"Bagaż osobisty": Minge przyznała się do choroby, która zmienia jej wygląd
None
Ewa Minge zwierzyła się Andrzejowi Sołtysikowi
Ludzie nie mają dla niej litości
Ostatnio Ewa Minge wystąpiła w programie "Project Runway", gdzie oceniała prace młodych projektantów. Jak można było się tego spodziewać, internauci nie omieszkali dosadnie skomentować jej wyglądu. Na facebookowym profilu show TVN znajdziemy liczne bezlitosne komentarze pod adresem modowej potentatki. Niestety, ich autorzy najpewniej zupełnie nie zdają sobie sprawy, że wygląd jej twarzy to skutek ciężkiej genetycznej choroby. O poważnych problemach zdrowotnych opowiedziała w programie "Bagaż Osobisty".
- Moje wyniki oscylowały w okolicach białaczki, człowiek, który ma za sobą chorobę, nigdy nie powie, że jest do końca zdrowy. Mi zostało łykać sterydy i inne tabletki. Kiedy rano wstaję, patrzę w lusterko i jestem po tych sterydach taka rozlazła, z atakiem wątroby, która nie zawsze tę chemię przerabia, mówię: "Boże, nawet oczu nie widać" - wyznała Sołtysikowi.
Do tej kwestii nawiązała też na swoim facebookowym profilu.
Ewa Minge zwierzyła się Andrzejowi Sołtysikowi
"Mniej więcej w tym miesiącu byłam już wszędzie, przeszłam ze dwie choroby i wczoraj wróciłam do domu na dwa dni. Wpełzłam po kąpieli na łóżko i z małą przerwą spałam 14 godzin, obudziłam się z kolejnym atakiem mojej ulubionej choroby genetycznej, zaliczyłam modlitwę do kibla i z efektem potężnego kaca (nie piję żadnego alkoholu) położyłam się do łóżka. Niestety, muszę się zwlec, żeby Magdą w moim ulubionym kameralnym salonie kosmetycznym razem z Marzeną Magiera-Kalinowska "zdjęły" opuchliznę z mojej twarzy, bo muszę w sobotę do ludzi. Głowa mi pęka, oczy jak u małego buldożka wypływają na wierzch i dzięki worom, i limfatycznemu zalewowi twarzy jeszcze trzymają się oczodołów" - czytamy w przejmującym wpisie Ewy Minge.
Projektantka ubolewa, że o jej wyglądzie rozpisuje się brukowa prasa, a wizerunek, na który nie ma wpływu, odwraca uwagę od tego, co osiągnęła.
Najważniejsza batalia w jej życiu
"Jedynym problemem moim jest, w tym dość drastycznym stanie, żeby zahamować jego skutki uboczne wizualne, bo moja ciężka praca zawodowa zostanie podczas najbliższych moich medialnych wystąpień przykryta moją 'napompowaną urodą'. [...] Opuchlizna na skutek poważnej choroby czasami zamienia mnie w takie oto coś" - wyznała i jednocześnie zaapelowała, by nie osądzać innych po wyglądzie. - "Pomyślcie czasami zanim dowalicie innym chorym ludziom" - napisała.
Jak czytamy w zapowiedzi programu Andrzeja Sołtysika, Ewa Minge prowadzi teraz kolejną, kto wie, czy nie najważniejszą batalię - o własny wizerunek, o zachowanie twarzy.
KM/AR