Co dalej z "Teorią wielkiego podrywu"? Los hitu zależy od dwóch osób

Nie od dziś wiadomo, że gwiazdy „Teorii wielkiego podrywu” są jednymi z najlepiej opłacanych aktorów telewizyjnych. Duże koszty, jakie się wiążą z ich zatrudnieniem, nie raz prowadziły do długich negocjacji, które stawiały kolejne sezony pod znakiem zapytania. Zawsze jednak udawało się dojść do porozumienia i obsada przystawała na proponowane stawki. Tym razem najdłużej targuje się kto inny.

Co dalej z "Teorią wielkiego podrywu"? Los hitu zależy od dwóch osób
Źródło zdjęć: © Getty Images

Mayim Bialik (Amy) i Melissa Rauch (Bernadette) dołączyły do obsady w trzecim sezonie i choć na stałe weszły do ekipy, zarabiają najmniej i domagają się podwyżki. Jak poinformowało „Variety”, pozostałe gwiazdy serialu , Jim Parsons (Sheldon), Johnny Galecki (Leonard), Kaley Cuoco (Penny), Kunal Nayyar (Raj) i Simon Helberg (Howard) zaoferowali, że każde z nich zrezygnuje ze 100 tysięcy wynagrodzenia przy potencjalnym 11. i 12. sezonie, by produkcja miała środki na podwyżki dla ich koleżanek z planu. Warto dodać, że dotąd otrzymywali za odcinek po milionie dolarów, a są gotowi zejść do 900 tysięcy.

Mayim Bialik (Amy) i Melissa Rauch (Bernadette) podczas 10 sezonu zarabiały 200 tysięcy dolarów za odcinek. Dzięki cięciom wynagrodzeń pozostałych aktorów otrzymywałyby 450 tysięcy. Na razie wciąż są prowadzone w tej sprawie negocjacje. Dalszy ciąg „Teorii wielkiego podrywu” będzie więc zależał od decyzji Bialik i Rauch.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)