"Beverly Hills, 90210": Jason Priestley - kiedyś serialowy Brandon, a dziś?
Kiedyś był wielką gwiazdą, dziś pamiętają o nim najwięksi fani serialu. Nie wszyscy wiedzą, że aktor nie stronił od alkoholu i narkotyków i otarł się o śmierć. Co dziś się z nim dzieje? Zobaczcie, jak zmieniał się Jason Priestley.
Przed laty otarł się o śmierć
Kiedyś był wielką gwiazdą, dziś pamiętają o nim tylko najwięksi fani "Beverly Hills, 90210". Jason Priestley wciąż kojarzony jest przede wszystkim jako Brandon Walsh, który wraz z rodzicami i siostrą-bliźniaczką o imieniu Brenda przeprowadził się z Minnesoty do słonecznej Kalifornii. Produkcja o grupie nastolatków szybko stała się światowym hitem. Wydawało się, że ekipa serii tworzy zgraną grupę. Dopiero po latach okazało się, że prawda była zupełnie inna. Chociaż na wizji gwiazdy wcielały się w dobrych przyjaciół, za kulisami nie do końca darzyły się sympatią. Ekranowy wizerunek aktorów różnił się od tego, jacy byli w życiu prywatnym. Widzowie uważali Priestleya, tak jak granego przez niego bohatera, za wzór cnót. W rzeczywistości nie stronił on od alkoholu i narkotyków. Otarł się też o śmierć, gdy jego rozpędzone auto wbiło się w mur podczas wyścigów. By wrócić do pełni zdrowia, musiał przejść kilka operacji, w tym częściową rekonstrukcję twarzy. Co dziś się z nim dzieje? Zobaczcie, jak zmieniał się
Jason Priestley.
Ta rola przyniosła mu sławę
Niemal dwie dekady temu Priestley był niekwestionowanym idolem nastolatek. Za rolę Brandona Walsha w 1993 i 1995 roku zdobył nawet nominację do Złotych Globów.
Grany przez niego bohater był moralnym przewodnikiem dla swoich przyjaciół. Trzeźwo myślący i ułożony chłopak zawrócił w głowie Kelly oraz Andrei, która skrycie się w nim podkochiwała.
Jasona oglądać można było w dziewięciu z dziesięciu sezonów hitu. Dlaczego?
Nie tak miało być
Po 5. odcinku 9. sezonu nagle odszedł z serialu. Chociaż był jedną z gwiazd produkcji, nikt nawet nie raczył go należycie pożegnać. Aktor miał o to ogromny żal do pozostałych członków ekipy.
- Kiedy odchodziłem z serialu, czułem tylko niesmak. Nakręciłem scenę ze swoim następcą. Uściskałem wszystkich, zabrałem pudełko z gratami, wskoczyłem do samochodu i odjechałem. Nie było żadnego pożegnania, hucznej imprezy. Czułem, że zmarnowałem dziewięć lat swojego życia.
Nie tylko to leżało mu na sercu. Po latach ujawnił kolejne zaskakujące fakty.
Nie ma o kolegach najlepszego zdania
Priestley w swojej biografii nie omieszkał ujawnić kilku "smaczków" dotyczących swoich koleżanek i kolegów z serii. Opowiedział m.in. o tym, jak naprawdę wyglądały ich relacje poza planem.
Na celowniku Jasona znalazła się jego serialowa siostra. Aktor potwierdził krążące od wielu lat plotki na temat trudnego charakteru Shannen Doherty. Sam był świadkiem tego, jak bardzo kapryśna potrafi być koleżanka.
- Pamiętam, jak zareagowała, gdy okazało się, że przyjechał po nas na lotnisko zwykły samochód. Zapytała wtedy osobę z obsługi: "Czy to nie żart?!" Była pewna, że organizatorzy zapewnią jej limuzynę, o czym niezadowolona raczyła ich poinformować.
Przykry incydent
Nie omieszkał także wspomnieć o Tori Spelling. Oskarżył ją, że za plecami sprzedała zaproszenie na jego ślub. O wszystkim dowiedział się przypadkiem z telewizji.
