Była na proteście. "Jestem przerażona tym, co widziałam"
Ewelina Flinta dotąd nie zabierała głosu w sprawach polityczno-społecznych. Piosenkarka postanowiła jednak podzielić się relacją z udziału w warszawskim strajku kobiet. Widziała, jak policja potraktowała protestujących.
20.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 12:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ewelina Flinta zdobyła popularność dzięki udziałowi w muzycznym talent-show "Idol". Zajęła 2. miejsce w pierwszej edycji programu. Piosenkarka wkrótce po finale wydała 2 albumy, ale od kilku lat rzadko o niej słychać. Wciąż jednak koncertuje.
Fani wokalistki śledzą jej poczynania dzięki mediom społecznościowym. Kilka tygodni temu Flinta opowiedziała się za Strajkiem Kobiet, lecz sama nie uczestniczyła wtedy w ulicznych protestach. Dopiero 18 listopada postanowiła wraz z koleżankami wziąć udział w przemarszu ulicami Warszawy. Opisała, jak to wyglądało.
"Byłam wczoraj na proteście. Tak naprawdę był to mój pierwszy w tym roku. Większość protestu stanowiły kobiety, a z nich myślę, że więcej niż połowa w wieku ok. 25-30 lat. (...) Wcześniej kilka razy nas blokowano, kilka razy zmienialiśmy kierunek, chyba jako jedne z pierwszych zrobiłyśmy sobie skrót przez rozsławiony salon Empiku, żeby ominąć blokadę. Wszędzie niebiesko od policyjnych świateł" - zrelacjonowała na Instagramie.
Ewelina Flinta w towarzystwie przyjaciółek próbowała dostać się pod Sejm, ale ten został odcięty przez policję. Panie, podobnie jak spora część protestujących, ruszyły w kierunku placu Powstańców Warszawy, gdzie mieści się siedziba Telewizji Polskiej. Tam doszło do starć policji, w tym tajniaków, z protestującymi.
"Po chwili zobaczyłam ok. 8 facetów. Zresztą przez cały czas tego typu typki były widoczne, nie wyglądali na uczestników protestu. Zapytałam koleżankę: 'To naziole czy tajniacy?'. 'Tajniacy'. Stali obserwując i ewidentnie czekając na coś... Na sygnał? Weszłyśmy na schody pobliskiego banku. Podjęłyśmy z jedną z koleżanek decyzję, że już wracamy, a po kilku minutach zobaczyliśmy ok. 50-ciu szturmowców biegnących razem w kwadracie. Wzięłyśmy się za ręce i biegiem do bocznej uliczki i do auta. Uff. Niedługo po tym dwie koleżanki, które zostały napisały, że zamknięto kordonem cały plac, a policja puściła gaz, natomiast tajniacy wyciągnęli metalowe pałki teleskopowe i bili nimi ludzi" - wspomina.
Piosenkarka była zszokowana tym, co zobaczyła na proteście i do czego doszło później. Zapewnia, że zgromadzeni nie zachowywali się agresywnie.
"Nie widziałam agresji wśród protestujących. Padały mocne słowa (zresztą to już nie czas na pełną kulturę), owszem, ale to wszystko" - twierdzi Ewelina Flinta.
Gwiazda długo próbowała dojść do siebie. Następnego ranka udała się na długi spacer po lesie, ale wciąż nie zaznała spokoju. Dopiero dobę po tych wydarzeniach była w stanie opisać to, co ją spotkało.
"Jestem przerażona tym, co wczoraj widziałam i czego uniknęłam. Wysyłam dużo ciepła do tych, którzy wczoraj zostali poszkodowani" - podsumowała.