"Bodo": spadająca oglądalność serialu wpłynęła na losy innej produkcji?
Prawdopodobnie właśnie spadająca oglądalność "Bodo" mogła wpłynąć na losy innej produkcji, o której od dawna mówiono. Stacja zrezygnowała właśnie z jej wyemitowania. O który serial chodzi?
Wielkie rozczarowanie
*Serial "Bodo" miał być hitem w wiosennej ramówce TVP1. Zastąpił popularne "Ranczo", jednak jego oglądalność jest niemal o połowę mniejsza niż poprzednika. Liczba osób chętnych do śledzenia losów Eugeniusza Bodo maleje bowiem z odcinka na odcinek. Mimo tego, że telewizja publiczna otoczyła tę produkcję imponującą akcją promocyjną, zarówno w internecie , kinach, jak i na billboardach, to i tak nie przełożyło się to na zainteresowanie ze strony widzów. Poprzedni dyrektor TVP1, Piotr Radziszewski, powiedział nawet, że to najdroższa produkcja stacji. Do jej realizacji zatrudniono 240 aktorów, 300 epizodystów i 4000 statystów, a zdjęcia kręcono w aż 293 różnych lokalizacjach, m.in. w Łodzi, Wrocławiu, Żyrardowie, Zgierzu oraz w Warszawie. Aby zachęcić widzów do oglądania tego serialu TVP zamierza wyemitować kilka filmów z udziałem Eugeniusza Bodo, a przede wszystkim, "Piętro wyżej", a także "Paweł i Gaweł". Prawdopodobnie właśnie spadająca oglądalność "Bodo" mogła wpłynąć na losy innej produkcji, o której od
dawna mówiono. Stacja zrezygnowała właśnie z jej wyemitowania. O który serial chodzi? *
Szansa na poprawę
Poszczególne odcinki "Bodo" przedstawiają drogę Eugeniusza Bodo na szczyt oraz różne zawirowania życiowe i zawodowe, którym musiał sprostać. Widzowie poznają historię jego miłości i przyjaźni. W tle nie brakuje również największych szlagierów przedwojennego artysty - "Sex appealu", "Już taki jestem zimny drań", czy "Baby, ach te baby".
Biorąc pod uwagę tę fabułę zaskoczeniem okazała się być niska frekwencja widzów, którzy zasiedli przed telewizorami, by oglądać ten serial. TVP1 ma nadal jednak nadzieję, że jego popularność wzrośnie już w piątym odcinku, kiedy to w roli dorosłego bohatera zastąpi Antoniego Królikowskiego aktor Tomasz Schuchardt.
Dużo szumu o nic
To właśnie niesatysfakcjonująca stację oglądalność tej produkcji mogła w dużej mierze zaważyć o losach serialu, który opowiadałby o życiu Violetty Villas. Planowano nawet, aby projekt ten stał się dużo bardziej widowiskowy niż słynny "Bodo".
W główną rolę miała wcielić się Katarzyna Figura. Na castingu aktorka pokonała wiele rywalek, a wśród nich była m.in. Ewa Kasprzyk grająca postać Villas przez trzy lata w spektaklu "Kallas". Prace nad produkcją ruszyły pełną parą, zrobiono dokumentację i napisano scenariusz do czterech pierwszych odcinków. Ostatecznie jednak stacja zrezygnowała z jej nakręcenia.
Od początku były problemy
Okazuje się, że serialu opowiadającego o życiu słynnej artystki nie wyobrażał sobie już poprzedni dyrektor TVP1, Piotr Radziszewski.
- Tuż przed ustąpieniem ze stanowiska podjął decyzję, że nie chce serialu o Villas. A nowa władza też nie jest nim zainteresowana, bo kariera diwy obfitowała w skandale, m.in. porzucenie pierwszego męża, pozostawienie syna, współpracę z SB - stwierdził pracownik stacji w rozmowie z tygodnikiem "Na żywo".
Światełko w tunelu
Ta decyzja to ogromny cios przede wszystkim dla kariery Katarzyny Figury. Aktorka długo czekała na rolę, dzięki której znów mogłaby zachwycić widzów. Jak widać jednak na swój wielki ekranowy powrót będzie musiała jeszcze poczekać.
Póki co, równie głośno co o samym serialu, mówi się o jego zakończeniu. Nigdy jednak nie wiadomo, czy inna stacja telewizyjna nie zainteresuje się tą produkcją.