PublicystykaBurza wokół incydentu na Westerplatte. Według TVP Gdańsk, nie ma racji... Gdańsk

Burza wokół incydentu na Westerplatte. Według TVP Gdańsk, nie ma racji... Gdańsk

Incydent na Westerplatte, w którym harcerz nie mógł odczytać apelu poległych, wywołał gorącą dyskusję. Jak sytuację przedstawiła lokalna stacja, TVP Gdańsk?

Burza wokół incydentu na Westerplatte. Według TVP Gdańsk, nie ma racji... Gdańsk
Źródło zdjęć: © PAP | Roman Jocher
Urszula Korąkiewicz

01.09.2017 | aktual.: 01.09.2017 19:36

Na tegoroczne uroczyste obchody upamiętniające wybuch II wojny światowej na Westerplatte rzucił się cień incydentu. Apel poległych miał przeczytać jeden z harcerzy biorących udział w uroczystościach. Wojsko początkowo miało nie brać udziału, ale dzień przed 1 września okazało się jednak, że będzie inaczej. Strony miał poróżnić wcześniej fakt, że władze Gdańska nie zgodziły się na odczytanie apelu smoleńskiego.

- Wczoraj ok. godz. 9:30 prezydent na prośbę admiralicji spotkał się z kontradmirałem Krzysztofem Jaworskim, zaczął naciskać na udział wojska w obchodach. I wrócił temat apelu smoleńskiego. Żołnierze powiedzieli, że pójdą na ustępstwa, że będzie skrócona wersja. Negocjacje wiele godzin, były trudne - mówiła WP Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka Gdańska. - Ale przecież na dzień przed 1 września nie mogliśmy młodym ludziom, którzy się już od dawna przygotowywali, powiedzieć, że już nie są potrzebni. Po południu ustaliliśmy więc, że harcerze będą czytali główną część apeli, a żołnierze te części, które zgodnie z protokołem muszą odczytać oni - dodaje rzeczniczka prezydenta Gdańska.

- Proszę stać – powiedziała w trakcie uroczystości kobieta, najprawdopodobniej urzędniczka MON, do harcmistrza przygotowującego się do odczytania apelu poległych. Film z obchodów 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej wywołał oburzenie. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który zamieścił go na swoim profilu na Facebooku, zarzucił MON złamanie ustaleń. Według nich to właśnie harcerze, a nie przedstawiciele wojska, mieli odczytać apel poległych.

Incydent? Nie w TVP Gdańsk

Nagranie, które w błyskawicznym tempie obiegło ogólnopolskie media, wywołało burzę i zbulwersowało wielu widzów. Media, przedstawiając przebieg uroczystości, szybko zaczęły zabiegać o wyjaśnienie sytuacji. Jak natomiast zrelacjonowała to TVP Gdańsk? Relacja z Westerplatte owszem, pojawiła się, ale incydent z harcerzem pominięto.

W materiale wspomniano jedynie przemówienie premier Beaty Szydło, która mówiła: "Westerplatte trzeba dziś mówić głośno. To symbol niezłomności i bohaterstwa". W relacji pojawił się także fragment przemówienia prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza oraz metropolity gdańskiego Leszka Sławoja Głodzia. W "Panoramie" zrelacjonowano również, że po uroczystościach na Westerplatte premier wraz z ministrem Antonim Macierewiczem udali się do Sopotu, by złożyć kwiaty pod tablicą Lecha Kaczyńskiego, a później wrócili do Gdańska, gdzie złożyli kwiaty pod pomnikiem Anny Walentynowicz.

Temat incydentu z harcerzem poruszono chwilę później. Z materiału można było dowiedzieć się, że Paweł Adamowicz udostępniając nagrania i komentując sytuację w mediach społecznościowych wywołał zamieszanie i racja leży po stronie MON. Jak komentowała stacji rzeczniczka resortu ppłk. Anna Pęzioł-Wójtowicz, w trakcie wcześniejszych negocjacji władze Gdańska zaakceptowały proponowany przebieg uroczystości. Co więcej, dodała, iż według ceremoniału wojskowego, apel poległych mógł odczytać wyłącznie oficer, żołnierz wystawiony do uroczystej asysty.

Rzeczniczka stwierdziła także, że uroczystość przebiegła bez zakłóceń, wojsko nie utrudniało nikomu udziału, a krążące w mediach wideo jest tylko fragmentem w którym apel jest już odczytywany. W materiale zabrakło jednak uargumentowania stanowiska władz Gdańska, gdyż, jak padło w podsumowaniu, TVP Gdańsk nie udało się skontaktować z rzecznikiem prasowym.

Zobacz także
Komentarze (117)