"Baron 24": Iwona Bielska - aktorka o wielu twarzach
Zobaczcie, jaką metamorfozę przeszła przez lata aktorka. Od seksbomby, przez ekranowe monstrum do zaborczej matki - ona zmieniała się na ekranie niczym kameleon!
Rozkochała w sobie nawet nawiększego ekranowego uwodziciela
Już niedługo na antenie telewizyjnej Dwójki zadebiutuje serial *"Baron 24". Obok Tomasza Karolaka i Izabeli Kuny w jednej z głównych ról zobaczymy Iwonę Bielską. Chociaż szczyt kariery tej aktorki przypada na lata 80., wciąż regularnie oglądać ją można na ekranie. Od czasu debiutu zagrała w kilkudziesięciu produkcjach. W części z nich można było podziwiać ją w całej okazałości. Artystka łamała męskie serca. Jej urokowi nie oparł się m.in. Roman Wilhelmi, z którym Bielską połączył gorący romans. Ona sama nie czuła się nigdy wyjątkową pięknością. - Zawsze miałam krytyczny stosunek do swojego wyglądu i nigdy nie będę z niego zadowolona. Nawet jak byłam chuda jak patyk, to
twierdziłam, że jestem gruba - mówiła w wywiadzie dla miesięcznika "Pani". Zobaczcie, jaką metamorfozę przeszła przez lata aktorka. Od seksbomby, przez ekranowe monstrum do zaborczej matki - ona zmieniała się na ekranie niczym kameleon! KJ/AOS*
Kręte ścieżki kariery
Po raz pierwszy Bielską oglądać można było w 1978 roku w filmie "Znaki zodiaku". Mało brakowało, a nie zostałaby aktorką.
– Podczas egzaminów pewna pani profesor powiedziała, że mam bardzo chory głos i nigdy nie będę aktorką. Zaproponowała mi, żebym sobie dała spokój – zdradziła w "Zwierciadle".
Załamana, postanowiła pójść w zupełnie innym kierunku. Rozpoczęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Łódzkim. Wytrzymała tam dwa lata.
O wszystkim przesądził jej intrygujący głos
Zawsze ciągnęło ją na scenę, dlatego mimo niezdanego egzaminu na studia aktorskie, nie porzuciła marzeń o tym zawodzie. Występy w teatrach studenckich utwierdziły ją w przekonaniu, że powinna jeszcze raz spróbować dostać się na wymarzony kierunek.
Z Łodzi wyjechała do Krakowa. Nie wszystko poszło jednak po jej myśli. Znów nie przeszła pierwszej eliminacji. Tym razem nie poddała się tak łatwo i dzięki uporowi dopięła swego.
Jeden z członków komisji uznał, że ma fantastyczny głos, ale złą dykcję. Pełną nadziei dziewczynę zaproszono na dodatkowy egzamin, który przeszła bez przeszkód.
Poświęciła jedną pasję dla drugiej
Mało kto wie, że Bielska była obiecującą sportsmenką. Aby studiować aktorstwo w Krakowie, musiała zrezygnować z innej swojej wielkiej pasji - gry w siatkówkę. Była wtedy zawodniczką ŁKS Łódź i drużyny reprezentacji Polski. Wróżono jej wspaniałą przyszłość jako siatkarce.
Artystka nigdy nie żałowała, że zrezygnowała z gry w kadrze. Do dziś czuje się spełniona, mogąc występować na ekranie.
Przełomowa rola
Na początku kariery zagrała w horrorze "Wilczyca". Wcieliła się w nim w dwie różne postaci - prostej wieśniaczki Maryny i szlachetnie urodzonej Julii. Produkcja Marka Piestraka była jednym z nielicznych udanych polskich filmów grozy. W części scen aktorka pojawiła się w wyjątkowej charakteryzacji, która jak na tamte czasy była wyjątkowo imponująca.
Hit sprzed lat zapadł w pamięci gwiazdy jednak z zupełnie innego powodu.
- Jak myślę o "Wilczycy", to mam tysiące emocjonalnych wspomnień. Ten film kręciliśmy w 1981 roku, w zimie w Żerkowie – w takim pałacyku, do którego przyjeżdżał Mickiewicz. Wkrótce wybuchł stan wojenny, a 12 grudnia w naszej rodzinie wydarzyła się tragedia, bo umarła nasza babunia. Pamiętam jak w pełnej charakteryzacji zawieźli mnie do jej mieszkania. Do dziś te dwa wydarzenia najbardziej kojarzą mi się z tym filmem – osobista tragedia i stan wojenny – wspominała w rozmowie z "Faktem".
