Byliśmy na planie "Korony królów" w Malborku. O czym nie wiedzą widzowie?
150 członków ekipy i aktorów, ponad setka rekonstruktorów w wiernych replikach strojów z epoki, konie, mnóstwo sprzętu i rekwizytów. To wszystko można było zobaczyć na zamku w Malborku, gdzie realizowane są zdjęcia do dwóch odcinków telenoweli. Czy efekt końcowy utnie złośliwe komentarze o niedofinansowaniu głośnego projektu Telewizji Polskiej?
30.01.2018 | aktual.: 31.01.2018 10:04
Pod koniec stycznia realizatorzy najnowszego hitu TVP1 zawitali do Malborka, gdzie kręcili zdjęcia do 48. i 49. odc. "Korony królów". Dotychczasowe nagrania odbywały się m.in. na zamku w Bobolicach i w telewizyjnej hali produkcyjnej, więc wizyta w największym zamku na świecie i wykorzystanie historycznych wnętrz wydaje się czymś wyjątkowym. Zapowiedź przeniesienia planu telenoweli do Malborka była nawet łączona z rzekomym zwiększeniem budżetu, które miało nastąpić po świetnych wynikach pierwszych odcinków. W rzeczywistości wybranie malborskiego zamku na scenerię przyszłych odcinków była zaplanowana, zanim "Korona królów" pojawiła się na antenie.
- Było to wcześniej w planach, po prostu musiał przyjść odpowiedni czas - mówiła nam Magdalena Nebelska, II kierownik produkcji. - Myśleliśmy, czy nie zbudować tego na hali, ale mamy zastane wnętrza i możemy pokazać coś zupełnie wyjątkowego.
Ekipa techniczna przybyła do Malborka już w sobotę 27 stycznia, by od samego rana w poniedziałek rozpocząć 3-dniowe zdjęcia. Praca na planie trwa standardowe 12 godzin dziennie i angażuje 150 osób (ekipa plus aktorzy). Dodatkowo w realizacji zdjęć na zamku krzyżackim wzięła udział ponad setka rekonstruktorów. Pasjonatów posiadających wiernie odwzorowane szaty i zbroje z epoki. Warto podkreślić, że zamkowe wnętrza i okolice nie będą w serialu przedstawiać Malborka, ale węgierski Wyszehrad, gdzie w 1335 r. odbył się zjazd królów.
Nebelska przyznała, że poza wniesieniem własnych mebli i rekwizytów, np. do sceny uczty, którą mogliśmy zakulisowo obserwować, nie wprowadzano praktycznie żadnych modyfikacji w historycznych wnętrzach. Iwona Orszulak z działu promocji zamku podkreśliła, że muzeum posiada bogate i cenne zbiory, których twórcy serialu nie wykorzystują ze względu na obawę o ich zniszczenie. Wybrane sale, komnaty czy okolice zamku zostały oddane do ich dyspozycji i co ciekawe, wszystkie te miejsca są na co dzień ogólnodostępne dla zwiedzających. Być może obecność malborskiego zamku w "Koronie królów" zachęci część widzów do wycieczki w tę okolicę, choć i teraz przedstawiciele muzeum nie mogą narzekać na brak turystów. Rocznie główną bramę zamku przekracza ponad 680 tys. zwiedzających.
Nebelska zapytana o porównanie pracy w Malborku ze zdjęciami w hali, przyznała, że na zamku gra się zupełnie inaczej niż w zbudowanej scenografii. - Jest przestrzeń, oddech. Kręcimy telenowelę, choć mam wrażenie, że od strony produkcyjnej robię film fabularny - mówiła. - Tempo pracy, konieczność planowania wszystkiego na bieżąco, a nie z wyprzedzeniem, ograniczone środki - to wszystko cechy telenoweli. Cała reszta jest jak w filmie - sugerowała Nebelska.
"Korona królów" już od pierwszych zapowiedzi wzbudzała skrajne emocje. W sieci pojawiały się krytyczne i prześmiewcze komentarze w kontekście kostiumów, peruk, scenografii. Po emisji pierwszych odcinków zaczęto dodatkowo krytykować grę aktorską, ale negatywne emocje w żaden sposób nie zmniejszyły oglądalności. Wręcz przeciwnie, "Korona królów" cieszy się ogromną popularnością i bije wyniki wieloletniego przeboju TVP1, "Klanu".
Zdaniem Nebelskiej, krytyka i czepianie się rzekomych niezgodności z realiami historycznymi w "Koronie królów" wynika z niezrozumienia całej idei. - To nie jest serial historyczny. Nie robimy dokumentu, ale telenowelę, którą zobaczą ludzie i ma się im podobać. A żeby się podobała, trzeba czasem coś nagiąć i przymknąć oko. Jest prawda czasu i prawda ekranu - mówiła współtwórczyni "Korony królów". - Opieramy się na historii, ale nie odwzorujemy wszystkich wydarzeń w 100 proc. Nie w tym tempie i nie przy tej formule.
Nebelska jest przekonana, że jeżeli ktoś lubi takie produkcje, to "Korona królów" przypadnie mu do gustu. Co zresztą pokazują wyniki oglądalności. Cała reszta musi zdać sobie sprawę, że najnowszy hit TVP1 to telenowela, a nie serial historyczny, który rządzi się zupełnie innymi prawami, ma inne cele i założenia.