Pokazała prawdziwą klasę. Pierwsza Dama, o jakiej można tylko marzyć

"To było jak policzek w twarz" - te słowa Michelle Obamy odbijają się głośnym echem w sieci po premierze "Becoming. Moja historia" na Netfliksie. Ale ten film dokumentalny warto obejrzeć nie tylko dla tego jednego, mocnego cytatu dotyczącego wyborów.

Pokazała prawdziwą klasę. Pierwsza Dama, o jakiej można tylko marzyć
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe, Netflix
Magdalena Drozdek

07.05.2020 | aktual.: 07.05.2020 16:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Becoming. Moja historia" to ukoronowanie ostatnich działań Michelle Obamy. To przede wszystkim podsumowanie serii ponad 30 spotkań, które odbyła po całym kraju, a podczas których promowała swoją biograficzną książkę. Michelle w filmie dokumentalnym dla Netfliksa opowiada o początkach swojej znajomości z Barackiem Obamą, o pierwszych chwilach w Białym Domu i o tym, że dla wielu Amerykanów obecność czarnoskórej rodziny na samym szczycie politycznej hierarchii była prowokacją.

Musicie to zobaczyć. Nadia Hallgren, która wyreżyserowała ten dokument, wykonała perfekcyjną pracę. Ale trzeba przyznać, że i bohaterkę miała idealną.

Michelle Super Star Obama

Film pokazuje Michelle jako ulubienicę Amerykanów, jako zaradną kobietę sukcesu, ale też nie pomija tego, w jaki sposób demonizowano Obamę w mediach, gdy jej mąż kandydował na prezydenta.

Dostajemy bardzo intymny obraz życia Michelle. W "Becoming" najważniejsze jest "stawanie się na nowo". Z resztą film praktycznie zaczyna się od wspomnienia chwil, gdy Barack i Michelle symbolicznie opuszczali Biały Dom, kierując się w stronę helikoptera po czerwonym dywanie.

Michelle wspomina, że gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, płakała przez kilka minut. Bo spadła z niej ogromna odpowiedzialność i puściła presja, którą odczuwała ponad 8 lat - gdy pomagała Barackowi wygrać wybory, i gdy była Pierwszą Damą USA. Ale jednocześnie pojawiło się nowe zadanie: trzeba było wykombinować, jak będzie wyglądało jej nowe życie. Po powrót do starego, sprzed kampanii, był już niemożliwy.

Obama wybrała drogę mówcy, mentora i bizneswoman. Opowiada o swoim życiu, ale to jest jak ciekawostka. Większa część filmu pokazuje to, jak angażuje się w spotkania z różnymi grupami społecznymi.

Są tu pokazane spotkania z nastolatkami, które chcą nabrać wiary w siebie. Patrzą w Michelle jak w obrazek. Są też spotkania z dzieciakami o latynoskich korzeniach, które muszą odnaleźć się w rzeczywistości, którą kreuje dla nich Donald Trump i jego zwolennicy, dla których tolerancja i poszanowanie różnorodności jest czymś raczej obcym.

PRZECZYTAJ: 10 rzeczy, których nie powiedzą ci, gdy zostajesz pierwszą damą. A powinni

Czy "Becoming. Moja historia" unika polityki? Nie da się! Jest mocny moment w filmie, w którym Michelle komentuje fakt, że czarnoskórzy Amerykanie zagłosowali na Trumpa. - To było jak policzek w twarz - mówi.

Potem dodaje, że znacznie gorsze było to, że mnóstwo osób w ogóle nie poszło na wybory. - Po tej całej pracy, jaką wykonaliśmy, niektórzy w ogóle nie chcieli zainteresować się wyborami. Jakby to była jakaś zabawa! To jest moja trauma - powiedziała.

Prezydent Obama na bis?

W netfliksowym "Becoming" wypowiada się mama Michelle, jej brat, współpracownicy, ochroniarze, na krótko pojawiają się też Malia i Natasha. Córki mają jedynie drobny epizod w filmie, bo jak wiemy, Obamowie robią wiele, by trzymać córki z dala od mediów.

Michelle jest jak super gwiazda. Zresztą nawet jej brat stwierdza, że to najpopularniejsza osobą na całym świecie (i żaden brat nie powinien przez to przechodzić - żartuje!). To nie będzie przesada, gdy stwierdzi się, że przerosła męża. Gwiazda Michelle świeci bardzo jasno. Ona jest Beyonce, a on pojawiającym się na chwilę Jayem-Z.

Oglądając, można się zastanawiać, że kobieta z takim doświadczeniem, charyzmą i zaufaniem społeczeństwa byłaby idealnym kandydatem na prezydenta. Twórczyni filmu zrobiła jej doskonałą wizytówkę.

Ale z każdą minutą "Becoming" staje się pewne, że Michelle nigdy nie będzie rządzić USA.

Znacznie więcej może zdziałać, spotykając się z różnymi społecznościami i rozmawiać z nimi face to face. Michelle dalej prowadzi misję zmieniania USA, ale na mniejszą skalę. W Białym Domu musiałaby martwić się protokołem, ustawami, opozycją i resztą świata. A bez tego jest w stanie w ciągu kilkudziesięciominutowego spotkania przekonać grupę dzieciaków, by uwierzyły w siebie, zdobyły edukację i szły po swoje.

Ameryka pewnie nie będzie miała prezydent Michelle Obamy. Szkoda. Byłaby doskonała z wielu powodów.

"Becoming. Moja historia" możecie oglądać na Netfliksie od 6 maja.

Komentarze (86)