"Barwy szczęścia": Mikołaj Krawczyk nie był gotowy na duże zainteresowanie ze strony mediów
Mikołaj Krawczyk zadebiutował rolą Pawła Krzyżanowskiego w "Pierwszej miłości". Dziś jego zawodowy grafik jest wyjątkowo napięty, a widzowie mogą go oglądać jako Oliviera w "Barwach szczęścia", Łukasza w "Przyjaciółkach" i Ksawerego w "Strażakach". Jednak to jego związki z popularnymi aktorkami sprawiły, że stał się częstym gościem pierwszych stron gazet i obiektem zainteresowania paparazzi. Jak z biegiem czasu postrzega sławę?
Blaski i cienie sławy
''Nikt nas nie przygotował na niespodzianki ze strony mediów''
Mikołaj Krawczyk szybko stał się łakomym kąskiem dla prasy brukowej i portali plotkarskich. Głośno zrobiło się o nim, gdy związał się życiowo z serialową partnerką, Anetą Zając. Choć para miała dwójkę dzieci, rozstała się, a aktor znalazł szczęście boku Agnieszki Włodarczyk. Ich związek był szczególnie szeroko komentowany, a każdy ich krok śledzili paparazzi. Choć wydawało się, że są dobrze dobrani, ostatecznie ich drogi również się rozeszły. Nową partnerką Krawczyka została Sylwia Juszczak. Życie prywatne przyćmiło zawodowe.
- Na studiach nikt nas nie przygotowywał na niespodzianki ze strony mediów. Zresztą żadne teoretyczne zajęcia nie dałyby gotowej recepty na to, jak zachować się w konkretnej sytuacji. Dopiero zmierzenie się z nią twarzą w twarz daje pewną wiedzę. Nie zamierzam jednak rezygnować z aktorstwa, tylko dlatego, że ktoś napisał o mnie nieprawdziwe informacje. Dla mnie profesja, którą wykonuję, to absolutny priorytet, chociaż nie traktuję jej w kategoriach jakieś szczególnej misji czy posłannictwa - powiedział na łamach "Tele Tygodnia".
Czym jest dla niego aktorstwo?
Krawczyk przyznaje, że w czasach, gdy był w szkole teatralnej, występowanie w reklamach i serialach nie było mile widziane, dyskredytowało aktorów. On jednak podjął ryzyko i zaraz po studiach dostał się do obsady "Pierwszej miłości". Wtedy – głównie myśląc o tym, że musi zarabiać i zadbać o swoją przyszłość. Rola Pawła Krzyżanowskiego przyniosła mu dużą popularność i sporo nowych propozycji zawodowych. Jak więc dziś postrzega aktorstwo?
- To zawód przede wszystkim użytkowy, wręcz rzemieślniczy, wymagający ciągłych, czasochłonnych prób. Mimo że cierpliwość nie zawsze jest moją mocną stroną, uwielbiam intensywny okres przygotowań do roli, zastanawianie się, co dana postać myśli, w jaki sposób postępuje, jaka jest jej filozofia życiowa. Oczywiście serial rządzi się własnymi prawami i pracując w nim, mamy mniej czasu na przygotowanie się, niż grając w filmie czy teatrze, ale to też niezły, dający niezbędne doświadczenie trening - dodał.
Druga pasja
Niewielu widzów wie, że Mikołaja Krawczyka w równym stopniu co aktorstwo pociąga jeszcze inna działalność artystyczna. Co więcej, podjął już odpowiednie kroki, by się w niej rozwijać. I kto wie, być może niebawem jeszcze więcej widzów będzie mogło go zobaczyć na scenie, ale w zupełnie innym wydaniu.
- Od małego pociągała mnie muzyka, a Rockoholik, który założyłem i w którym występuję, jest spełnieniem moich kolejnych zawodowych marzeń. Gramy współczesnego amerykańskiego rocka. Dużą wagę przywiązujemy do brzmienia oraz polskich tekstów, które również piszę – ten talent odziedziczyłem po dziadku, który był dziennikarzem. Chcemy dotrzeć do polskiego odbiorcy. Stąd pomysł, by pojawić się na kilku muzycznych festiwalach. Nie sztuką jest granie w piwnicy, lecz pokazanie się szerszej widowni - zwierzył się dziennikarzowi "Tele Tygodnia".
Najważniejsza rola w życiu
Chociaż aktor, ani na brak popularności ani na brak pracy nie może narzekać, zdecydowanie podkreśla, że to nie sukcesy zawodowe sprawiają mu największą przyjemność. Przyznaje, że kiedyś poświęciłby całą uwagę na poszukiwanie wymarzonej roli. Tymczasem okazuje się, że ta wymarzoną rolę ma już od dawna.
- Teraz z pełną odpowiedzialnością odpowiedziałbym, że to rola ojca. Mam dwóch synów, którzy są moimi przyjaciółmi na dobre i na złe. Nasze relacje i więź są nierozerwalne, a podobieństwo parzenia na świat zaskakujące. Najpiękniejsze jest to, że w tej roli – ojca nie muszę niczego grać i nie przeszkadza mi brak prób i brak dubli. To moja życiowa rola, choć niełatwa, ale jakże przyjemna i niedająca się porównać z niczym innym.