Pokazała prawdziwą klasę. Pierwsza Dama, o jakiej można tylko marzyć

"To było jak policzek w twarz" - te słowa Michelle Obamy odbijają się głośnym echem w sieci po premierze "Becoming. Moja historia" na Netfliksie. Ale ten film dokumentalny warto obejrzeć nie tylko dla tego jednego, mocnego cytatu dotyczącego wyborów.

Pokazała prawdziwą klasę. Pierwsza Dama, o jakiej można tylko marzyć
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe, Netflix
Magdalena Drozdek

"Becoming. Moja historia" to ukoronowanie ostatnich działań Michelle Obamy. To przede wszystkim podsumowanie serii ponad 30 spotkań, które odbyła po całym kraju, a podczas których promowała swoją biograficzną książkę. Michelle w filmie dokumentalnym dla Netfliksa opowiada o początkach swojej znajomości z Barackiem Obamą, o pierwszych chwilach w Białym Domu i o tym, że dla wielu Amerykanów obecność czarnoskórej rodziny na samym szczycie politycznej hierarchii była prowokacją.

Musicie to zobaczyć. Nadia Hallgren, która wyreżyserowała ten dokument, wykonała perfekcyjną pracę. Ale trzeba przyznać, że i bohaterkę miała idealną.

Michelle Super Star Obama

Film pokazuje Michelle jako ulubienicę Amerykanów, jako zaradną kobietę sukcesu, ale też nie pomija tego, w jaki sposób demonizowano Obamę w mediach, gdy jej mąż kandydował na prezydenta.

Dostajemy bardzo intymny obraz życia Michelle. W "Becoming" najważniejsze jest "stawanie się na nowo". Z resztą film praktycznie zaczyna się od wspomnienia chwil, gdy Barack i Michelle symbolicznie opuszczali Biały Dom, kierując się w stronę helikoptera po czerwonym dywanie.

Michelle wspomina, że gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, płakała przez kilka minut. Bo spadła z niej ogromna odpowiedzialność i puściła presja, którą odczuwała ponad 8 lat - gdy pomagała Barackowi wygrać wybory, i gdy była Pierwszą Damą USA. Ale jednocześnie pojawiło się nowe zadanie: trzeba było wykombinować, jak będzie wyglądało jej nowe życie. Po powrót do starego, sprzed kampanii, był już niemożliwy.

Obama wybrała drogę mówcy, mentora i bizneswoman. Opowiada o swoim życiu, ale to jest jak ciekawostka. Większa część filmu pokazuje to, jak angażuje się w spotkania z różnymi grupami społecznymi.

Są tu pokazane spotkania z nastolatkami, które chcą nabrać wiary w siebie. Patrzą w Michelle jak w obrazek. Są też spotkania z dzieciakami o latynoskich korzeniach, które muszą odnaleźć się w rzeczywistości, którą kreuje dla nich Donald Trump i jego zwolennicy, dla których tolerancja i poszanowanie różnorodności jest czymś raczej obcym.

PRZECZYTAJ: 10 rzeczy, których nie powiedzą ci, gdy zostajesz pierwszą damą. A powinni

Czy "Becoming. Moja historia" unika polityki? Nie da się! Jest mocny moment w filmie, w którym Michelle komentuje fakt, że czarnoskórzy Amerykanie zagłosowali na Trumpa. - To było jak policzek w twarz - mówi.

Potem dodaje, że znacznie gorsze było to, że mnóstwo osób w ogóle nie poszło na wybory. - Po tej całej pracy, jaką wykonaliśmy, niektórzy w ogóle nie chcieli zainteresować się wyborami. Jakby to była jakaś zabawa! To jest moja trauma - powiedziała.

Prezydent Obama na bis?

W netfliksowym "Becoming" wypowiada się mama Michelle, jej brat, współpracownicy, ochroniarze, na krótko pojawiają się też Malia i Natasha. Córki mają jedynie drobny epizod w filmie, bo jak wiemy, Obamowie robią wiele, by trzymać córki z dala od mediów.

Michelle jest jak super gwiazda. Zresztą nawet jej brat stwierdza, że to najpopularniejsza osobą na całym świecie (i żaden brat nie powinien przez to przechodzić - żartuje!). To nie będzie przesada, gdy stwierdzi się, że przerosła męża. Gwiazda Michelle świeci bardzo jasno. Ona jest Beyonce, a on pojawiającym się na chwilę Jayem-Z.

Oglądając, można się zastanawiać, że kobieta z takim doświadczeniem, charyzmą i zaufaniem społeczeństwa byłaby idealnym kandydatem na prezydenta. Twórczyni filmu zrobiła jej doskonałą wizytówkę.

Ale z każdą minutą "Becoming" staje się pewne, że Michelle nigdy nie będzie rządzić USA.

Znacznie więcej może zdziałać, spotykając się z różnymi społecznościami i rozmawiać z nimi face to face. Michelle dalej prowadzi misję zmieniania USA, ale na mniejszą skalę. W Białym Domu musiałaby martwić się protokołem, ustawami, opozycją i resztą świata. A bez tego jest w stanie w ciągu kilkudziesięciominutowego spotkania przekonać grupę dzieciaków, by uwierzyły w siebie, zdobyły edukację i szły po swoje.

Ameryka pewnie nie będzie miała prezydent Michelle Obamy. Szkoda. Byłaby doskonała z wielu powodów.

"Becoming. Moja historia" możecie oglądać na Netfliksie od 6 maja.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)