"Barwy szczęścia": Kasia Zielińska w poważnych kłopotach!
Gwieździe "Barw szczęścia" nie jest teraz do śmiechu. Nie spodziewała się, że kiedy w końcu odważy się pokazać swoją nieznaną stronę, zostanie zbojkotowana. Co wywołało taką sensację?
Czy bojkot zaszkodzi jej karierze?
Dostała wyjątkową szansę
To miał być jej wielki sukces. Zielińska wraz z Jolantą Fraszyńską przyjęły role w spektaklu "Sofia de Magico".
Przedstawia on historię artystki cyrkowej, która balansując na granicy jawy i snu, przeprowadza widzów przez pięć pokoi swojej wyobraźni, będących zarazem kolejnymi etapami jej życia.
Dość abstrakcyjna sztuka miała być szansą dla Kasi, by w końcu pokazać się z nowej strony. Już nie jako sympatyczna i zarazem bezbarwna serialowa bohaterka, tylko kontrowersyjna postać o interesującej przeszłości.
Gwiazda przystała na wszystkie pomysły reżysera, w końcu mogąc zaprezentować swój talent w całej okazałości.
Nie tylko serialowa gwiazda
Po pierwszych występach aktorka cieszyła się, że zdecydowała na udział w przedstawieniu.
- Mogłam pokazać się widzom w trochę innych rolach niż te, z których mnie znają z telewizji. Postacie w serialach codziennych, nie mogą mieć tak pokręconego życia jak te w teatrze. I dlatego też nie jesteśmy w stanie w serialu pokazać całego wachlarza swoich umiejętności. Dzięki Bogu jest teatr. Dlatego skończyłam szkołę teatralna, żeby pokazać na co mnie stać. Scena jest najważniejsza - wyznała w jednym z wywiadów.
Wywołali spore oburzenie
Zamiast pozytywnych recenzji, na gwiazdę i jej kolegów spadła fala krytyki. Zwłaszcza prawicowe media nie pozostawiły na spektaklu suchej nitki.
Twórcom zarzuca się promowanie pornografii i obrazę uczuć religijnych. Jak czytamy w "Na Żywo", środowiska katolickie bojkotują przedstawienie i domagają się wycofania go z repertuaru Teatru Roma.
Nie tak miało być
- Z ogromnym niesmakiem słuchałam piosenek i towarzyszących im inscenizacji o mordowaniu, oddawaniu ciepłego moczu na trupy, o masturbacji, zoofilii, gwałceniu dziewic, wylizywaniu czterech liter Marylin Monroe... - napisała recenzentka fronda.pl.
Zielińska, która była odpowiedzialna także za produkcję spektaklu, przypuszczała, że nie wszystkim może on przypaść do gustu. Jednak nie spodziewała się aż tak ostrych reakcji.
To jej zaszkodzi?
- Jola, ja czuję, że kiedy to zagramy, to będziemy musiały opuścić kraj - żartowała Zielińska we wspólnym wywiadzie z Fraszyńską.
Niektórzy zastanawiają się teraz, czy bojkot nie odbije się negatywnie na karierze aktorki. Nie wszyscy podzielają jednak te obawy...
Wszystko zaplanowała?
Mówi się, że właśnie o taki rozgłos chodziło artystce. W końcu spektakl ma darmową reklamę i część widzów może chcieć go zobaczyć, by samemu przekonać się, czy zarzuty są słuszne.
Czy taki był cel Zielińskiej? Jeśli tak, to musi uważać, by jej plan nie obrócił się przeciwko niej...