Bulwersujące słowa Kukiza o śmierci Brylewskiego. Polityk znów "błysnął"
Robert Brylewski zmarł 3 czerwca po kilkutygodniowej śpiączce. Wśród osób komentujących śmierć ikony polskiego punk rocka znalazł się też Paweł Kukiz. Niestety, jego słowa okazały się - delikatnie mówiąc - niestosowne.
Śmierć Roberta Brylewskiego eks-wokalista Piersi skomentował w programie "Graffiti" na antenie Polsat News.
- Mimo różnic światopoglądowych bardzo Roberta szanowałem i szanowałem tę jego wolność. Okazuje się jednak, że wolność konsumowana w nadmiarze może się nie najlepiej kończyć – powiedział Kukiz.
Słowa polityka wywołały niemałe poruszenie w mediach społecznościowych. I trudno się temu dziwić, zważywszy na dramatyczne okoliczności śmierci Brylewskiego. Założyciel kultowego Izraela nie zmarł bowiem, jak zasugerował Kukiz, w wyniku "nadmiernego konsumowania wolności", a brutalnego pobicia na początku tego roku. Po tych słowach w internecie rozpętała się burza. Kukiz postanowił wyjaśnić, co miał na myśli.
- Nie wiedziałem, ze program się kończy i nie zdążyłem rozwinąć tego zdania o "wolności", które miało być początkiem wspomnienia o Robercie. Chciałem opowiedzieć o jego tragicznych ostatnich kilku latach, gdy nie miał się z czego utrzymać, podupadał bardzo na zdrowiu. Gdzie został pozostawiony sam sobie. Chciałem powtórzyć jego słowa z tego wywiadu, gdzie mówi, ze CHCIAŁBY PRZESTRZEC MŁODYCH LUDZI. Skąd mogłem wiedzieć, ze nagle, po pierwszym zdaniu usłyszę - "bardzo dziękuję za rozmowę"? - napisał na swoim profilu na Facebooku (zachowano oryginalną pisownię).
W styczniu 2018 r. Robert Brylewski trafił do Szpitala Praskiego w Warszawie w wyniku pobicia. Rozboju dopuścił się syn właścicielki mieszkania, które kupiła partnerka muzyka. Doskonale znany policji mężczyzna nie mógł pogodzić się z faktem, że jego matka pozbywa się lokalu. Napastnik postanowił zemścić się na nowych właścicielach. Kiedy zastał w domu Brylewskiego, wdał się z nim w bójkę. Jak dowiedział się "Fakt", muzyk ukrył się w pobliskim sklepie, gdzie stracił przytomność.
Brylewski został przetransportowany do szpitala, gdzie przeszedł trepanację czaszki. Choć operacja zakończyła się sukcesem, muzyk był zmuszony poddać się rehabilitacji. W międzyczasie zmagał się z zapaleniem płuc i musiał być ponownie hospitalizowany.
Kilka tygodni temu "Brylu" znów trafił do szpitala w stanie śpiączki. Mimo wielu prób nie udało się go z niej wybudzić. W rozmowie z tabloidem znajoma muzyka powiedziała, że "artysta zmarł w wyniku kłopotów z krążeniem i zatrzymania pracy serca".
Jak udało nam się dowiedzieć, planowana jest sekcja zwłok muzyka, a sprawca pobicia może usłyszeć nowe zarzuty (więcej tutaj).