Bycie aktorem łączyło się z wyrzeczeniami. Koszt ponosiła rodzina Żmiejewskiego
[GALERIA]
Artur Żmijewski kojarzony jest przez widzów głównie z ról "dobrego gościa". Często utożsamiany jest nawet z postaciami, w które wciela się na ekranie. W wywiadach nie raz wspominał, że fani mają go właściwie za serialowego "Ojca Mateusza". W rozmowach z prasą aktor nie porusza jednak tematów prywatnych. Przez lata Żmijewski strzegł rodzinę przed show-biznesem.
Ostatnio zaczyna się jednak otwierać i przyznaje, że mógł być lepszym ojcem. Jak informuje "Rewia", Żmijewski wraca wspomnieniami do czasów, kiedy jego dzieci były małe. Ogląda zdjęcia, przypomina sobie historie, jednak łapie się na tym, że nie wszystko pamięta. Czy jest coś, czego żałuje?
Zapracowany tata
- Przegapiłem chwile, kiedy dzieciaki stawały na nogi, mówiły pierwsze słowa. Opuściłem wiele przedstawień szkolnych. Paulina była przy nich, nie ja. Choć dzień ich narodzin zawsze był święty - wyznał ostatnio w wywiadzie dla magazynu "Twój Styl". Żmijewski chciał zadbać o to, aby jego rodzinie niczego nie brakowało. Wiązało się z częstymi wyjazdami oraz pracą od świtu do nocy na planach serialowych i filmowych.
Ojciec nieobecny
Dziećmi opiekowała się przede wszystkim żona aktora, Paulina. Po latach Artur Żmijewski zdał sobie sprawę z tego, że sporo go ominęło. - Dla Artura to wszystko za szybko się działo. Nieobecność potęgowała poczucie winy. Dlatego najchętniej cofnąłby czas - zdradził "Rewii" jego znajomy.
Poczucie winy
Według doniesień tygodnika, Żmijewski otwarcie przyznaje też, że mógł być lepszym ojcem. Mimo to dzieci są dumne z taty i jego osiągnięć. Dla chłopców jest przykładem prawdziwego mężczyzny. A dla córki - najlepszym przyjacielem, z którym kontaktuje się w każdej wolnej chwili, ponieważ Ewa na co dzień studiuje i mieszka w Stanach Zjednoczonych.