Bardzo to przeżyła
Jak przyznała po latach Bielska, po zakończeniu zdjęć do horroru czuła pewien niedosyt. Była rozczarowana z powodu tego, jak wypadła w nagich ujęciach, których w produkcji nie brakowało.
- Nie jestem z tego filmu zadowolona, przeżywałam ogromny stres związany z tym, że występowałam w scenach rozbieranych. Bardzo pomagał mi Olo Łukaszewicz, ale i tak, jak dziś oglądam te sceny, to widzę, że można było zagrać to lepiej. Dużo bardziej zadowolona jestem z mojego kolejnego filmu "Ćma" – przyznała w rozmowie z "Faktem".
Rozchwytywana aktorka
Dzięki niebywałej urodzie i talentowi aktorskiemu przed laty często obsadzano ją w głównych rolach. "Znaki zodiaku", "Ćma", "Grzechy dzieciństwa", "Okno" i "Wilczyca" - to tylko część z produkcji z jej udziałem.
Z perspektywy czasu artystka bardzo krytycznie podchodzi do swoich występów.
– Nie lubię na siebie patrzeć. Dzisiaj bym to wszystko inaczej zagrała - zapewniała na łamach "Zwierciadła".
O tym się mówiło
O Bielskiej zrobiło się głośno nie tylko ze względu na zawodowe dokonania. Echem odbił się jej romans z Romanem Wilhelmim.
Gdy drogi aktorów skrzyżowały się, wiele ich dzieliło. I nie chodzi tu jedynie o dużą różnicę wieku (16 lat), ale także o zdobyte życiowe doświadczenie.
On był bożyszczem kobiet. Jego serce należało do wielu piękności. Szczególną słabość miał to koleżanek z planów produkcji, w których występował. Tak było i tym razem. Wspólna praca zbliżyła Romana i Iwonę.
Rozstanie
Wspólne życie nie było im pisane. Bielska wciąż ciepło myśli o dawnych chwilach spędzonych razem. Bardzo brakuje jej osoby, która kiedyś była dla niej tak ważna.
– To wspomnienia, których nie da się usunąć z pamięci. Roman był człowiekiem nieprzewidywalnym... Targały nim krańcowe emocje. Chłonął życie. Kochał grać, żyć i być. Niedawno widziałam fragment "Czterech pancernych". Patrzyłam na niego jak na kogoś bliskiego. Był wspaniałym aktorem – zapewniała w wywiadzie dla tygodnika "Świat&Ludzie".
Powrót na ekrany
Po sukcesie, jaki odniosła w latach 80. przyszły gorsze dni. Artystka niemal całkowicie zniknęła z dużego ekranu. Po dłuższej przerwie od występów w filmach, powróciła w 1995 roku, dzięki roli w "Pułkowniku Kwiatkowskim" Kazimierza Kutza.
Twórcy zaczęli doceniać talent komediowy Bielskiej. Z czasem aktorka na dobre zagościła w serialach. Widzowie pamiętają ją zapewne jako zwariowaną matkę tytułowej bohaterki serialu "Niania". Ale nie tylko!
Znów jest na topie
Od 2011 roku oglądać ją można było w serialu "Przepis na życie". Przez pięć sezonów grała w nim postać Wandy - przyjaciółki Ireny, w którą wcieliła się Dorota Kolak.
Udział w hicie na nowo rozpoczął dobrą passę Bielskiej. Nie tylko zagrała w najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego pt. "Pod Mocnym Aniołem", ale także otrzymała propozycję występu w debiutującej na antenie produkcji TVP.
Będzie hit?
Od marca artystka pojawiać się będzie w serialu "Baron 24". Zagra w nim temperamentną teściową głównego bohatera.
Jak podaje serwis wirtualnemedia.pl, sitcom przedstawiać będzie losy rodziny prowadzącej małą stację benzynową pod lasem.
Na potrzeby produkcji Bielska zmieniła nieco swój wizerunek. Chociaż od zawsze kojarzona jest jako blondynka, w serii występuje w ciemnych włosach.
Czy kolejny serial z jej udziałem przypadnie do gustu widzom? Dowiemy się niedługo.