Bohdan Łazuka dostaje emeryturę. "Wystarcza mi jedynie za opłacenie rachunku za gaz"
84-letni Bohdan Łazuka oficjalnie przeszedł już na emeryturę, ale jest cały czas w trasie. Do aktywności zawodowej motywuje go, jak twierdzi, także wysokość świadczenia z ZUS, które pokrywa właściwie tylko jedną pozycję w budżecie domowym. Ogólnie żyje we względnym dostatku, który pozwala mu też na wysyłanie pieniędzy rodzinie w Ameryce.
Bohdan Łazuka to artysta, który najlepiej czuje się w komedii. Kiedy zaproponowano mu rolę Hamleta w klasycznej szekspirowskiej adaptacji, grzecznie podziękował. Za najlepszych lat wypełniał po brzegi największe sale w Polsce, w tym Kongresową w Warszawie i Halę Ludową we Wrocławiu, w której wystąpił cztery razy.
- Pamiętam, że starszy portier, który tam pracował, powiedział mi wtedy: "Jesteś pan lepszy od Hitlera. On miał tutaj tylko jeden komplet" - powiedział w rozmowie z Plejadą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emerytury polskich gwiazd. Narzekają, że mają je za niskie
Przez 60 lat Bohdan Łazuka zagrał wiele kultowych ról m.in. samego siebie, artystę, który w "Nie lubię poniedziału", mocno nietrzeźwy, podąża do domu torami tramwajowymi, trzymając się korby oraz geja, wzdychającego do inżyniera Karwowskiego w kinowej wersji "Czterdziestolatka". Żartował, że w PRL inkasował tyle, co radziecki generał. Ale w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów nie wydawał wszystkiego.
- Udało mi się w życiu trochę zarobić, udało mi się w życiu zawodowym, dzięki czemu mogę teraz żyć spokojnie [...]. Radzę sobie w aktualnej sytuacji związanej z inflacją. W domu jestem sam, ponieważ cała rodzina mieszka na Florydzie: żona, córka, wnuk. Bardzo za nimi tęsknię, mam nadzieję, że oni za mną też. Czasem wysyłam im pieniądze - mówił "Super Expressowi".