Błysnęła na scenie, ale byli silniejsi. Kasiu, dziękujemy!
GALERIA
Finał 62. konkursu Eurowizji za nami. Emocje podczas widowiska w Kijowie były wielkie. Mocno trzymaliśmy kciuki za naszą reprezentantkę, Kasię Moś, ale niestety, szczęście jej nie dopisało. Chociaż sądząc po głosowaniu, innym krajom jej piosenka nie przypadła do gustu, my jesteśmy dumni z jej występu. Przypomnijmy sobie jej udział w konkursie jeszcze raz.
Obiecujące początki
Początki zapowiadały się świetnie. Podczas polskich preselekcji jury i publiczność nie mieli wątpliwości, że to Kasia jest najmocniejszym głosem i najlepiej będzie reprezentować Polskę w konkursie. Podobnie obiecująco zapowiadał się półfinał z jej udziałem.
Były duże nadzieje
Pierwsza walka o wejście do finału, jak zauważyło wielu widzów, nie miała zaskakująco wysokiego poziomu. Wśród wielu solistek i solistów, którzy się wówczas zaprezentowali, Kasia Moś wyróżniła się znakomitym wykonaniem swojej piosenki. Nic dziwnego więc, że jako jedna z pierwszych weszła do wielkiego finału.
Dała z siebie wszystko
W głównym konkursie konkurencja była jednak dużo większa. Tu, wśród innych wokalistek, zespołów, które postawiły na show i emocjonujące występy, musiała się bardzo postarać, żeby się wybić. I było widać wyraźnie, dała z siebie wszystko by wypaść jak najlepiej. Swoją piosenkę, "Flashlight", wykonała bezbłędnie i dała efektowny popis wokalnych możliwości.
Kasiu, dziękujemy!
To jednak jak widać nie wystarczyło. Zarówno jurorzy, jak i widzowie z wielu krajów, dali jej niewiele punktów, więc ostatecznie zajęła piąte miejsce od końca. Mimo to należy podziękować Kasi Moś, że tak pięknie reprezentowała Polskę na Eurowizji. Było równie miło na nią patrzeć, jak i słuchać. A my znów mieliśmy okazję zaistnieć w finale największego konkursu europejskiej piosenki!