Bez tych chłopaków nie byłoby "Dziewczyn". Alex Karpovski i Andrew Rannells o feministycznym fenomenie ostatnich lat
W serialu „Dziewczyny” Alex Karpovski i Andrew Rannells wspólnie wspierają swoje ekranowe przyjaciółki, tworząc jeden z największych feministycznych fenomenów w kulturze popularnej ostatnich lat. Z okazji finałowego sezonu serialu HBO, ekranowy cynik Ray oraz niezastąpiony Elijah, czyli współlokator czołowej gwiazdy, odpowiedzą na pytania o niekomfortowym seksie, narkotykach na planie i gdzie widzą swoich bohaterów za 10 lat. Jakkolwiek trudne i zagmatwane są relacje damsko-męskie, jedno jest pewne - bez tych dwóch chłopaków nie byłoby telewizyjnych „Dziewczyn”.
11.02.2017 | aktual.: 11.02.2017 14:32
Czy na początku powstawania produkcji mieliście przypuszczenie, że wasz serial zyska tak dużą popularność na całym świecie?
Andrew Rannells: Kiedy tylko poznałem osobiście Lenę Dunham, wiedziałem, że ten serial może okazać się czymś wyjątkowym. Ale nie spodziewałem się, że będę brał udział w telewizyjnej rewolucji. Jeszcze przed rozpoczęciem produkcji obejrzałem jej niezależny film „Mebelki” (2010) i łatwo było dostrzec, że ta dziewczyna ma coś ważnego do powiedzenia. Była i wciąż jest bardzo unikatowa na tle filmowców, z którymi kiedykolwiek miałem okazję współpracować. Wiedziałem, że nasz serialowy projekt może okazać się czymś wyjątkowym, ale nie na tak szeroką skalę. Byłem pewien, że odnajdziemy swoją grupę odbiorców, ale wyobrażałem to sobie w skromniejszych proporcjach.
Alex Karpovski: Ja nie wiedziałem, że doczekamy się aż sześciu sezonów. Razem z Andrew, jako epizodyczne postacie, żyliśmy bardziej z odcinka na odcinek. Niewiadomo było jak potoczą się losy serialu. Przyznam szczerze, że nasz sześcioletni sukces jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Nie doceniałem wcześniej naszej potencjalnej publiczności.
*Czy z męskiego punktu widzenia, było to dla was wyzwaniem, występować w serialu o nazwie „Dziewczyny”? Czy było to motywujące, aby jeszcze szerzej rozwinąć wasze męskie postacie? *
AR: Lena od zawsze była bardzo hojna i sprawiedliwa, jeżeli chodzi o podział serialowego czasu na kobiece i męskie charaktery. Oczywiście serial przede wszystkim skupia się na dziewczynach, stąd też tytuł, niemniej moja postać miała być początkowo epizodem, a stał się w pełni wymiarową postacią. Jestem bardzo usatysfakcjonowany, że tak to się dla nas - mężczyzn rozwinęło.
AK: Przy okazji tego męsko-kobiecego podziału na role w naszym serialu zauważyłem jeszcze inną niesprawiedliwą prawidłowość. Okazuje się, że dziewczyny są o wiele częściej krytykowane przez społeczeństwo niż przeciwnej płci bohaterowie. To bardzo ciekawe spostrzeżenie. Taka jest prawda. Nie wiem jednak, skąd to wynika.
Czy z waszej perspektywy możesz powiedzieć, gdzie leży granica pomiędzy dziewczynami a kobietami. Czy serialowe bohaterki już dojrzały do bycia kobietami?
AK: Myślę, że to wszystko zależy o poczucia spełnienia i celu, jaki sobie stawia każdy z nas. Niezależnie od płci. Z pewnością nasze serialowe dziewczyny są obecnie zagubione, dryfują życiowo i nie wiedzą, co dalej ze sobą robić. Próbują sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki powinien być ich kolejny krok. To chyba też jeden z powodów, dlaczego serialowe bohaterki mają ze mną, a raczej z moją postacią do czynienia. Nie spotykałabyś się ze mną, gdybyś miała ogarnięte życie i wiedziała dokładnie na czym stoisz oraz dokąd zmierzasz (śmiech). Wydaje mi się, że część tej podróży z bycia dziewczyną do pełnej kobiecości to próba odnalezienia balansu we własnym życiu. Wy, kobiety, dokonujecie wiele bolesnych, często uwłaczających pomyłek na swojej drodze. Ale to wszystko was kształtuje i sprawia, że liczba tych popełnianych tych tzw. błędów jest coraz mniejsza.
AR: Dla mnie wszyscy jesteśmy tymi „Dziewczynami”. Moim zdaniem, wszyscy bohaterowie naszego serialu emocjonalnie są dokładnie na tym samym etapie. To raczej nie chodzi o to, aby być w konkretnym wieku, żeby stać się „prawdziwą kobietą” lub „mężczyzną”. Obecnie mam 39 lat i z jednej strony wydaje mi się, że jestem już w pełni mężczyzną. Niemniej z drugiej strony kompletnie nie mam jeszcze poukładanego życia i nie znam odpowiedzi na fundamentalne pytania.
Gdybyście mogli spotkać i przyjaźnić się na co dzień z jedną z bohaterek serialu, którą byście wybrali i dlaczego?
