Były partner Britney Spears zabrał głos. Stanął po jej stronie
Britney Spears wzięła los we własne ręce. Piosenkarka chce przerwać kuratele ojca, pod którą pozostaje od 13 lat. Głos w tej sprawie zabrał były partner gwiazdy, który chce zachować anonimowość.
Od kilku dni w mediach aż huczy od sprawy Britney Spears, która samodzielnie wystąpiła o przesłuchanie w sądzie. Jej zeznania dają do myślenia. Wiele osób zastanawia się, jak to możliwe, że 40-letnia wokalistka, która pokazała wszystkim, że mimo załamania nerwowego potrafi wrócić do regularnej pracy i dochodowej twórczości, nadal nie może samodzielnie decydować o swoim życiu? - Nie jestem szczęśliwa. Nie mogę spać. Jestem przygnębiona. Płaczę każdego dnia - tłumaczyła 23 czerwca przed sądem we wstrząsającej relacji.
Murem za Britney stanęło wielu artystów i ludzi ze świata show-biznesu. Swoje trzy grosze dorzucił jej były chłopak, który prosi o zachowanie anonimowości, ponieważ obawia się zemsty ze strony rodziny piosenkarki. - Wszystko, czego chce Britney Spears, to zostać mamą małej dziewczynki. Marzenie, które zostało zablokowane, ponieważ została uwięziona w "skorumpowanej i złej" kurateli - powiedział w rozmowie z "The Post".
Mężczyzna dodał, że najbardziej zirytował go fakt, że prawnik Britney, Samuel D. Ingham III, miał powiedzieć w sądzie, że jego klientka nigdy nie prosiła o zniesienie kurateli.
- Pytała go 4-5 razy w ciągu tygodnia, aby zakończyć konserwatorium, ale zawsze znajdował jakąś wymówkę - wyznał.
- Ingham używa słowa "formalnie". Co to w ogóle ma znaczyć, kiedy ktoś wydzwania do ciebie cztery razy w tygodniu z pytaniem "jak ma przerwać te piekło"? Mam nadzieję, że Britney ich wszystkie pozwie. Będę zeznawał, jeśli będzie trzeba - dodał były chłopak gwiazdy.