Bob Odenkirk po zawale szybko wrócił do pracy. Cały czas doskwiera mu jedna rzecz
Bob Odenkirk dokładnie rok temu trafił do szpitala po zawale i zatrzymaniu akcji serca, do czego doszło na planie serialu "Better Call Saul". Na szczęście aktor szybko wrócił do formy i mógł kontynuować pracę, która przyniosła mu kolejną nominację do Emmy. W najnowszym wywiadzie Odenkirk opowiedział o najtrudniejszym okresie po zawale.
Bob Odenkirk został niedawno po raz kolejny nominowany do nagrody Emmy za główną rolę w serialu "Better Call Saul" ("Zadzwoń do Saula"). Aktualnie Netflix emituje odcinki finałowego sezonu, które były kręcone w zeszłym roku. Zdjęcia musiały być przerwane w lipcu 2021 r. na pięć kolejnych tygodni, gdy główny aktor trafił do szpitala po zawale.
- Czuję się bardzo dobrze, jestem w świetnej formie, właśnie idę na siłownię - powiedział Odenkirk w rozmowie telefonicznej z "The Hollywood Reporter". Aktor, który w październiku skończy 60 lat, wspomniał, że rok temu musiał sobie zrobić przymusowy urlop na rekonwalescencję. Ale po pięciu tygodniach przerwy był gotowy do działania.
Odenkirk, który jest aktorem i współproducentem, po zawale ograniczył pracę na planie serialu do... 12 godzin na dobę. Zaczął też bardziej uważać na zdrowie, bo choć z początku informował prasę, że to "lekki zawał", sytuacja była naprawdę groźna. W 2018 r. zdiagnozowano u niego miażdżycę i zeszłoroczny zawał był poważnym sygnałem alarmowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na szczęście Odenkirk wrócił do formy, a jedyny skutek uboczny, jaki odczuwa do dziś, to częściowy zanik pamięci.
- Najdziwniejsze w tym jest to, że naprawdę nie pamiętam tamtego dnia - wyznał aktor, który dzień przed zawałem kręcił scenę ataku serca. A po powrocie na plan musiał dokręcić kolejne ujęcia z tej samej sceny.
Dziś, kiedy ogląda tamten odcinek, jest to dla niego surrealistyczne doświadczenie, bo zupełnie nie pamięta, że coś takiego robił.