Bronisław Komorowski u Wojewódzkiego o suflerce, legalizacji marihuany i niespełnionych obietnicach
None
Co wydarzyło się w odcinku?
Ostatni odcinek talk-show Kuby Wojewódzkiego śmiało można nazwać jednym z najbardziej wyczekiwanych epizodów w historii programu. Na słynnej kanapie zasiadł bowiem obecny prezydent Rzeczypospolitej Polskiej starający się o reelekcję - Bronisław Komorowski. I choć samo pojawienie się gościa w typowo rozrywkowej produkcji budzi ogromne emocje, to jeszcze większe wywołuje zachowanie prowadzącego.
Dziennikarz nigdy nie ukrywał swoich politycznych poglądów. Wystarczy choćby wspomnieć o poparciu, jakiego publicznie udzielił Pawłowi Kukizowi w jednym z ostatnich odcinków programu. Okazuje się, że prezenter postanowił mieć również wpływ na rezultat drugiej tury i to właśnie dlatego wstrzymano prace nad montażem nagranego już odcinka (którego gośćmi byli Stanisława Celińska i kabaret Ani Mru Mru), a w jego miejsce na antenie pojawił się epizod z prezydentem. Wszystko po to, aby rozmowa z Komorowskim trafiła do wyborców jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem wyścigu o fotel głowy państwa.
Jak przebiegło jedno z najbardziej wyczekiwanych spotkań z obecnie urzędującym prezydentem Polski?
AR/KR
Tajemnica zagadkowej suflerki
Jednym z tematów, który poruszył Wojewódzki w swoim programie, była głośna sprawa Jowity Kacik - "suflerki", która towarzyszy Bronisławowi Komorowskiemu podczas oficjalnych spotkań z wyborcami i podpowiada mu, jak się zachować. Przypomnijmy, że kilka dni temu w internecie pojawiło się nagranie, na którym wyraźnie widać, jak przyczajona za plecami prezydenta kobieta instruuje go, jak postępować w rozmowie z rozgoryczoną obywatelką.
- Czy to normalne, że chodzi za panem suflerka? Można przecież ją jakoś ukryć - zaczął Wojewódzki.
- Pan też ma słuchawkę w uchu. Tacy ludzie są potrzebni, by wskazać drogę, podpowiedzieć, czy skręcić w lewo, czy w prawo, żeby nie wpaść na stojący na trasie samochód. Bardzo trudno się chodzi w tłumie. (...) Mnie nikt przynajmniej nie mówi, kiedy pocałować żonę, a mojemu konkurentowi to się zdarzyło - próbował wybrnąć z humorem prezydent.
Widząc, że Komorowski jest skory do żartów, prowadzący od razu zaczął wyciągać z gościa nieco bardziej prywatne zwierzenia.
O czym śni prezydent Polski?
- W czym Andrzej Duda jest lepszy od pana? - spytał nagle Wojewódzki.
- Lepiej jeździ na nartach - przyznał Komorowski.
- Jak pan sypia po 11 maja? Czy śnił się panu Andrzej Duda, który mówi do pana: "Wyprowadzaj się"? - brnął dalej Kuba.
- Miewam inne sny, ale nie mogę o nich opowiedzieć - zaprzeczył gość.
- A śniła się panu Magdalena Ogórek? - pytał prowadzący.
- Nie mogę powiedzieć - zaśmiał się prezydent.
Wojewódzki nie zamierzał jednak wchodzić w świat poważnej polityki i w pewnym momencie zaczął nakłaniać gościa, aby ten... poparł legalizację marihuany w Polsce. Showman usiłował przekonać Komorowskiego, że pozytywna decyzja w tej sprawie mogłaby uratować niejedno ludzkie istnienie. Zachwalał m.in. lecznicze właściwości rośliny, które pomogłyby np. w leczeniu epilepsji.
- Czy będziemy państwem z XXI wieku i będzie można to zalegalizować? - spytał wprost.
- Nie widzę problemu, żeby robić takie leki - odpowiedział ze stoickim spokojem prezydent, czym szybko zakończył temat.
Dlaczego dopiero teraz?
Wojewódzki spytał wreszcie, dlaczego politycy składają obietnice dopiero, gdy zbliża się czas wyborów. Prezydent z rozbrajającą szczerością przyznał, że wcześniej, przez ostatnie pięć lat, nie było na to odpowiednich funduszy, ponieważ Polska walczyła z deficytem. Dopiero teraz otrzymał środki, które wykorzystuje podczas kampanii i przy okazji swojego programu "pierwszej pracy dla ludzi młodych".
Podobnie jak w przypadku wizyty w studiu Pawła Kukiza, Wojewódzki postanowił na koniec odcinka wyrazić publiczne poparcie dla kandydata Platformy Obywatelskiej.
- Panie prezydencie, jak obudzę się 25 maja i pan dalej będzie prezydentem, to nie zapomnę obietnic. Ten program ma wielką siłę. Jak pan nas oszuka, to ja pana odwołam. (...) Największym plusem Bronisława Komorowskiego jest to, że nie jest Andrzejem Dudą! - zakończył prowadzący.
Czy wizyta przyniesie oczekiwany skutek?
Podsumowując spotkanie, tym razem prowadzący unikał większości niewybrednych żartów i kontrowersyjnych, często niesmacznych tematów, na które nie boi się rozmawiać z goszczącymi w programie celebrytami. Co ciekawe, nie zrezygnował jednak z występu Wodzianki, którą, o dziwo, postanowił ubrać. Odziana od stóp do głów hostessa nie przypominała roznegliżowanej dziewczyny, która co tydzień serwuje gościom wodę.
Biorąc pod uwagę to, jak ogromne emocje wywoływał ten odcinek przed emisją, można śmiało stwierdzić, że była to jedynie burza w szklance wody. Nie wydarzyło się nic, co moglibyśmy nazwać mianem przełomowego. Czy udział w show Wojewódzkiego sprawi, że Bronisław Komorowski przedłuży swoją kadencję o kolejnych 5 lat, przekonamy się dopiero 25 maja.
AR/KR