Wielkie rozczarowanie
Już drugiego dnia w Indiach Pawlikowska zorientowała się, że proponowany sposób medytacji nie jest tym, czego się spodziewała.
- Każdego dnia pojawiało się coraz więcej sztywnej ideologii, rytualnych śpiewów i ceremonii. Surowe zasady, małe cele, więzienne prycze, zakaz mówienia, dziesięć godzin medytacji dziennie w mrocznej, zimnej sali.
Te niedogodności sprawiły, że piątego dnia rozczarowana podróżniczka zwróciła się do swojej mentorki o pomoc. Nie chciała dłużej brać udziału w kursie i marzyła tylko o tym, by opuścić ośrodek.
- To jest operacja na otwartym mózgu. Chirurg nie może pozwolić pacjentowi odejść, kiedy pacjent leży już na stole operacyjnym - usłyszała odpowiedź.
Pisarce trudno było ukryć zaskoczenie. Jednak nie dała za wygraną.
-_ Pacjent może odejść na własne życzenie. Podpisuje oświadczenie, że bierze odpowiedzialność za własną decyzję i że jest gotów ponieść wszystkie konsekwencje. Ja chcę odejść_ - nalegała.
- Nie pozwalam ci odejść. To dla ciebie wielka szansa. Tylko tutaj możesz się nauczyć tej unikatowej metody pracy ze swoim umysłem - oświadczyła surowo nauczycielka.
Mimo usilnych próśb Pawlikowska nie otrzymała zgody. To właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że znalazła się w pułapce, w potrzasku bez wyjścia.