Barbara Bursztynowicz zaczynała karierę w latach 70. Tak wygląda dziś
Barbara Bursztynowicz jest gwiazdą "Klanu". Występuje w serialu nieprzerwanie od 26 lat. Aktorka lubi siebie i etap życia, w którym się znajduje. Nie chciałaby mieć znowu 20 lat.
Barbara Bursztynowicz zaczynała karierę w latach 70. Tak wygląda dziś
Barbara Bursztynowicz jest szczęśliwa u boku męża Jacka od ponad 40 lat. Nie są nudną parą, często się kłócą.
- W wielu sprawach się różnimy. Ja uważam, że trzeba walczyć. Mąż, że trzeba się poddać temu, co przyniesie życie, godzić się z losem. Czasem mówił: "Jeżeli masz siłę, walcz, ale mnie w to nie wciągaj" - mówiła w rozmowie z "Vivą".
Aktorka potrafi walczyć o swoje i jest silna. Zawód nauczył ją, że trzeba mieć twardą skórę, aby przetrwać. W dzieciństwie była ofiarą losu.
Udawała martwą
Swój talent aktorski i frajdę z wchodzenia w rolę kogoś innego Bursztynowicz odkryła dość wcześnie, w nietypowych okolicznościach.
- Byłam taka pokorna, zgodna. Za dobrze wychowana, żeby się buntować. Dzieci strzelały do mnie z patyków, ja zabita padałam na ulicę. Któregoś dnia udałam, że umarłam naprawdę. Tak sugestywnie to zagrałam, że dzieci uwierzyły. Przestraszyły się, przepraszały, obiecywały, że już nie będą mi dokuczać. Wtedy zrozumiałam, że mam ogromną moc. Że to moje udawanie jest wiarygodne - wspominała aktorka.
Kiedy nic się nie dzieje w "Klanie"...
Barbara Bursztynowicz zadebiutowała w 1977 r., zaraz po ukończeniu szkoły teatralnej, ale powszechną rozpoznawalność przyniosła jej dopiero rola Elżbiety Chojnickiej w "Klanie" 20 lat później. Bohaterka serialu czasami usypia widzów, ale ma też w biografii ciekawe zakręty życiowe. Do najbardziej emocjonujących zalicza się romans pozamałżeński z Krzysztofem Malickim, którego grał Jerzy Zelnik. Przy nim kobieta dostała wiatru w żagle, ale scenarzyści kazali jej szybko wracać do zupełnie nieromantycznego męża.
Aktorka przyznaje, że czasami w życiu jej bohaterki za mało się dzieje i miała chwile zwątpienia w sens dalszej pracy w serialu.
- Był okres, kiedy czułam, że stoję w miejscu. Miałam poczucie, że zostałam zaszufladkowana i nikt nie zechce mnie już obsadzić w innej odsłonie. […] Co jakiś czas wyczerpują się pomysły na postać Elżbiety i jej rola zostaje sprowadzona do siedzenia w kuchni. Dla mnie to są trudne momenty, czuję się niepotrzebna, wypowiadając jedynie niewiele wnoszące do fabuły zdania w stylu: "Co słychać?", "Smakuje ci?" czy "Ja otworzę" - zwierzyła się w "Plejadzie", zaznaczając, że nie zamierza opuszczać "Klanu".
"metoo"
Barbara Bursztynowicz jest przede wszystkim aktorką serialową i teatralną. Ma na koncie kilka ról filmowych, które zagrała na początku kariery, ale nie były to eksponowane postacie. Na długo przed "erą Weinsteina" dostała nieprzyzwoitą propozycję, która mogła zaważyć na jej karierze.
- Po przedstawieniu dyplomowym, podszedł do mnie znany reżyser i zaprosił na zdjęcia próbne do swojego filmu. Pozwolono mi wejść do sali, gdzie odbywał się casting i gdzie akurat prezentowała się jakaś inna kandydatka do roli. Kiedy skończyła i podziękowano jej przysłowiowym: "Zadzwonimy do pani", odwrócił się do mnie obecny na przesłuchaniu znany reżyser i figlarnie oznajmił szeptem: "Nawet nie włączyliśmy kamery. Pani zagra tę rolę" - opowiadała Pomponikowi.
Kilka dni później oboje umówili się na omówienie scenariusza.
- Usiadł naprzeciwko mnie, spojrzał mi głęboko w oczy i zamruczał uwodzicielskim głosem: "Zanim dostaniesz tekst, musimy się bliżej poznać". Dodam, że byłam już wtedy po ślubie i miałam na palcu obrączkę. Odpowiedziałam, że jest bezczelny i że nie zamierzam funkcjonować w zawodzie w ten sposób. Uśmiechnął się tylko. "Twój wybór" - odpowiedział. A ja poczułam ogromną bezsilność. [...] Nie mówiło się wtedy o tym głośno. To był temat tabu - stwierdziła aktorka.
Żadnego botoksu
Barbara Bursztynowicz ma 69 lat. W przeciwieństwie do niektórych koleżanek po fachu nie korzysta z medycyny estetycznej. Nie chodzi nawet do kosmetyczki.
- Nie mogę, mam silną alergię. Zawsze byłam alergikiem, odziedziczyłam to po tacie. Muszę uważać, co jem, w otoczeniu jakiego zapachu przebywam, jakich używam kosmetyków. Gdy coś jest nie tak, puchnę, duszę się. Zawsze noszę przy sobie zastrzyk z adrenaliną. Nie uczula mnie tylko jeden krem. Drogą eliminacji doszłyśmy z charakteryzatorkami, jakich pudrów, podkładów mogę używać - wyznała w "Vivie".
Bursztynowicz z pokorą podchodzi do starzenia się i upływu czasu. Nie chciałaby mieć znowu 20 lat.
- Za dużo było we mnie niepewności, wrażliwości, braku wiary w siebie. Lubię siebie taką, jaką jestem teraz. Wzmocnioną, dającą sobie radę w trudnych sytuacjach - powiedziała aktorka.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.