"Big Brother". Wstrząsająca historia Bartka. W końcu ją opowiedział

Bartek, Blondyn, jest jednym z ciekawszych uczestników "Big Brothera". Od początku było wiadomo, że w jego życiu nie zawsze się układało. Widzowie dowiedzieli się teraz, że miał problemy z alkoholem i narkotykami.

"Big Brother". Wstrząsająca historia Bartka. W końcu ją opowiedział
Źródło zdjęć: © East News
Magdalena Drozdek

19.04.2019 21:24

Bartek to jeden z najbarwniejszych uczestników programu. Nie wchodzi w konflikty i jeszcze nie był nominowany do opuszczenia domu Wielkiego Brata. Od początku wiedzieliśmy, że kilka lat temu wyjechał z Polski do Irlandii. Bartek w programie zdradził też, że jakiś czas temu jego żona poroniła, a starają się o drugie dziecko. Niecierpliwie czeka na informację z domu, czy kobieta jest teraz w ciąży.

Tym razem uczestnicy i widzowie usłyszeli znacznie więcej o życiu Bartka. Przyszła pora, by to on przedstawił domownikom swój talk-show. To zadanie, podczas którego każdy po kolei opowiada swoją historię życia. A historia Bartka jest wyjątkowo mocna i poruszająca.

Wyznał, że gdy był dzieckiem, jego mama nadużywała alkoholu. Sam też nie był święty. Sam z czasem miał problem z alkoholem i narkotykami. - Trawka, amfetamina, LSD. Muzyka dawała mi odskocznię. Pisałem, nagrywałem, a w domu było ćpanie i chlanie. W końcu zrobiło się bardzo źle – usłyszeliśmy w programie.

A to tylko część historii, którą opowiedział Bartek. Produkcja wycięła znaczną część historii uczestnika. Ci, który oglądali transmisję na żywo w Playerze, usłyszeli, że Bartek już w podstawówce zaczął eksperymentować z narkotykami. Zdarzało się, że w toalecie wąchał klej.

Co więcej, widzowie TVN7 nie usłyszeli też fragmentu, w którym Bartek przyznał, że miał także problemy z prawem. Kradł, bo rodzice nie dawali mu żadnych pieniędzy. W końcu w 1998 roku został aresztowany. W więzieniu spędził prawie rok. – Ten rok w więzieniu uratował mi życie – przyznał.

- Na początku lekarz, który przyjmował mnie do aresztu, musiał zrobić badania. I jak zobaczył mnie w swoim gabinecie, jak zdjąłem koszulkę, spodnie, otworzył ze zdziwienia buzię i spytał się, co mi dolega; dlaczego ja jestem taki chudy, ile ja mam lat i dlaczego chłopak w wieku 19 czy 20 lat waży tylko 54 kg. Byłem strasznie chudy, wyczerpany od ciągłych "melanży" i "ćpania" – powiedział.

Po wyjściu na wolność próbował zmienić swoje życie, ale dobre chwile nie trwały długo.

Bartek wrócił do narkotyków i alkoholu, łamał prawo i popadał w długi. – Miałem nóż na gardle – wspomniał.

- Często znajdowali mnie na klatce schodowej w wieżowcu, bo nawet nie miałem siły dojść do domu. Rano znajdowali mnie na schodach nawalonego, naćpanego – dodał.

Jakiś czas później przyjaciele zaproponowali, by wyjechał z Polski. Na początku życie na emigracji wiele się nie różniło. Ciągle imprezował. Ale w końcu postanowił to zmienić. Zaczął prowadzić swoją własną firmę, a niedługo później sprowadził do Irlandii część rodziny.

Na Wyspach zamieszkała też mama Bartka. Tu zaczyna się najbardziej poruszająca część jego historii.

Pewnego dnia okazało się, że coś złego dzieje się ze zdrowiem kobiety. Zdecydowali, że lecą do Polski, do lekarza. Ten stwierdził, że to cud, że mama Bartka przeżyła lot. Miała raka mózgu, w bardzo zaawansowanym stadium. – Ludzie podczas lotu umierają. Lekarz powiedział, że takich przypadków nie miał – wspomniał uczestnik show.

Mimo tragedii, Bartek planował ślub ze swoją dziewczyną, Magdą. Wszyscy uważali, że właśnie dlatego mama Bartka cały czas się trzyma – chce doczekać wesela.

Jednak na tydzień przed wielkim wydarzeniem, Bartek odebrał telefon od siostry. Mama umierała.

– Powiedziała mi: "Bartek, wiem, że twoje wesele jest za parę dni. Ja nie doczekam. Moim ostatnim życzeniem jest to, żeby odbyło się pełną parą. Jeśli rodzina będzie lamentować, masz im powiedzieć, że jak nie będą się bawić, to ku...wa przyjdę do nich w nocy i będę ich straszyła". Spojrzała na mnie, na siostrę i umarła – powiedział Bartek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)