Blondie Bennett: ta kobieta chce być jak Barbie - nie tylko piękna, ale i głupia
None
Być jak lalka Barbie
Blondie Bennett ma 38 lat i jeden życiowy cel: stać się prawdziwą lalką Barbie. Mieszkającej w Kalifornii kobiecie nie chodzi jednak jedynie o fizyczne upodobnienie się do plastikowej idolki. To zresztą dzięki serii operacji plastycznych już jej się udało.
Jak wyznała w telewizyjnym wywiadzie, tak bardzo nie lubi być człowiekiem, że rozpoczęła terapię, która ma za zadanie uczynić z niej bezmyślną lalkę. Każdy przecież wie, że prawdziwa Barbie to nie tylko ślicznotka o nierealnych proporcjach ciała, ale też głupiutka istotka. Dlatego Blondie Bennett od kilku tygodni poddaje się hipnozie, by... obniżyć iloraz inteligencji. Jak twierdzi, już widzi pierwsze efekty.
Kim jest kobieta, która z powodu chorej obsesji najpierw zniszczyła swoje naturalne piękno, a teraz celowo się ogłupia?
KŻ/AOS
Nie chce być człowiekiem, woli być lalką
Choć jej historia wydaje się nieprawdopodobna, Blondie Bennett nie widzi w swoich działaniach nic nadzwyczajnego. W reportażu przygotowanym przez dziennikarzy Barcroft TV z uśmiechem na twarzy i całkowitym spokojem opowiada, jakim utrapieniem jest dla niej bycie człowiekiem.
- Nie lubię być człowiekiem, to nie ma sensu. Takie życie to dla mnie ogromne poświęcenie - wyznaje. - Chcę stać się całkowitą lalką.
W tym właśnie mają jej pomóc specjalistyczne sesje oparte na hipnozie. Ta wyjątkowa terapia w założeniu ma czynić kobietę coraz mniej rozumną.
Ogłupiająca terapia
Ogłupiające sesje odbywają się od dwóch do trzech razy w tygodniu przez internet. "Terapeuta" najpierw wprowadza Blondie w stan hipnozy, a potem stawia przed nią mało wymagające zadnia. Np. prosi, by bawiła się ze szczeniakiem, myślała o tym, że jest szczęśliwa. Choć to wszystko brzmi jak kompletna farsa, kobieta traktuje zajęcia jak najbardziej poważnie. Wierzy też w skuteczność terapii.
- Mam za sobą około 20 sesji i zaczynam czuć się głupsza, bardziej roztargniona - wylicza efekty terapii przed kamerą.
Bennett ma nadzieję, że uda jej się upodobnić do lalki mentalnie, tak, jak wcześniej udało jej się to pod względem fizycznym.
Powiększyła biust, zmniejsza IQ
Blondie, która jeszcze jako nastolatka zachwycała pięknym uśmiechem, dziś przypomina karykaturę kobiety. Niestety, na własne życzenie. Biust powiększała pięciokrotnie, by w końcu dojść do monstrualnego rozmiaru podwójnej miseczki J. Poddała się też zabiegowi liposukcji podbródka. Poza tym regularnie ostrzykuje twarz botoksem i różnego rodzaju wypełniaczami.
Co ciekawe, wszelkie poprawki, które czynią z niej żywą Barbie, fundują sponsorzy. Jak wyznała, internauci dotują jej zabiegi w zamian za filmy wideo z jej udziałem.
W życiu kobiety jest jednak jeden wyjątkowy dżentelmen, który opłaca jej mieszkanie i bieżące potrzeby. To z nim regularnie się spotyka i wychodzi. Jak mówi, jest jego osobistą lalką.
Naturalność jest nudna
Choć marzeniu, by stać się Barbie, Blondie podporządkowała całe swoje życie, rodzina i przyjaciele nie podzielają jej entuzjazmu, ubolewa przed kamerami.
Plastikowy wygląd, który skrupulatnie udoskonala od lat, nie przysparza jej też uznania w codziennym życiu. Zdarza się, że na ulicy usłyszy pod swoim adresem niewybredny komentarz, ale do tego, jak i do gapiów, zdążyła się już przyzwyczaić. Na szczęście zawsze znajdą się też tacy, którzy ciepło mówią o jej wyglądzie, zaczepią do wspólnego zdjęcia.
Kiedy Bennett słyszy pytanie, dlaczego tak bardzo zaczęła ingerować w swoje naturalne piękno, odpowiada krótko: naturalność jest nudna.
KŻ/AOS