Chyra lepszy od oscarowego aktora? W "Sortowni" bawi się w Boga

Z zapowiedzi "Sortowni" wynika, że widzów Polsatu i Canal+ (to pierwsza współpraca tych stacji) czeka obraz "najcięższego oddziału ratunkowego w Warszawie". Tymczasem serial rozpoczyna się od sceny w burdelu działającym pod przykrywką klubu nocnego, w którym nie wiadomo dlaczego znalazł się główny bohater. Doktor Jacek Wolański jest tam stałym bywalcem, choć raczej nie spełnia wyobrażeń stereotypowego klienta takich miejsc.

Tego typu zagadek jest coraz więcej. Postać grana przez Andrzeja Chyrę to złożona osobowość - z jednej strony ceniony i lubiany lekarz, który "tylko marnuje się na SOR-ze", z drugiej - mężczyzna z mroczną przeszłością. Z urywków rozmów dowiadujemy się o jego problemach z alkoholem i tragicznej stracie ukochanej. Jak zły duch powraca do niego twarz słynnego mówcy (Marcin Czarnik) bijąca z billboardów w całej stolicy, która wyraźnie wywołuje w lekarzu złe emocje.

"Sortownia" wypada najlepiej, gdy kamera nie opuszcza szpitala. Zawiodą się jednak ci, którzy spodziewali się produkcji stricte medycznej - dr Wolański nie jest polskim drem Housem, nie trafia na fascynujące, rzadkie przypadki chorób, tylko rozprawia się z szarą rzeczywistością. Na co dzień widzi więc ofiary wypadków drogowych, zaćpanych nastolatków i pobite żony. I nie potrafi przejść obojętnie obok skali zła, które go otacza.

Jacek zaczyna więc wymierzać sprawiedliwość na własną rękę. W imię mniejszego zła pozbywa się tych, którzy są zepsuci do szpiku kości. W tym aspekcie "Sortownia" przypomina netfliksowego "Dobrego opiekuna", jednak Andrzej Chyra wypada o niebo lepiej od Eddiego Redmayne'a w roli samozwańczego Boga. 

Uwagę w serialu przyciąga też lekarka Olga (Jaśmina Polak), która po praktyce w prywatnej klinice, rozpoczyna pracę na SOR-ze. Kobieta początkowo nie radzi sobie w stresujących sytuacjach wymagających pilnych reakcji. Choć jej wątek wypada przekonująco, można zastanawiać się, czy utrwalanie stereotypu młodej, niedoświadczonej lekarki, która sobie nie radzi, albo przemądrzałych, wciąż plotkujących pielęgniarek wnosi cokolwiek sensownego do postrzegania problemów polskiej służby zdrowia. 

Twórcy nie roszczą sobie praw do komentowania obecnego położenia oddziałów ratunkowych, a szkoda, że nie zdecydowano się na poszerzenie perspektywy. Zwłaszcza że podjęto próby, ale nieskuteczne - np. w scenie, gdy zniecierpliwiony pacjent wszczyna awanturę o szybkie obsłużenie go, bo płaci podatki i mu się to należy, jednak oczom widzów ukazany został wtedy niemal pusty korytarz. 

Po obejrzeniu czterech odcinków produkcji wciąż zachodzę w głowę, czemu ma służyć powiązanie lekarza z bohaterami w klubie go-go. Intryga jest zagmatwana, ale nie trzyma w napięciu. Wręcz przeciwnie, można odnieść wrażenie, że twórcy celowo przeciągają fabułę i dokładają kolejne postaci, by dopiero w finale wyjaśnić, co mają ze sobą wspólnego. Zdaje się, że scenarzyści "Sortowni" nie znają, a przynajmniej nie praktykują maksymy "co za dużo, to niezdrowo". 

Wielu pewnie będzie zadawać sobie pytanie, której ze stacji - Canal+ czy Polsatowi - współpraca wyjdzie na dobre. Na pewno komercyjna telewizja skorzysta na zyskaniu produkcji w stylu "premium", która znacznie wyróżnia się w jej ofercie. Z kolei dla Canal+ to kolejny jakościowy polski serial w bazie, choć "Sortowni" bliżej do poziomu "Powrotu" i "Żmijowiska" niż "Króla" czy "Klangora". 

Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.