Była jedną z pierwszych gwiazd III RP. Gdzie się podziała pogodynka z TVP?

Trafiła do telewizji, jak sama mówi, "z ulicy", zdobyła wielką popularność, ale nigdy nie było to sedno jej życia. Dziś Grażyna Padee pracuje jako rzeczniczka patentowa. Ostatnio oceniała wynalazek związany z… genetyką topoli.

Grażyna Padee była jedną z trzech pogodynek TVP w latach 90. (kadr z archiwalnego nagrania)
Grażyna Padee była jedną z trzech pogodynek TVP w latach 90. (kadr z archiwalnego nagrania)
Źródło zdjęć: © YouTube.com
Przemek Gulda

Grażyna Padee. To, bardzo przecież charakterystyczne, nazwisko pamięta wiele osób, które mają dziś więcej niż trzydzieści lat. Przez prawie dekadę, całe lata 90., to właśnie ona była jedną z trzech osób, które przedstawiały w telewizji prognozę pogody. Dwie pozostałe to Elżbieta Sommer i Lucyna Grobicka. Sommer pracowała tam już od lat, a Padee była jedną z "nowych twarzy" bardzo wówczas nowej telewizji.

Trafiła do TVP w 1989 roku, zaraz po tym, kiedy przestała być ona narzędziem propagandy rządzącej partii. Jak mówiła potem w wywiadach, w życiu nie zdecydowałaby się na występowanie w komunistycznej, reżimowej telewizji. Ale kiedy już po transformacji dostała propozycję wzięcia udziału w castingu, zdecydowała się spróbować.

Młoda ambitna chemiczka

Była wtedy na zawodowym zakręcie. Skończyła studia chemiczne na Politechnice Warszawskiej i zaczęła pracować w Instytucie Chemii Przemysłowej. I wiele wskazywało, że zostanie tam na dłużej. Ale życie chciało inaczej – uległa wypadkowi komunikacyjnemu, przechodziła wielomiesięczną rehabilitację. Okazało się, że nie ma szans, żeby wróciła do laboratorium – praca tam wymagała wielogodzinnego stania, a to nie wchodziło w grę.

Świeżo upieczona chemiczka musiała więc szukać innego pomysłu na siebie. Zaczęła od czegoś, co wydawało się bardzo konkretne i pewne – skończyła kurs rzecznika patentowego. Zaczęła już nawet pracować w tym zawodzie, kiedy "przydarzyła się" telewizja.

Prezencja, dykcja, wykształcenie też może być

Ekipa "Wiadomości", premierowego programu informacyjnego, który miał być dokładnym przeciwieństwem skompromitowanego "Dziennika Telewizyjnego", poszukiwała nowych prowadzących. Wymagania były, z dzisiejszego punktu widzenia, raczej minimalne: miła prezencja, dobra dykcja. I jeszcze: "wykształcenie", ale tylko "mile widziane". Nic dziwnego, że zgłosiły się prawdziwe tłumy. Przesłuchania były długie, wieloetapowe i wyczerpujące.

Padee przeszła przez nie jak burza, zwyciężyła u boku tak znanych dziś osób jak Tomasz Lis czy Jolanta Pieńkowska. Potem wszyscy trafili na intensywne szkolenie z zachowania przed kamerą i innych niezbędnych w telewizji umiejętności. Na koniec dostali propozycje "przydziału" do konkretnych modułów "Wiadomości". Padee zaproponowano prognozę pogody. Nie miała nic przeciwko temu. Potem zaczęła się dla niej dekada ciężkiej pracy i wielkich życiowych zmian.

Fragment prognozy pogody. Program Pierwszy 07.01.1995:

- Świetnie wspominam ten czas – mówi dziś. – To była naprawdę fantastyczna przygoda, która bardzo dużo wniosła do mojego życia. Praca była wymagająca, ale wykonywałam ją w gronie wspaniałych osób. Zawsze sobie pomagaliśmy i wspieraliśmy nawzajem.

"Odkrycie musiałam zaimprowizować"

Robienie nowoczesnego programu telewizyjnego przy dość prymitywnych jeszcze wówczas warunkach technicznych nie było łatwe. Padee wspominała, że kiedy zaczynała, plansze z poszczególnymi elementami prognozy pogody były ręcznie rysowane, ręcznie przesuwane i przekładane przed obiektywem kamery. Ale zmiany technologiczne następowały błyskawicznie. Kiedy po kilku latach odchodziła z telewizji, mapy pogody były już nowocześnie animowane. W krótkim czasie dokonał się więc ogromny postęp. Ekipa "Wiadomości" była bardzo zgrana i wspierała się nawzajem, ale nie brakowało też miejsca na żarty.

