"Cisza nad rozlewiskiem": Małgorzata Braunek i Orina Krajewska - łączyła je szczególna więź
Orina po matce odziedziczyła nie tylko talent, ale i urodę. Z rodzicielką łączyła ją szczególna relacja. Zawsze mówiły o sobie z największym szacunkiem.
Jaka matka, taka córka
To było jej pisane
Orina od najmłodszych lat była zapatrzona w mamę. Jak wspomina, oglądała ją w "Potopie", bo był emitowany w prawie każde święta. Trudno było jednak jej uwierzyć, że osoba na ekranie i jej rodzicielka to ta sama osoba.
Braunek nie była zaskoczona, gdy jej córka postanowiła zostać aktorką.
- Moje dzieci są już naznaczone z góry, więc przeczuwałam, że Orina wybierze drogę artystyczną, choć nie byłam świadoma, że będzie aktorką. Z jednej strony jestem bardzo dumna, gdy na nią patrzę, a z drugiej – wiem, jaki to jest niewdzięczny zawód, że tylko miewa momenty wspaniałe, kiedy aktor, grając, spełnia się, ale bywa i tak, że zrobi coś super, a zupełnie nie zostanie doceniony. To musi rodzić frustrację - mówiła w wywiadzie dla "Zwierciadła".
Razem na ekranie
Mama i córka miały okazję wystąpić razem na ekranie. O wszystkim zadecydował przypadek.
- Orina przyjechała się ze mną pożegnać, bo wyjeżdżała do Londynu. I zagadnął ją reżyser...
W serialu "Dom nad rozlewiskiem", w którym Braunek była gwiazdą, kręcono akurat sceny retrospektywne. Aktorka miała wcielić się w matkę swojej bohaterki w czasach jej młodości. Ostatecznie ta rola przypadła jednak Orinie. Tak córka gwiazdy na dobre zagościła w hicie TVP i jego kontynuacjach.
Była z niej dumna
Braunek z córką udzieliły razem kilku wywiadów. Zmarła gwiazda podkreślała, że ceni córkę za jej głębię i niesłychaną przenikliwość.
- Orina ma bardzo analityczny umysł. Widzi rzeczywistość taką, jaka jest. Ma niezwykłe pokłady otwartości, empatii. A też jest bardzo mądra... - zapewniała na łamach "Zwierciadła".
Wyjątkowa i niepowtarzalna
Natomiast Orina podkreśla, że Braunek była opiekuńczą mamą, która spędzała z nią mnóstwo czasu. Była bardzo szczerą osobą, w której nie było nic wykreowanego, fałszywego.
Serdeczna i zawsze uśmiechnięta aktorka budziła jedynie pozytywne reakcje ludzi. Miała prostą definicję szczęścia jako stanu spokoju. Jednak, jak twierdziła, jest on trudny do osiągnięcia.
- Dla mnie chyba nie ma permanentnego szczęścia. (...) Może trwać dłużej czy krócej, ale zawsze to tylko chwila - mówiła w "Gali".
Teraz w niej nadzieja
Gdy w kwietniu Braunek została uhonorowana przez ministra kultury medalem Gloria Artis, to właśnie Orina odebrała go w jej imieniu. Odznaczona nie mogła zrobić tego sama - w tym czasie przebywała w szpitalu walcząc z wyniszczającą jej organizm chorobą. Nic nie wskazywało wówczas, że ze starcia nie wyjdzie zwycięsko.
Braunek zapisała się w pamięci widzów jako aktorka, która będąc na szczycie popularności, zrezygnowała ze sławy i poszła własną drogą, by po latach na nowo podbić serca publiczności. Widzowie czekali na nią z utęsknieniem.
Teraz przed jej córką stoi trudne zadanie - dorównanie sławnej mamie nie będzie łatwe...