafomański i pretensjonalny sposób.
Przekonajcie się sami i spróbujcie przebrnąć przez kolejne strony galerii. Kto dotrwa do końca, ten mistrz!
Co autor miał na myśli?
Uwaga, zaczynamy!
"Dotykasz delikatnie. Stopniowo coraz mocniej. Odważniej. Zaczynasz od kolan. Odkrywając dotykiem, jakby to był pierwszy raz. Przez uda, coraz wyżej. Szukasz zachłannie. Trafiasz wreszcie. Męskie organy. Genitalia. Jakiś kawałek mięsa. Obcy. Nic dziwnego. Nie byłoby w tym, gdyby nie to, że to twoje nogi. Twoje ciało. Twój interes wreszcie. Pooperacyjne przebudzenie w nowej, zaszczepionej wraz implantem łąkotki, rzeczywistości. Nie jest przyjemnie. Nic nie jest twoje. Czas z pewnością nie twój. Najbliższa przyszłość także daleka od wymarzonej. Choć w przypadku nieskomplikowanego ponoć zabiegu ze znieczuleniem miejscowym jest nadzieja, pewność nawet, że wrócisz do siebie."
Olivier Janiak z żoną
Poniższy fragment wyraźnie pokazuje, że Olivier Janiak kompletnie oderwany jest od rzeczywistości zwykłego Polaka, którego rzadko kiedy stać na taksówkę, a co dopiero wysyłanie samych bucików syna taryfą z powrotem do przedszkola:
"Nieznany numer piąty raz dzwoni. Odbieram. Z przedszkola. Że chyba nie te buciki zabrałem. I że „nic mnie to nie obchodzi, buty mają wrócić. Zaraz!”. Jazda z powrotem nie wchodzi w grę, to byłoby czasowe samobójstwo. Problematyczne obuwie: z cholewką, na dwa rzepy, szare, zamszowe – zgadza się: nie nasze! wsadziłem w taksówkę. Ze stówką i adresem. Ruszyłem dalej, już w korki. Przed każdym skrzyżowaniem. Miejscowością. Wszechobecne zatkanie. "
Przemyślenia Oliviera Janiaka
Tutaj macie przemyślenia Janiaka o pozornie szczęśliwym życiu ludzi, którzy dorobili się pokaźnego majątku. Czy życie celebrytów naprawdę tak wygląda? Jeżeli tak, to serdecznie im współczujemy i natychmiast przestajemy zazdrościć wypełnionego pieniędzmi konta bankowego.
"Najpierw skromnie. Raz na jakiś czas drobne zakupowe szaleństwo. Ciuch, gadżet na poprawę nastroju. W nagrodę za uciekający czas. Wkrótce samochód. Pierwszy. Używany. Byle jeździł. Potem wypasiony. By o nas mówił więcej, niż sami potrafimy. Własny kąt. Kawalerka na start. Co szybko willą z basenem być zapragnęła. Ewentualnie loftem z widokiem na miasto. Którego presja nas zmieni. Niebawem. Pierwsza pensja. Na nic nie starcza. Po roku i trzykrotnie wyższa to za mało. A żaden pieniądz nie zrekompensuje uciekającego życia. W nieokreślonym kierunku. Nieprzemyślanego. Pędu. Wyścigu. O jakiś prestiż. O jakąś emeryturę. Stracony czas nie do nadrobienia. W nadmiarze spraw zamknięci. Nie tylko emerytury nie dożyjemy. Nie zauważymy nawet, jak kolejne dni, lata, dekady z naszego życia znikają. Nawet własny zawał serca uda nam się przegapić w tym pędzie. Stop. Bez prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem. I w pracy z kolegą. "
Janiak kocha "Nowy Jork na chwilę i ciszę w radiu". Fascynujące!
Co kocha Olivier Janiak? Odpowiedź poniżej:
"Wiatr od morza, uśmiech syna, pierwszy pot po miesiącu niebiegania. Targi designu w Mediolanie. Kac w wolny dzień. Wojewódzkiego w teatrze. Skarpetki po przejściach. iPhone. Nadużywać. Moich szefów. Spacer z Karoliną. Nowy Jork na chwilę. Polskie filmy na Festiwalu Filmów w Gdyni. Słowo „nieprzypadkowy”. Sto par butów. Stadion Legii. Ambcje Lecha. Dużo gadać. Ziołowe tabletki na uspokojenie. Robić zdjęcia. Ubrania Rage Age na co dzień i s.Oliver od święta. Kawę na wynos. Humor Majewskiego. Okładki „Malemena”. Jednodniowe soczewki. Sklepowe na Pradze. Obiad bez pośpiechu. „Co za tydzień” co tydzień. Spokój Chilli Zet. Boże Narodzenie u rodziców. Jacka z lodem. Projektować wnętrza. Spać w Hotelu Starym. Tatuaże. Wystawy instalacji. Beatę Tyszkiewicz. Robić dobrze. NO NO NO. Bary mleczne. Czytać od deski do deski. Nowe zęby. Zapach WOOD. Myć jej plecy. Mieć luza. Nowych znajomych. Bezpieczne samochody. Regularne mordobicie na KSW. Osobowość Leszka Możdżera. Wizyty u fryzjera. Ciszę w radiu."
Tak głębokie, że aż płytkie
Na koniec kolejna dawka prozy Oliviera Janiaka. Zmęczyliście się jego stylem pisania?
"2.47. Dobra godzina. Na głęboki sen, konkretną zabawę, nie na pobudkę, raczej. Wbrew rozsądkowi i przyzwyczajeniom organizm, rześki nadspodziewanie, zbudził mnie w środku nocy. Zapaliłem papierosa. By go zmulić. Wypiłem wodę. By go uspokoić. Wróciłem do łóżka. Sen nie chciał przyjść. Wróciłem, by szybko, z radością, podjąć decyzję o nowej jakości w moim życiu. Niczym Galileusz, Robert Baden-Powell, twórca scoutingu, idol z młodości, z harcerstwa, czy zwariowana Maria Czubaszek uznałem, że cztery godziny to wystarczający wypoczynek."
Przedawkowanie twórczości Janiaka jest możliwe
Ktoś dobrnął do końca galerii? Brawo! Za wiarę, że można. I warto. Bo w końcu każdy pisać może. Ale czy powinien? Oto jest pytanie! Na śniadanie! Płatki z mlekiem i miód spadziowy. Tylko eko. Bo lasy tropikalne giną. A my w tych zimnych loftach zamknięci. Na siebie. Koniec. I bomba. Kto czytał, ten...?
AOS/KŻ