- Był taki zwyczaj – wspomina Padee, - że przy okazji świąt przygotowywany i emitowany był montaż naszych najbardziej zabawnych wpadek przed kamerą. Nie wiedziałam o tym i bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam zestaw własnych żartów i komentarzy spoza kadru. W następnym roku, wiedząc już, że będą "polować" na wszystkie wpadki, byłam o wiele bardziej uważna. Zaczęła się między nami swoista gra.

Technologie, które w szybkim tempie wprowadzane były do telewizji, czasem potrafiły boleśnie zawodzić. Padee o mały włos stała się ofiarą jednej z takich sytuacji. Na szczęście wybrnęła z niej z bez mrugnięcia okiem.

Prognoza pogody z 29 grudnia 1996 roku (kadr z archiwalnego nagrania)
Prognoza pogody z 29 grudnia 1996 roku (kadr z archiwalnego nagrania)© YouTube.com

- Któregoś dnia – wspomina – miałam wygłosić informacje na temat najnowszych odkryć naukowych z dziedziny meteorologii. Przygotowałam sobie wieczorem cały tekst, który potem miałam odczytać z promptera. Kamera rusza, czytam pierwsze zdanie: "jak ostatnio donoszą amerykańscy naukowcy". Po czym… prompter się wyłącza. A ja jestem już na antenie, na żywo. Co było robić: musiałam… wymyślić to odkrycie. Improwizowałam. I chyba udało mi się to zrobić dość skutecznie, bo nikt się nie zorientował.

Słodycze i za duże ubrania

Praca w telewizji w tamtych czasach, kiedy dla większości widzów wciąż dostępne były tylko dwa programy, dla tych, którzy pokazywali się na ekranie łączyła się z ogromną popularnością. Oczywiście dotyczyło to też gwiazdy prognozy pogody. To były czasy, kiedy Padee niemal nie mogła wyjść po zakupy, żeby ktoś jej nie zatrzymał na ulicy. Do historii telewizji przeszła anegdota o jakimś anonimowym wielbicielu, który regularnie przysyłał jej paczki do redakcji wiadomości.

- Były w nich słodycze i ubrania, zawsze za duże na mnie – wspomina dziś prezenterka. – To było raczej zabawne, ale cała ta popularność bywała też mocno męcząca. Kiedy dziś o niej myślę, widzę ją też jako swego rodzaju szkoła tego, jak sobie radzić z naporem zbyt wielkiego zainteresowania swoją osobą.

Z telewizji odeszła, bo chciała realizować inne plany zawodowe: obroniła doktorat, miała propozycję wyjazdu zagranicznego na kilkuletni kontrakt. Nie wahała się ani chwili.

- Telewizja to była na mojej drodze wielka przygoda – powtarza. – I tylko przygoda. Nigdy nie była sednem mojego życia.

Grażyna Padee obecnie
Grażyna Padee obecnie© Archiwum prywatne

Nanocząsteczki i beta-glukan

Wraz z odejściem z telewizji coraz mniej widziała też oznak swojej dawnej popularności.

- Dziś już jestem starszą panią – mówi skromnie. – Wyglądam zupełnie inaczej. Więc raczej się już nie zdarza, żeby mnie ktoś poznał na ulicy. O wiele częściej ktoś rozpoznaje moje nazwisko, które jest dość rzadkie i charakterystyczne.

Dziś skupia się przede wszystkim na wykonywaniu zawodu, którego korzenie tkwią jeszcze w czasie przed telewizją – jest rzeczniczką patentową i, zgodnie ze swoim wykształceniem, ocenia głównie wynalazki i pomysły związane z chemią. Ale nie tylko - najnowszy związany był z genami topoli.

- Niedawno zajmowałam się też nawozem używanym w uprawie roślin – opowiada. – Ma w składzie nanocząsteczki srebra i miedzi. A z mojego doświadczenia wynika, że nanocząsteczki są ostatnio bardzo - powiedziałabym - modne, jeśli chodzi o wynalazki. Inna rzecz, nad którą pracowałam, to żywność, głównie pieczywo i wędliny, z dodatkiem beta-glukanu, pochodzącego z ziaren owsa. Jak widać, to zupełnie coś innego niż zapowiadanie pogody w telewizji.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)