Chciała się pochwalić wywiadem z Kubotem, a znów zaliczyła wpadkę. Koleżanka z redakcji wytknęła Rusin błąd
Kinga Rusin nie ma ostatnio dobrej passy w komunikacji. O ile na antenie stara się błyszczeć i zaskoczyć bystrym komentarzem, o tyle w mediach społecznościowych zalicza wpadkę za wpadką. Niestety, bywają na tyle duże, że wytykają je koledzy po fachu.
Jeszcze nie tak dawno w zabawny sposób pomyłkę wytknął jej Jarosław Kret. Prezenterka będąc w Chinach, umieściła na swoim Instagramie wpis, w którym przejęta donosiła o szalejącym tajfunie 8 stopnia, który skutecznie "uwięził" ją w hotelu. Z wyjaśnieniem zaraz pospieszył pogodynek, komentując, że tajfun wprawdzie był, ale 1 stopnia, a w dodatku przesunął się już dalej.
I chociaż właściwie wpadka przeszła już w zapomnienie, dziennikarka znów popisała się mało przemyślanym wpisem. Dziennikarka pochwaliła się niedawnym wywiadem z Łukaszem Kubotem, ale i w tym przypadku nie ustrzegła się wpadki.
- Wyobraźcie sobie, że zawodnik nr 1 na liście deblistów ATP, w zasadzie nigdy wcześniej nie udzielił wywiadu! Kiedy szukałam o nim informacji w sieci, nie mogłam się nawet dowiedzieć, jaki jest jego stan cywilny. Po prostu enigma. Tym bardziej się cieszę, że Łukasz mi zaufał i naprawdę szczerze opowiedział o sobie, o swoich upadkach i wzlotach, o marzeniach i obawach - pisała na swoim profilu na Facebooku.
Tym razem zainterweniowała koleżanka z redakcji. Ula Chincz postanowiła odpowiedzieć na wpis Rusin i bardzo szybko wyprowadziła koleżankę z błędu. - Było! W naszym programie, w wywiadzie, którego udzielił kilka dni po zdobyciu tytułu na Wimbledonie. Opowiedział o narzeczonej, rodzinie, niezwykłej roli swojej mamy i nawet pokazał puchar - napisała Chincz w komentarzu. Cóż, czasami naprawdę warto dwa razy zastanowić się nad opublikowaniem postu...