- Byłem akurat w domu oglądając lokalne wiadomości, czyli robiąc coś, co bardzo rzadko się zdarza. Zobaczyłem na ekranie zaproszenie na moje wesele. Okazało się, że zostało sprzedane za... pięć dolarów! Na nim widniał autograf Tori. Tak wyszło na jaw, że sprzedała zaproszenie zupełnie obcej osobie.
Po odejściu z serialu wpadł w kłopoty
Popularność, którą przyniósł mu serial "Beverly Hills 90210", aktor chciał wykorzystać biorąc udział w coraz to nowych projektach. To była jego życiowa szansa. Niestety, żaden z filmów z jego udziałem nie okazał się sukcesem. Podobnie było z produkcjami telewizyjnymi. Nadszedł kryzys, a wraz z nim nastały dla ekranowego Brandona trudne czasy.
Jason nie radził sobie z problemami i zupełnie się pogubił. Jego małżeństwo z makijażystką Ashlee Petersen nie przetrwało nawet roku.
Widzowie nie wiedzieli, jaki jest naprawdę
Priestley zaczął sięgać po używki. Pod wypływem alkoholu spowodował wypadek samochodowy i trafił do aresztu. Ten incydent niczego go jednak nie nauczył, bo kilka miesięcy później znów prowadził pod wpływem, tym razem narkotyków.
Mówiło się, że Jason w końcu pokazał swoją prawdziwą twarz, którą ukrywał przed kamerami. Potwierdziła to Jennie Garth, czyli serialowa Kelly. Jak wyznała, to właśnie niepozorny Brandon był największym imprezowiczem z całej serialowej ekipy.
Mogło już go z nami nie być
W 2002 roku Jason odniósł poważne obrażenia w wypadku samochodowym w Kentucky. Jadąc z ogromną prędkością, stracił panowanie nad swoim wyścigowym autem. Jak wspominał, tego dnia omal nie stracił życia.
W szpitalu musiał przejść kilka operacji. Aktor miał uraz kręgosłupa, liczne obrażenia głowy i twarzy, złamania nosa oraz pęknięcia kości stopy. Całe tragiczne wydarzenia pamiętał jak przez mgłę.
- Leżałem w łóżku, nie mogąc się ruszać. Nie wiedziałem dokładnie, co się stało.
Walczył o powrót do zdrowia
Jason przeszedł operacje kręgosłupa i nogi. Jednocześnie lekarze musieli zrekonstruować mu pół twarzy - poskładali jego złamany nos i pęknięte kości oczodołu. Po wszystkim aktor musiał przejść długotrwałą rehabilitację. Przez pewien czas nie można było rozpoznać w aktorze dawnego Brandona.
Wciąż na ekranie, lecz bez większych sukcesów
Priestley nie zrezygnował z aktorstwa. Mogliśmy oglądać go w kilkudziesięciu produkcjach filmowych i telewizyjnych. Jason znalazł też nową pasję. Zajął się reżyserią - głównie seriali.
Ekranowy Brandon zapewnił, że mimo sukcesu "Beverly Hills, 90210", woda sodowa nigdy nie uderzyła mu do głowy.
- Miałem dużo szczęścia, że choć byłem bardzo młodym człowiekiem, nie odbiło mi. Może dlatego, że zanim stałem się rozpoznawalny, ciężko harowałem na swój sukces. Intensywnie pracowałem nad moim rzemiosłem - stwierdził w wywiadzie dla dwutygodnika "Świat Seriali".
W końcu jest szczęśliwy
Priestley nie żałuje, że przed laty wcielił się w Brandona, nawet gdy czasami nie mógł spokojnie przejść ulicą, bo rozhisteryzowane fanki na jego widok odchodziły od zmysłów.
- Sława ma swoje dobre strony. Jest nieodłącznym elementem w naszym zawodzie. Nie rozumiem, jak może kogokolwiek denerwować - przyznał w jednym z wywiadów aktor.
Dziś serialowy Brandon jest 46-letnim statecznym ojcem dwójki dzieci i od 2005 roku szczęśliwym mężem Naomi Lowde.