Brygida Grysiak ma za sobą trudne chwile w TVN24. "Po live'ach płakałam"
20.07.2021 09:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brygida Grysiak w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl opowiedziała o początkach swojej kariery dziennikarskiej i najtrudniejszych chwilach w TVN24. Jak sama przyznała, zdarzało się jej płakać po relacjach na żywo.
Brygida Grysiak od 2001 r. jest związana z TVN24. Na początku jej zadaniem było przygotowywanie wejść na żywo z Sejmu i Senatu oraz prowadzenie serwisów informacyjnych i programu "Skaner polityczny". Obecnie dziennikarka zajmuje stanowisko wicedyrektor naczelnej stacji.
W najnowszym wywiadzie z Wirtualnymi Mediami prezenterka opowiedziała o swoich trudnych początkach. Gdy Brygida Grysiak dołączyła do ekipy TVN24, miała niespełna 22 lata i jak sama wyznaje, od zawsze marzyła o zostaniu reporterką.
- Pamiętam rozmowę przed podpisaniem umowy i pytania, czy jestem pewna, że tego chcę i czy dam radę. Byłam pewna, że chcę. I miałam nadzieję, że dam radę - wspomina. - Pierwsze dni, tygodnie i miesiące były ekstremalne. Wszystko było nowe i pierwsze, bo nikt nigdy wcześniej tego w Polsce nie robił. Ciągle myślałam o tym, że jeszcze tak mało wiem i tak mało umiem, a już pływam w najgłębszej wodzie - zdradziła.
Brygida Grysiak wspomina trudne chwile w zawodzie dziennikarki
Brygida Grysiak dodała także, że najtrudniejszą chwilą w zawodzie było relacjonowanie wypadku polskiego autokaru nad Balatonem. - Zginęło 20 osób, ponad 30 zostało rannych. Pamiętam dziewczynkę, która przeżyła, ale jeszcze nie wiedziała, że jej rodzicom i bratu się nie udało. Ludzie i obrazy, które zostają w nas na całe życie. Pielgrzymi jechali do Medziugorie. Miałam być tam jeden dzień, zostałam tydzień - wspomina.
Wypadek polskiego autokaru w Austrii również wzbudził w dziennikarce wiele emocji. Reporterka wyznała, że po live'ach płakała w pokoju hotelowym. - Kiedy mieliśmy już wracać do Polski, przyszła informacja o wypadku polskiego autokaru w Austrii. I zamiast do domu, ruszyliśmy dalej w drogę. Nie miałam ubrań na zmianę ani siły, po live’ach płakałam w pokoju hotelowym nad ofiarami i ich rodzinami.
- Wtedy nad Balatonem zrozumiałam, że dziennikarstwo to bycie w drodze. Dosłownie. I w przenośni. Do miejsca wypadku polskiego autokaru, do drugiego człowieka, wreszcie do prawdy, która rzadko leży pośrodku. Gdyby leżała tam zawsze, szukanie jej nie miałoby sensu ani smaku - podsumowała Brygida Grysiak.
Zobacz także: KRRiT zwleka z koncesją dla TVN. Były szef Rady: Ustawa mówi jasno, koncesja się należy