Co łączy "Znachora" i "Downton Abbey"? Twórcy ujawniają kulisy filmu Netfliksa
Nowy "Znachor" z Leszkiem Lichotą w roli głównej bije rekordy popularności, a zagraniczni krytycy rozpływają się nad filmem Michała Gazdy. Chwalone jest aktorstwo, ale też perfekcyjne oddanie realiów historycznych. Dużą rolę grają tu kostiumy. Jak się okazuje - nie byle jakie.
09.10.2023 | aktual.: 09.10.2023 18:14
Każdy, kto oglądał nowego "Znachora" dostępnego na platformie Netfliksa, wie, że twórcy dołożyli wszelkich starań, aby wiarygodnie oddać czas akcji filmu.
- Kostiumy pochodzą z tamtej epoki, specjalnie je sprowadziliśmy. Uszyliśmy tylko kilka strojów - zdradza kulisy producentka filmu Magdalena Szwedkowicz.
Założenie było takie, aby plan "Znachora" był produkcją jak najbardziej zgodną z duchem portretowanych czasów. Ale nie było to takie proste, o czym mówi kostiumografka Małgorzata Zacharska. Co sprawiało trudność ekipie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Stare ubrania zawsze będą miały większą wartość niż rzeczy rekonstruowane, odtwarzane. Z kostiumami jest tak samo jak z antykami. Zawsze prawdziwy antyk jest cenniejszy niż coś, co jest zrobione na jego wzór. Odzieży z dwudziestolecia międzywojennego jest coraz mniej. Trudno o ich dostępność, bo ubrania się niszczą, wymagają specjalnych warunków do przechowywania - opowiada Zacharska.
A co wspólnego mają serial BBC "Downton Abbey" oraz netfliksowa adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza? Okazuje się, że obie produkcje łączy nie tylko wierne odtworzenie realiów 20-lecia międzywojennego, ale też miejsce, skąd wypożyczano kostiumy.
Poszukiwania odpowiednich strojów obejmowały bowiem magazyny w całej Europie, ale też portale internetowe, zwłaszcza te aukcyjne. Kostiumy docierały na plan z najróżniejszych zakątków świata.
- Wypożyczaliśmy z Londynu, z Madrytu, z Wiednia i z Pragi. Zaopatrywaliśmy się w wypożyczalni, z której brano kostiumy do serialu "Downton Abbey", z czego naprawdę bardzo jestem zadowolona, bo to są bardzo piękne rzeczy - cieszy się Małgorzata Zacharska. - Mieliśmy pokazać piękny, bogaty świat, co ustawia nam cały film, bo pokazujemy, że to, co stracił ten nasz profesor Wilczur, było takie wspaniałe. To rodzi emocjonalną reakcję widza.
Udało się też znaleźć sporą część kostiumów, które wykorzystano w scenach akcji rozgrywających się w mieście. Choć nie obyło się bez problemów.
- Niektóre jednak i tak trzeba było uszyć, bo film prezentuje bardzo szeroki przekrój społeczny, oglądamy ludzi różnych profesji, w różnych sytuacjach - zarówno tych domowych, jak i oficjalnych. To jedno. Druga rzecz jest taka, że musieliśmy znaleźć rzeczy, które są w rozmiarze aktorów, bo takie stare, wypożyczone możemy przerabiać tylko w takim zakresie, żeby ten proces dało się odwrócić. Możemy skrócić długość nogawki poprzez jej podwinięcie, ale nie możemy kostiumu naruszyć - tłumaczy Zacharska.
- Mogliśmy więc zacząć pracę dopiero po tym, jak skompletowano obsadę. To czasami jest frustrujące, bo jak się znajdzie ładny rekwizyt, to zawsze można zaaranżować przestrzeń tak, aby go wykorzystać. Ale jak się znajdzie przepiękny strój, który nie jest w rozmiarze aktora, to nijak nie da się go wykorzystać - zdradza kostiumografka pracująca przy "Znachorze".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.