Były szef "Wiadomości" o Krzysztofie Ziemcu: "Jest jedną z moich największych porażek"
GALERIA
Robert Kozak, były szef "Wiadomości" i były dziennikarz BBC, w rozmowie z "Polityką" bez żadnych ogródek opowiedział o kulisach współpracy z Marzeną Paczuską i Krzysztofem Ziemcem. Co ciekawe, prezentera "Wiadomości" określił mianem swojej największej porażki. Dlaczego?
- Zawsze uważałem, że jednomyślność równa się bezmyślność. Dlatego w ówczesnych "Wiadomościach" byli zarówno Kamil Durczok i Mikołaj Kunica, jak i Krzysztof Ziemiec, Marzena Paczuska czy Jacek Karnowski. Myśmy się kłócili, spierali, ale dzięki temu powstawał dobry program, który nie popierał żadnej ze stron politycznego sporu. Na pewno oddzieliłbym Krzysztofa Ziemca od Marzeny Paczuskiej. To są dwa różne światy - powiedział. Co jeszcze ujawnił?
Zobacz także: Maciej Orłoś: "Odszedłem z TVP przez Owsiaka"
Nieuniknione zmiany
Kozak już na początku wywiadu zaznaczył, że nie zgadza się z tym, w jaki sposób "Wiadomości" kreują na swój sposób rzeczywistość. Stwierdził, że gdy on kierował zespołem głównego programu informacyjnego TVP, nie dopuszczał do tak skrajnych sytuacji jak m.in. manipulowanie faktami. Przy okazji wspomniał też o wspólnej pracy z Marzeną Paczuską, która, jak się okazało, nie należała do najprostszych.
Próbowała przemycić swoje poglądy
- Za mojego kierownictwa Paczuska była jednym z wydawców. Zawsze była wojowniczką PiS i taką pozostała. Często dyskutowaliśmy o wartościach dziennikarskich, o tym, co to jest bezstronność, co to jest uczciwość, że najważniejszy program informacyjny telewizji publicznej powinien kontrolować władzę. Ale powinien być również propaństwowy. Marzena tego nie akceptowała, ona zawsze próbowała przemycić jakieś stronnicze treści tylnymi drzwiami. To było mało uczciwe, nie było innej osoby w redakcji, która by to robiła. Ona zresztą, do czego później przyznał mi się ówczesny dyrektor Jedynki Maciej Grzywaczewski, pisała na mnie donosy. I to już od pierwszego dnia mojej pracy - przyznał Kozak na łamach "Polityki".
Starciom nie było końca
Były szef "Wiadomości" przywołał jedną z sytuacji, która jeszcze bardziej zaogniła relację między nim a Paczuską.
- Gdy umierał Jan Paweł II, a było to dwa dni po tym, jak objąłem "Wiadomości", Krzysztof Ziemiec przyszedł do mnie, by skonsultować tekst zapowiadający główne wydanie serwisu. Przeczytałem i poprosiłem o skreślenie wszystkich przymiotników typu "wielki", "wspaniały", "jedyny". Powiedziałem, że to przesadne i przysłania istotę rzeczy. Paczuska ten tekst ze skreśleniami skserowała i zaniosła jako dowód, że zabroniłem używania takich sformułowań wobec papieża. Nie znaczy to, że nie ulegała też drugiej stronie - kilka miesięcy później na polecenie dyrektora Jedynki do relacji z obchodów rocznicy zakończenia II wojny światowej wstawiła wypowiedź Donalda Tuska. Mimo że nie pasowała do całości, że było to niezgodne z jej sposobem myślenia - powiedział w "Polityce".
Między młotem a kowadłem
Choć wielu widzów "Wiadomości" krytykuje działania Krzysztofa Ziemca, Kozak usiłuje go bronić i usprawiedliwić jego zachowanie. Uważa, że prezenter znalazł się między młotem a kowadłem i obecnie bardzo trudno jest mu odnaleźć się w TVP.
- Wydaje mi się, że on w tym wszystkim się zagubił. Jest jedną z moich największych porażek. 12 lat temu budowaliśmy program w oparciu o pewne wartości i zasady, a Krzysio był ich wielkim orędownikiem i dobrze się w nich odnajdywał. Wiem, że teraz nie jest mu w "Wiadomościach" łatwo, sam to przyznał, gdy jakiś czas temu z nim rozmawiałem. I to chyba jest tak, że będąc w środku stracił perspektywę. Sądzę, że wykonuje mnóstwo działań, walczy o jakieś zadania, o to, żeby coś zostało powiedziane, jak wzmianka o finale WOŚP, którą dał zupełnie od siebie. Wygrywając jakieś małe wojenki, sądzi, że robi nie najgorzej. Ale to subiektywny obraz, bo z zewnątrz wygląda to tak, że stał się elementem złego - podsumował na łamach "Polityki".