Był młody, zdolny, u szczytu kariery. Waldemar Goszcz odszedł przedwcześnie
GALERIA
Miał właściwie wszystko: talent, pewność siebie i urodę. W show-biznesie próbował swoich sił jako aktor, model i piosenkarz. Jednak dopiero główna rola w serialu "Adam i Ewa" przyniosła mu ogromną popularność. W wieku 29 lat miał wszystko, czego pragnie każdy gwiazdor: pracę, sławę i grono fanek. Niestety, jego drogę na sam szczyt przerwał tragiczny wypadek. Gdyby żył, kończyłby właśnie 45 lat.
Jego kariera świetnie się zapowiadała
Waldemar Goszcz urodził się 14 grudnia 1973 r. w Wolborzu. Ukończył tamtejsze Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Wolborzu, a tuż po zdaniu matury, dostał się na Akademię Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Niestety, nigdy nie ukończył studiów. Powodem, dla których zmuszony był porzucić dalszą naukę, była świetnie zapowiadająca się kariera w modelingu. Po zwycięstwie w konkursie "Twarz Roku" w 1993 r., szybko posypały się zawodowe propozycje.
Rozwijał karierę
Wygrana zapewniła mu popularność i rozpoznawalność. Nie narzekał na brak propozycji reklamowych. Pracował także dla znanych projektantów mody: Cerutti, Thierry Mugler oraz Nikos.
Zanim został aktorem, próbował swoich sił jako piosenkarz. W 1997 r. wraz z Markiem Sośnickim założył zespół Hi Street. Przez trzy lata zagrali ponad 400 koncertów. Pojawili się m.in. na festiwalu w Opolu. Wraz z kanałem TVP 2 byli inicjatorami i twórcami hymnu akcji "I Ty możesz zostać Świętym Mikołajem".
Córka była jego oczkiem w głowie
Prężnie rozwijająca się kariera Goszcza pozwoliła mu na przeprowadzkę do Warszawy. W stolicy poznał swoją przyszłą żonę Monikę, którą poślubił w 1997 r. Wkrótce potem parze urodziła się córka Wiktoria. Waldemar niemalże oszalał na punkcie ślicznej dziewczynki i, jak wielokrotnie powtarzał w późniejszych wywiadach, kochał ją bezgranicznie od pierwszych chwil jej życia. Niestety, małżeństwo z Moniką nie przetrwało próby czasu i zakończyło się rozwodem.
- Połączyła nas wzajemna fascynacja od pierwszego wejrzenia. Rozdzieliła niezgodność charakterów i zupełnie różne zainteresowania. Inność łączy na początku, a później przeszkadza – powiedział aktor.
Podbił serca widzów
Gdy w 2000 r. dołączył do obsady serialu "Adam i Ewa", stał się ulubieńcem publiczności. Historia dwojga ludzi, których połączyła wielka, szalona i romantyczna miłość, błyskawicznie podbiła serca widzów, a Goszcz trafił do grona najbardziej pożądanych aktorów w Polsce. Grę w serialach traktował jak trampolinę, która miała pomóc mu się wybić w show-biznesie. Nie chciał skupiać się wyłącznie na występach w telewizji. Miał inne plany. Marzył o roli w dużej produkcji.
- Chciałbym zagrać w filmie fabularnym, gdzie będę miał dosyć czasu na przygotowanie tego, co mam zagrać. W serialu go nie mam – mówił.
Wiele było przed nim
Goszcz był na fali, a wielka kariera stała przed nim otworem. Na pytanie jednego z dziennikarzy, czy boi się czegoś w życiu, bez zastanowienia odpowiedział: "Pewnie. Każdego dnia. Przecież mogę wyjść z domu i wpaść pod samochód, ale nie myślę o tym, tylko prę do przodu. Większość tak robi." Nikt się jednak nie spodziewał, że pamiętna wypowiedź udzielona w wywiadzie okaże się prorocza…
Nie ma go z nami 15 lat
24 stycznia 2003 r. doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Podczas wyprzedzania samochód aktora zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem. Razem z Goszczem jechali również Radosław Pazura i Filip Siejka, którzy mieli znacznie więcej szczęścia i przeżyli. Niestety, Goszcz zginął na miejscu.
Gwiazdor został pochowany na cmentarzu w Wolborzu. W jego pogrzebie uczestniczyli nie tylko mieszkańcy rodzinnych stron aktora, ale również osoby związane ze światem show-biznesu i kultury.