Bartek Jędrzejak: Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!
Wywiad z dziennikarzem TVN
Bartek Jędrzejak to jeden z najpopularniejszych prezenterów pogody i dziennikarzy TVN. Jest profesjonalistą w każdym calu. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział m.in. o początkach w świecie mediów oraz czym zajmował się zanim trafił na antenę. Zdradził także, jak udało mu się przezwyciężyć swój największy lęk.
Bartek Jędrzejak: Takie pytania słyszę bardzo często i z dużą przyjemnością na nie odpowiadam. To dowód, że ci, którzy pytają, wstają razem ze mną rano i oglądają prognozy pogody w „Dzień dobry TVN”. Dla mnie i ekipy, z którą pracuję, to tysiące kilometrów, setki miejsc i ludzi. Ciekawych miejsc, których nie odwiedziłbym nigdy, gdybym nie robił tego, co robię. Nie tylko ja, lecz także cała redakcja. Wydawcy, dokumentaliści, reporterzy - wszyscy szukamy ciekawych miejsc w Polsce. Te, które możemy, odwiedzamy z naszą pogodową kamerą. Wcale się nie dziwię, że padają takie pytania. Pogoda to w końcu podstawa naszego życia. To od niej zależy, jak się ubieramy. To pogodzie i porom roku są podporządkowani najlepsi światowi projektanci mody. To od pogody zależy, co i za ile jemy. To w końcu pogoda wpływa na nasze samopoczucie, urlopy, czasem zatrzyma samolot na lotnisku albo nas w domu i zmusi do robienia czegoś, czego akurat nie planowaliśmy. Znam pary, których szczęśliwe znajomości zaczęły się właśnie od rozmowy o pogodzie (śmiech). A miejsca? Cudze chwalimy, własnego nie znamy. Polska to piękny i bardzo ciekawy kraj - góry, morze, jeziora, lasy, kawał ciekawej historii. Wiedzą już o tym obcokrajowcy. Coraz częściej słyszy się obce języki w różnych zakątkach naszego kraju. Coraz częściej rezygnujemy z Egiptu, Tunezji czy Turcji na rzecz uroków Polski. I to jest fajne, jestem jak najbardziej za.
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Jeśli masz wroga, to najlepiej go dobrze poznać i się z nim zaprzyjaźnić. Nie jestem chyba jedyną osobą na świecie, która w samolocie, mówiąc delikatnie, nie czuje się komfortowo. Dlatego, żeby "poznać wroga", zrobiłem kilka programów o lataniu. Znam pilotów. Z moim lękiem walczył jeden z najlepszych - kpt. Piotr Lipiński. Często podróżuję, więc dobrze znam personel pokładowy. Czasem, jak wsiadam do samolotu, to czuję się jak wśród znajomych. To właśnie Piotrek namówił mnie żeby pojechać z całą ekipą jednej z linii lotniczych do Mediolanu i zrobić kurs na stewarda. Była ewakuacja samolotu, gaszenie pożaru, zjazd trapami, zajęcia na basenie. Potem symulatory Boeingów w ośrodku w Pradze i wodowanie. W końcu, obok kapitana Lipińskiego, siadłem w kokpicie Boeinga 737. Był start i lądowanie w symulatorze, ale wszystko na poważnie i z zachowaniem procedur. Zresztą, mam zdjęcia. Zimą największymi pługami na świecie odśnieżałem też z ekipą Lotnisko Chopina i pakowałem walizki do luków bagażowych. Lęk przed lataniem? Jest, ale dużo mniejszy. Bardzo dobrze poznałem wroga (śmiech).
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Lubuski Zespół Pieśni i Tańca i Zielona Góra to 12 lat mojej młodości. Zjeździłem całą Europę, Panamę, Kanadę, Meksyk i wiele innych miejsc na świecie. Co mi to dało? Przede wszystkim przyjaźnie trwające do dzisiaj. Kondycję, której teraz trochę brakuje (śmiech). Ciekawość świata i ludzi. Wykorzystuję to w pracy zawodowej do dzisiaj. Bo w końcu, czym skorupka za młodu...
Egzaminy do liceum zdawałem wcześniej niż wszyscy, bo ruszaliśmy w trasę koncertową. Na studia zdawałem też poza wyznaczonym terminem. Ten czas to była piękna przygoda. Mówiąc prozaicznie, z takiej przygody nie da się choćby spłacić kredytów. To, co robię teraz to też przygoda, ale inna. Pozwala mi na dużo więcej. Czas do dzisiaj jest jakoś obok mnie, ale w końcu szczęśliwi czasu nie liczą.
