Małpa w domu
Basia miała dobre serce i nie mogła zostawić porzuconego zwierzaka na pastwę losu. - Przynosiłam do domu wszystkie małe kotki z okolicy i prosiłam mamę, żeby parzyła rumianek i przemywała im oczy – opowiadała w "Super Expressie".
Wkrótce swoją miłością do biednych i skrzywdzonych zwierząt zaraziła tatę, który pracował na kontraktach w Afryce. - I tak w domu pojawiały się patyczaki, żółwie, świnki morskie, chomiki. Była nawet małpa, koczkodan zielony. Tata odebrał ją jakiemuś człowiekowi, bo nie najlepiej się nim opiekował – cytowała swoje zapiski z dziecięcego dziennika.