''Beverly Hills, 90210": Luke Perry kończy 49 lat. Jak dziś wygląda?
Luke Perry, który 11 października obchodzi 49. urodziny, od dobrych kilku lat nie znika z ekranów i cieszy się, że wreszcie przestaje być oceniany przez pryzmat dawnej roli.
''Nie ma mowy, to Dylan McKay''
Luke Perry, który 11 października obchodzi 49. urodziny, od dobrych kilku lat nie znika z ekranów i cieszy się, że wreszcie przestaje być oceniany przez pryzmat dawnej roli.
''Największy flirciarz''
Wychowywał się na amerykańskiej farmie, wraz z siostrą i bratem. Jego rodzice rozwiedli się, kiedy miał sześć lat. Już w szkole, jako nastoletni chłopak, Perry cieszył się ogromnym powodzeniem u dziewcząt.
- Byłem też niezłym żartownisiem – dodawał. - Kiedyś założyłem gogle narciarskie, wziąłem zabawkowy pistolet i postraszyłem sekretarza szkoły, żeby wyciągnąć swoich przyjaciół z kozy.
''Czułem się jak outsider''
Hollywoodzka kariera marzyła mu się od najmłodszych lat. O tym, że zostanie aktorem, zadecydował już w liceum.
Droga do sukcesu nie była wcale łatwa. Gdy w 1984 roku skończył szkołę, zatrudnił się w fabryce klamek; dorabiał również w sklepie obuwniczym. Dopiero po czasie dostał pracę jako model i, mając już pewne doświadczenie w show-biznesie, a na koncie kilka niewielkich rólek, stawił się na przesłuchaniu do serialu „Beverly Hills, 90210”, emitowanego od 1990 roku.
Rok później zadebiutował na dużym ekranie w komediodramacie „Gorąca noc”.
Dziewięć zmarnowanych lat
Serial „Beverly Hills, 90210”, choć przyniósł mu popularność, stał się również jego przekleństwem. Po zakończeniu emisji Perry był zawiedziony.
Próbował naprawić stracony czas; zresztą i w trakcie serialu nie tracił kontaktu z filmami. Choć nie ukrywał, że o angaż było niezwykle ciężko – został zaszufladkowany i mało kto chciał go zatrudnić.
W 1992 roku udało mu się otrzymać rolę w filmie „Buffy – postrach wampirów”.
- To był zabawny projekt. Świetnie się przy nim bawiłem – mówił Perry, dodając, że zależało mu, by był traktowany jako zwykły, początkujący aktor, a nie gwiazda. - Chciałem mieć szansę, żeby się czegoś nauczyć – podkreślał.
Chciał zostać strażakiem
Nie jest mu przykro, że miłość fanów już nieco przebrzmiała.
- Bycie sławnym to naprawdę ciężka praca, a czasami też przerażająca. Któregoś roku przyjechałem na święta do domu, a fani byli dosłownie wszędzie, na trawniku przed domem, z nadzieją, że mnie zobaczą – mówił z niedowierzaniem.
Twierdzi również, że gdyby nie grał w filmach, szybko znalazłby sobie inny zawód.
- Wykonywałem mnóstwo dodatkowych fuch. Gdyby nie poszczęściło mi się w aktorstwie, pewnie zostałbym strażakiem, ponieważ lubię widzieć efekty swojej pracy.
Trudne rodzicielstwo
Przez jakiś czas Perry musiał poświęcić większą uwagę swojemu życiu prywatnemu – jego małżeństwo z Rachel Sharp przeżywało kolejne kryzysy, aż wreszcie, po 10 latach, zakończyło się rozwodem. Aktor zapewnia, że choć rozstał się z żoną, ma stały kontakt ze swoimi dziećmi. Twierdzi również, że bycie samotnym ojcem to prawdziwe wyzwanie.
- To jedna z najtrudniejszych rzeczy, z jakimi przyszło mi się zmierzyć. A z czasem wcale nie jest łatwiej– mówił. - Zresztą bycie rodzicem w dzisiejszych czasach jest bardzo trudne. Ma także nadzieję, że dzieci nigdy nie pójdą w jego ślady.
- Są znacznie mądrzejsze niż ja kiedykolwiek byłem. To niezwykle utalentowane dzieciaki i liczę, że zostaną lekarzami. Naprawdę, chciałbym, żeby zainteresowały się medycyną.
Zapracowany aktor
- Kiedy patrzę w przeszłość, jestem naprawdę zdziwiony, że mi się udało – mówił.
A przecież nie zawsze wszystko układało się po jego myśli. Telefon milczał całymi miesiącami, filmy z jego udziałem często nie odnosiły sukcesów w box office. Nie pomogła nawet zmiana wizerunku. Dopiero teraz sytuacja uległa zmianie i przed Perrym bardzo pracowity okres.
W najbliższym czasie możemy spodziewać się aż pięciu produkcji z jego udziałem: komedii „It's Gawd!”, familijnych „The Beat Beneath My Feet” i „Black Beauty”, fantasy „Dragon Warriors” oraz dramacie „The Griddle House”. Niestety, żadna z nich nie ma raczej szans na stanie się hollywoodzkim hitem. (sm/gk)