AR: Przyjaźniłbym się z Hannah. Tak, wydaje mi się, że ona jest najbardziej podatna na manipulację (śmiech).
AK: Ja najchętniej spotykałbym się z Jessą, ponieważ to jedyna z bohaterek, którą znam najmniej. Jestem ciekaw wielu rzeczy odnośnie jej osoby. Ta dziewczyna jest wciąż dla mnie zagadką, pomimo sześciu sezonów.
Mieliście dużą możliwość improwizacji na planie?
AR: Zawsze jest trochę miejsca na improwizację. Mamy świetny zespół scenarzystów, którzy dają nam genialny materiał i teksty, nad którymi możemy pracować. Zawsze conajmniej jeden ze scenarzystów jest z nami na planie, więc mamy ich nieustanne, doraźne wsparcie. Od czasu do czasu możemy się z nimi konsultować w sprawach żartów lub naszych dialogów - możemy wymyślić coś razem. Jako aktor twoim zadaniem jest nadać temu życie, nawet jeżeli dana scena lub dialog jest bardzo dobrze rozpisane w scenariuszu. Metoda leży po środku.
AK: Lenie Dunham bardzo zależy na tym, żeby zaangażować nas w proces twórczy. Dotyczy to również alternatywnych dialogów, żartów czy też scen. Otrzymaliśmy dużą kreatywną przestrzeń. Dotyczy to również improwizacji. Niemniej scenariusz jest tak dobry, że 95% tego, co jest napisane na papierze, widzimy na ekranie.
Waszym zdaniem, jaki największy wpływ odcisnął na współczesnym świecie serial „Dziewczyny”?
AK: Nasze historie są bardzo dobrze ukorzenione, co daje im bardzo prawdziwy i szczery obraz. Młodym ludziom z łatwością jest się z nimi utożsamić. Nie są to cukierkowe, przyozdobione opowieści. Nic dziwnego, że sceny seksu wyglądają dziwacznie i niekomfortowo, ponieważ seks w prawdziwym życiu zazwyczaj taki jest. Pamiętajmy, że telewizja kłamie. Do tej pory na małym ekranie mogliśmy uświadczyć tylko jeden konkretny typ budowy ciała. Mam nadzieję, że z sukcesem przypomnieliśmy widowni o tym, że istnieją również inne proporcje kobiecej sylwetki na świecie. Dużą zasługą naszego serialu jest powszechna akceptacja.
Jaki jest wasz najzabawniejsze, albo też najdziwniejszy moment na planie serialu?
AR: Dla mnie był to moment, w którym bierzemy z Hannah kokainę z sedesu w klubie. To była jazda.
Co to było dokładnie? Witaminowy proszek?
AR: Tak, witamina B w proszku.
Czy ma się po tym kopa? Krew uderza do mózgu?
AR: Tak, trochę tak. Oczywiście innego rodzaju niż po narkotykach, ale mini kop i energia jest. Z pewnością był to bardziej efekt placebo, ale był. Braliśmy te „kreski” w nieskończoność, później cały czas tańczyliśmy - nic dziwnego, że człowiek czuje się jak na haju.
AK: Mój najdziwniejszy moment miał miejsce w sezonie piątym. Ray stał się właścicielem małego pojazdu, który służył mu do rozprowadzania kawy, tzw. coffee truck. Scena, kiedy nasza szefowa (Lena Dunham) stosuje na mnie fellatio w trakcie, gdy ja prowadzę samochód, było dla mnie zdecydowanie najdziwniejszą ze wszystkich scen w całej historii serialu. Źle wspominam to doświadczenie. Rzeczy, które serialowa Hannah mówiła do mnie w trakcie tego zdarzenia, były dla mnie wyjątkowo niekomfortowe. Poza tym przed nagraniem tej sceny, grałem w tenisa w porze lunchu, więc na plan przybyłem bardziej spocony niż zwykle, a już napewno bardziej niż powinienem być w trakcie tak intymnej sytuacji. Było to z moje strony trochę nieprofesjonalne (śmiech).
Czego możemy spodziewać się po Elijah i Rayu w tym sezonie?
AR: Może zajęło to Elijah dłużej niż pozostałym bohaterom, ale chyba nareszcie odnalazł poczucie kierunku w własnym życiu. Elijah rozpocznie nowy rozdział, będzie o wiele bardziej pewniejszy siebie, z świadomością tego, czego chce od życia i tym razem jasno ukierunkowanym celem.
AK: Ray też się ustabilizuje życiowo, ale dopiero po paru burzliwych momentach. W jego własnym mniemaniu osiągnie emocjonalne dno. Po tym nie będzie miał innego wyboru, jak tylko poddać ocenie własne życie oraz decyzje, które do tej pory podjął, aby nareszcie coś zmienić. Powoli zacznie ogarniać cały swój życiowy bałagan.
Gdzie wyobrażacie sobie swoich bohaterów za 10 lat?
AK: W ośrodku zamkniętym dla umysłowo chorych (śmiech).
AR: Elijah będzie prowadził swój własny program telewizyjny. Z pewnością zostanie prezesem małej stacji telewizyjnej.
AK: Tak, a szczerze mówiąc Ray będzie pewnie w Nikaragui próbował stawić polityczny opór na niskim szczeblu władzy. Bez większego sukcesu oczywiście.
Rozmawiała Katarzyna Kasperska
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>