Był płatnym zabójcą Escobara. Dziś jest gwiazdą YouTube’a i Netflixa
Jhon Jairo Velásquez Vásquez był najważniejszym mafioso od brudnej roboty w narkomafii Pablo Escobara. Sam zabił 300 osób. Jak to możliwe, że jest dziś gwiazdą telewizji i YouTube'a?
28.12.2018 | aktual.: 29.12.2018 13:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dostał 30 lat, ale odsiedział tylko 23 za zabicie... 300 osób. Plus zlecenie zabicia kolejnych 3 tysięcy! Jhon Jairo (JJ) Velásquez Vásquez był najważniejszym gościem od brudnej roboty w narkomafii Pablo Escobara.
Escobar wydawał rozkaz, Vasquez wprowadzał go w życie. Z rozkoszą. - Nie miałem dziewczyny, nie piłem alkoholu - wspomina. - Moim całym życiem było służenie Escobarowi. Wyszedł w 2014 r. W 2018 r. znów został aresztowany - tym razem podejrzany o wymuszenia. Mówi, że jest niewinny.
Co jakiś czas Vasquez przypomina sobie kolejne fakty ze swojego życia. Dawkuje je stopniowo. Właśnie wyznał na portalu "The Daily Beast", że w 1989 r. współuczestniczył, z grupą ludzi, w wysadzeniu samolotu z ówczesnym kandydatem na prezydenta Kolumbii - Cesarem Gavirią Trujillo.
Gaviria zapowiedział przed wyborami, że jeśli wygra, wyda ostrą wojnę kartelowi z Medellin. Ogłosił też, że będzie współpracował z władzami USA i wydawał schwytanych członków mafii amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Za takie deklaracje kartel wydał na niego wyrok śmierci. Podobnie jak na dziesiątki innych polityków, prokuratorów, policjantów i dziennikarzy. Na pokładzie samolotu w 1989 r. było 107 osób. Gavirii Trujillo jednak nie było. Ktoś go ostrzegł w ostatniej chwili.
Jednak zamach został wykonany: samolot lecący z Bogoty do Cali wybuchł w powietrzu, zabijając 107 osób na pokładzie i trzy kolejne na ziemi, w Bogocie, zabite szczątkami spadającego samolotu. Velasquez wyznał teraz, że bomba była w walizce, którą wręczono nieświadomemu współpracownikowi mafii - młodemu chłopakowi. Powiedziano mu, że jest w niej sprzęt do podsłuchu Amerykanów z FBI. Była bomba.
Nie wiadomo, jak teczka przeszła przez bramki bezpieczeństwa na lotnisku. Zapewne ktoś został przekupiony, jak to się często zdarzało. Dziś Velasquez mówi szczerze: - Gdyby Escobar, zabity w 1993 r., nagle cudem powrócił, nie wahałbym się ani sekundy, by znów pracować dla niego. Poszedłbym za nim bez zastanowienia.
Po wyjściu z więzienia po 23 latach, Velasquez został gwiazdą kolumbijskiego YouTube'a: wygłasza tam pogadanki na temat polityki kolumbijskiej. Napisał też dwie książki: wspomnienia z życia mafii oraz z więzienia.
Na Netfliksie możecie zobaczyć serial na podstawie życia Velasqueza: "Surviving Escobar - Alias JJ". Netlix tak go opisuje: "J.J., zabójca z dziesiątkami ofiar na koncie, oddaje się w ręce policji. Nieoczekiwane zdarzenie sprawia jednak, że w więzieniu może go czekać znacznie gorszy los".
To prawda: w więzieniu próbowano go kilka razy zabić w ramach porachunków mafijnych. Przeżył. Jak mówi, wierzy w opiekę Jezusa. Rosyjska telewizja RT (anglojęzyczna) poświęciła mu film dokumentalny. Zabójca mówi w nim, że kartel z Medellin był pierwszym na świecie, który rozpoczął otwartą wojnę z państwem.
- Zabiliśmy 540 policjantów i raniliśmy kolejnych 800 - przechwala się. - Medellin jest znane na całym świecie. Turyści przyjeżdżają dzięki nam, bo Escobar i ja rozsławiliśmy to miasto. Velasquez opowiada, jak torturował ludzi: przepuszczając prąd przed ich penisa bądź każąc im oddychać przez szmatę nasączoną benzyną.
Były zabójca jest też kibicem piłkarskim. Mimo że pochodzi z Kolumbii na ostatnich Mistrzostwach Świata w Rosji, kibicował Urugwajowi. "Nazywam się John Jairo Velásquez i jestem osobistym zabójca na zlecenie Pablo Escobara. Chciałbym przesłać pozdrowienia zawodnikom Urugwaju. Gratuluję wam bycia wielkimi wojownikami" - taką wiadomość otrzymali znajdujący się na mistrzostwach świata w Rosji piłkarze od Velasqueza.
Velasquez do dziś chodzi złożyć kwiaty na grobie Escobara w Medellin. Uważa go bowiem za bohatera.
Na grobie szefa kartelu z Medellin wielbiciele z Kolumbii, Boliwii czy Brazylii zostawiają kartki z prośbami, niby do świętego, o wstawiennictwo: o pracę, pieniądze, zdrowie, a nawet o pobłogosławienie broni, której chcą użyć w wojnie mafijnej.
- Ludzie wciągają też kokainę z grobu Escobara - wyznaje Velasquez.