"Ballada o Januszku": za tę rolę widzowie znienawidzili Jarosława Górala
Występ w serialu wywrócił jego życie do góry nogami. Zagrał tak przekonująco, że widzowie mieli wrażeniem, że Januszek i on, to jedna i ta sama osoba. Młody aktor w końcu postanowił wyjechać z Polski, by uciec od wrogości, której doświadczał na każdym kroku. Jak potoczyły się jego losy?
Przez lata spotkało go wiele przykrości
Jak trafił do serialu?
Gdy po raz pierwszy stanął przed kamerami, był studentem trzeciego roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Po części zadecydował o tym przypadek. Góral nie starał się nawet o rolę w serialu, w którym ostatecznie wystąpił.
- Grałem w sztuce "Na czworakach". Przyjechała pani z Warszawy, obejrzała spektakl i wówczas powiedziała: "Pan by mi się nadawał do tej roli. Ma pan taką zabliźnioną twarz. Zapraszam na zdjęcia próbne" - wspominał w "Pytaniu na śniadanie".
Poznał ciemną stronę sławy
Po emisji serialu Górala spotkało wiele nieprzyjemności.
- Ta rola ciąży na mnie do dziś dnia - żali się.
Nawet obecnie niektórzy utożsamiają go z granym przed laty bohaterem. Nadal zdarza się, że jego prawdziwe imię mylone jest z serialowym. Dziś tym się nie przejmuje. Kiedyś bywało jednak gorzej. Wielokrotnie groziło mu wręcz niebezpieczeństwo.
Karano go bez winy
- Kiedy wracałem po spektaklu do domu i czekałem na przystanku autobusowym, podjechała milicja. Zaczęli mi się przypatrywać. Nagle wyskoczyło dwóch mundurowych, rzucili mnie na maskę. Jeden zaczął krzyczeć: "Ja tego skurczybyka znam! Jego portret pamięciowy jest u nas". Powiedziałem na to: "Za dużo się pan chyba filmów naoglądał". No i "dostałem z liścia".
Zrobiło się nerwowo. Jak wspomina Góral, milicjant nie chciał słuchać jego wyjaśnień. Na szczęście drugi z mundurowych zaczął przekonywać go, że mają do czynienia z aktorem.
- Przeprosinom nie było końca. I zafundowano mi powrót do domu "niebieską taksówką".
Ta rola zbyt wiele go kosztowała
Po roli Januszka aktor zrezygnował na pewien czas z zawodu.
- Nie poszedłem za ciosem. Ze względu na to, że grałem w serialu i to przez cały rok, musiałem wziąć urlop dziekański. Gdy Krzysztof Kieślowski kręcił swój "Dekalog" i zaproszono moich kolegów oraz mnie na zdjęcia próbne, odmówiłem kategorycznie - wyznał w "Pytaniu na śniadanie".
Dlaczego zdecydował się na tak radykalny krok?
- Praca przy tym serialu kosztowała mnie bardzo dużo. W pewnym momencie zastanawiałem się nawet, czy ja jestem Januszek czy Jarosław Góral.
Dziś żałuje swojej decyzji. Ale, jak twierdzi: "jest jak jest, a życie toczy się dalej".
Kręte ścieżki kariery
Aktor wyjechał za granicę. W Polsce spotykało go zbyt wiele przykrych sytuacji, których z czasem nie mógł już znieść. Dopiero z upływem lat zła reputacja, która ciągnęła się za nim w związku z serialową kreacją, przestała mu ciążyć.
- Moja twarz trochę się zmieniła, a ludzie inaczej odbierają produkcję.
Czym odtówrca roli Januszka zajmował się na obczyźnie? Chwytał się każdej pracy. Aktorstwo zeszło na boczny tor.
- Pracowałem jako brukarz, ale też na wysokościach, bardzo dobrze zarabiając. Zatrudniłem się również w rzeźni i uważam, że to chyba najtrudniejsza praca, jaka może być.
Nie tylko jemu było ciężko
Okazuje się, że po zakończeniu realizacji serialu, obsada dalej utrzymywała ze sobą kontakt. Góral miał szansę spotkać się poza ekranem ze swoją serialową matką, w którą wcieliła się Lidia Fiedosiejewa-Szukszyna.
- Kiedy pojechaliśmy do Moskwy ze spektaklem dyplomowym naszego roku, wówczas odwiedziłem Lidię. Wydawało mi się wówczas, że jest gwiazdą. A ona żyła w małym, "zapyziałym" mieszkanku. Trochę było mi przykro, że tak wielka aktorka musi egzystować w takich warunkach.
Długo szukał swojej drogi
Aktor ostatecznie wrócił do Polski. Mieszka obecnie w małej miejscowości pod Jelenią Górą. Tam wraz z żoną prowadzi pensjonat.
- Postawiłem sam swój dom, od podstaw, mając jednego pomocnika. Udało się to w ciągu 12 miesięcy. Goście, jak przyjeżdżają, są zachwyceni. Czują się tu jak u siebie - mówi z dumą 50-latek.
Co dalej?
Jak przyznaje Góral (na zdj. z lewej), wciąż ciągnie go do aktorstwa. Przez pewien czas występował na deskach teatru w Jeleniej Górze. Zagrał też w serialu "Prawo Agaty". To jednak nie koniec. W "Pytaniu na śniadanie" artysta zapewnił, że jeszcze na pewno go zobaczymy.
- Wszystko przede mną. Ciągnie mnie m.in. do nagrania audiobooka.
Jeżeli jego plan się powiedzie, płyta ma szansę okazać się hitem. Serialowy Januszek obdarzony jest niskim, radiowym głosem, którego słucha się wyjątkowo przyjemnie.