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Każde z doświadczeń było i jest ważne. Przez wiele lat pracowałem jako dziennikarz programów informacyjnych. To nauczyło mnie zawodu, bo studia w praktyce niestety do tego nie bardzo przygotowują. Tę wiedzę wykorzystuję do dzisiaj choćby właśnie w tych rozbudowanych prognozach pogody. Często prezenterzy pogody są tematem żartów - to w końcu tylko pogodynki i pogoda. Mają ładnie wyglądać i coś tam o tej pogodzie powiedzieć. Dla mnie to aż pogoda. Stanąć przed kamerą i przez kilka minut mówić ciekawie, z sensem, czystą polszczyzną, bez zająknięć i pomyłek. Rozmawiać z gośćmi, opowiadać o miejscu, w którym jesteś. Miękko przejść do pogody. Zrobić to tak, żeby nie oburzył się profesor klimatolog i zrozumiał przeciętny Kowalski. Wszystko w programie na żywo i ze słuchawką w uchu, w której słyszysz komunikaty z reżyserki. To wyższa szkoła jazdy. Na lekkim podejściu przejechało się już kilku początkujących prezenterów, którzy myśleli, że to tylko fryzura, makijaż, uśmiech i dodatek, jakim jest mapa. Zresztą swoją wiedzą dziele się ze studentami. Kiedy wychodzą na środek i mają mówić o czymś tylko przez minutę, ale tak, żeby zainteresować grupę, po 30 sekundach zaczynają się schody. Jedna minuta w telewizji to bardzo dużo. Jedyne do czego się nie mogę przyzwyczaić to nazwa mojego zawodu - "pogodynek" (śmiech). Taki wpis w rubryce zawód we wniosku kredytowym? Wolę mówić o sobie - prezenter pogody.
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Nie wyobrażam sobie innej pracy, szczególnie takiej za biurkiem przez osiem godzin. Komputer, tabelki - to nie dla mnie. Zawsze ciągnęło mnie do dziennikarstwa i do ludzi. Zaczynałem w małej osiedlowej telewizji mając 17 lat, a za rok strzeli mi 20 lat pracy w zawodzie. Czas szybko mija. Ale to piękny czas. Nauki,ciekawych przygód, ludzi, wpadek. Czas kształtowania osobowości, bo to robi się latami. Moja praca to niesamowite przeżycia i spotkania. Choćby z Elżbietą i Krzysztofem Pendereckimi w ich ogrodzie. Pani Elżbieta podczas prognozy pogody oprowadzała mnie po ogrodzie w dworze w Lusławicach. Profesor opowiadał o swojej drugiej pasji, jaką jest właśnie jego wielki ogród. Przygotowując się do spotkania, przeczytałem "Sagę rodziny Pendereckich". Krzysztof Penderecki podpisał mi się na pierwszej stronie: klucz wiolinowy, pięciolinia i krótka kompozycja wymyślona "na kolanie". Mogę powiedzieć, że mam utwór stworzony tylko dla mnie przez jednego z największych współczesnych kompozytorów. Ciasto z brzoskwiniami Pani Elżbiety dopełniło całości. Takich spotkań było dużo i kolejne pewnie przede mną. Nie boję się tego powiedzieć. Kocham tę pracę.
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Ten etap mam już za sobą. Nie ukrywam, że miałem moment oderwania od rzeczywistości. Szybko minął. Wystarczyło kilka klapsów w tyłek od życia. Kilka lewych sierpowych w pracy. Kilka kopniaków po łydkach od koleżanek i kolegów, z którymi "grałem". Wydawało się,że "gramy"do tej samej bramki. I bąbelki z sodówy wywietrzały. A sympatia widzów jest i to często. To cieszy. To zastrzyk dobrej energii nie toksycznej tylko takiej bardzo eko. Tej najlepszej (śmiech).
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Mówię o tym tyle, żeby zachęcić innych. Może dla nas - zdrowych - kilka godzin na oddziale onkologii dziecięcej to niewiele, ale dla dzieci i ich rodziców to bardzo dużo. Może wysłanie kartki pocztowej dla chorego dziecka z każdego miejsca, gdzie jesteś, to niewiele, ale dla Tosi, która te kartki zbiera i tak z rodzicami zwiedza Polskę i świat, bo inaczej na razie nie może, to fajna przygoda. Może zbieranie worów nakrętek i namawianie do zbierania wszystkich wokół z rodziną i kolegami z pracy włącznie to niewiele, ale te worki jak się uzbiera wożę do Olinka do Łodzi. Jego mama Małgosia sprzedaje je w skupie plastiku i w ten sposób zbiera na rehabilitację tego małego dżentelmena. Skąd we mnie taka potrzeba? Może jestem samolubem i zabezpieczam się na przyszłość. Dobro podobno wraca.
Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Bankiet, ściankę, czerwony dywan i kolorową prasę mam każdego dnia w pracy. Przynajmniej przez cztery godziny - gwiazdy, celebrytów mniej i bardziej znanych. Kiedyś o popularności decydowała osobowość, klasa, wiedza, warsztat i szkoła - na przykład pani Grażyna Torbicka czy Krystyna Janda, słynna pogodynka Elżbieta Sommer czy panowie Jerzy Sthur, Piotr Fronczewski, Wiktor Zborowski lub słynny wicherek - Czesław Nowicki. Teraz czasy się zmieniły, wystarczy pokazać kawałek tyłka albo szafę pełną ubrań i już (śmiech). Są tacy, którzy zaprzedaliby duszę diabłu, żeby ich zdjęcie pojawiło się w alfabetach towarzyskich kolorówek. To one teraz dyktują trendy popularności. "Ta karczma Rzym się nazywa" (śmiech). Bywam tam, gdzie chcę bywać, gdzie jest coś, co mnie interesuje. Bywam tam, gdzie dostaję za to pieniądze i się tego nie wstydzę. Bywam czasem także tam, gdzie muszę. A kto zajmuje mnie w prywatnym czasie? Rodzina i przyjaciele.