Bronisław Opałko, znany jako Genowefa Pigwa, o chorobie alkoholowej: "Myślałem o eutanazji"
None
Artysta zdobył się na szczere wyznanie
Genowefa Pigwa, a tak naprawdę Bronisław Opałko, to fenomen czasów PRL. Jak nikt inny igrał z cenzurą, żonglował słowami i poruszał niewygodne tematy w humorystyczny sposób. Dla niego nie istniało tabu, charakteryzował go cięty język, celne riposty i specyficzne spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość.
- Pigwie wolno było czasem powiedzieć więcej niż komuś innemu - stwierdził satyryk w programie "Uwaga!".
Współtworzył kabarety "Pod Postacią", "Zespół Adwokacki Dyskrecja", założył "Orkiestrę do Użytku Wewnętrznego" i kabaret "Pigwa Show".
- Doskonale pamiętam, jak powstała Genowefa. To było w Rzeszowie. Ja w zanadrzu miałam wtedy parodię babki ludowej, która pamiętałem z dzieciństwa. Babki, która przynosiła jaja, sery, masło w "spadochronie" na plecach i opowiadała różne rzeczy. Np. jak ją wampir gonił po lesie - wyznał w tym samym programie.
Choć mogłoby się wydawać, że życie 63-letniego satyryka to pasmo niekończących się gagów i zabawnych sytuacji, prawda jest zupełnie inna - znacznie bardziej niepokojąca.
Zobacz także: Bohdan Smoleń o Zenonie Laskowiku
AR
Zmagał się z alkoholowym nałogiem
Do tej pory niewiele osób wiedziało, że życie prywatne cenionego kabaretowego artysty nie przypomina bajki. Kilka lat temu Bronisław Opałko wpadł w szpony niebezpiecznego nałogu. Jak to przeważnie bywa, wszystko zaczęło się bardzo niewinnie.
- Kiedyś graliśmy nawet pięć występów dziennie. Jak się grało ten czwarty, to trzeba było łyczka napić się, bo organizm już nie wytrzymywał fizycznie. Jak delikatnie, czuwając nad sprawą, wypiło się np. drinka, to wchodząc na scenę dostawało się kopa - przyznał Jan Kozłowski, przyjaciel i sceniczny partner kabareciarza w wywiadzie dla "Uwagi!".
Nim się zorientował, Opałko stracił kontrolę nad swoim uporządkowanym dotychczas życiem.
- Z tego diabelnie ciężko jest wyjść. Najgorszy jest ten moment odstawienia. (...) Są przerwy i potem powroty. I to jest największa zakała ten choroby. Totalnie się załamałem. Myślałem nawet o eutanazji. Były takie momenty... - powiedział satyryk.
Omal nie stracił życia
Dzięki wsparciu najbliższych Bronisławowi Opałko udało się wyjść z nałogu, choć kilkukrotnie otarł się o śmierć.
- On nie pije już pięć lat. Dwa razy zastaliśmy go w szpitalu, kiedy już mówiono, że nie przeżyje. Przywieźli go, krwi nie miał w sobie, ważył zaledwie 39 kilogramów, takie kosteczki. Wszyscy lekarze twierdzili, że on już nie będzie żył. Zamówiliśmy więc mszę, modliliśmy się. To był chyba siódmy dzień, jak ktoś wbiegł do kościoła i powiedział: "Bronek ożył!". Z tej radości to nawet ksiądz z nami pił - powiedział Jan Kozłowski.
Jak się okazuje, nie był to jedyny problem, z którym w przeszłości musiał borykać się kabaretowy artysta.
- Drugi raz był po tamtej stronie, gdy miał tętniaka mózgu. Bronek pojechał do Warszawy i przez zupełny przypadek był operowany laparoskopowo przez znakomitego francuskiego chirurga. Usunięto mu tego tętniaka i przez to Bronek znów uciekł śmierci. Tak naprawdę, to on cały czas ucieka - dodał sąsiad i przyjaciel artysty, Jerzy Baranowski.
Kilka miesięcy temu wyszło również na jaw, że Opałko może trafić do więzienia. Dlaczego?
Może trafić do więzienia
Pod koniec sierpnia br. Opałko wpadł w poważne tarapaty. Artysta usłyszał, że jest podejrzewany o uprawę konopi indyjskich i produkcje marihuany. Jak ustaliła prokuratura, z pięciu krzaków rośliny miał wyprodukować ponad 200 gramów narkotyku. Hodowla znajdowała się w garażu satyryka.
Choć sprawa jest poważna, kabareciarz ją bagatelizuje. Wyjaśnił, że marihuana miała być sposobem na leczenie alkoholowego nałogu, a żeby nie mieć styczności z dilerami, postanowił założyć własną plantację.
- Ta roślina, ja ją nazywam "lawendą", pomogła mi w walce z chorobą alkoholową. Powiem szczerze, że zdarza mi się czasem zapalić. Jak trafię to więzienia, to co zrobię? Będę siedział - odpowiedział ze stoickim spokojem, choć zdaje sobie sprawę, że za ten czyn grozi mu do 3 lat więzienia.
Czym dziś zajmuje się zatem odtwórca roli Genowefy Pigwy? Opałko zniknął z telewizji i coraz rzadziej występuje też przed publicznością. Obecnie prowadzi humorystyczną audycję w Radiu Kielce. Od czterech lat mieszka sam w rodzinnym domu pod Kielcami. Żona z córką wyjechały do stolicy i jedynie sporadycznie widują się z satyrykiem.
- Dziecko czasem przyjeżdża, rodzina z Warszawy też czasem mnie odwiedza. I tyle - podsumował swoje życie kabareciarz.
AR