"Awantura o Basię": Co się stało z Pauliną Tworzyańską?
Występ w młodzieżowych hitach rozsławił nazwisko młodej gwiazdy. Ulubienica publiczności niespodziewanie zrezygnowała jednak z aktorstwa. Jak potoczyły się jej losy i czym się obecnie zajmuje? To was może zaskoczyć!
Aktorstwo było dla niej jedynie przygodą
Miała w sobie to ''coś''
Jej kariera zaczęła się od wygranego castingu do tytułowej roli w serialu "Panna z morką głową". Do roli Irenki aspirowało trzy tysiące dziewcząt z całego kraju. Po kilku etapach przesłuchań wyłoniono finałową dwójkę.
Konkurentką Pauliny była obecnie dobrze znana z "Klanu" aktorka - Anna Powierza. Jak wyjawił po latach reżyser Kazimierz Tarnas, o tym, że to właśnie Tworzyańskiej przypadła ostatecznie rola zaważyły... jej oczy!
13-latka z Bielska-Białej stanęła przed wielką szansą. Mało która debiutantka ma okazję zagrać już w swojej pierwszej produkcji u boku m.in. Anny Nehrebeckiej, Beaty Tyszkiewicz, Anny Dymnej czy Marka Kondrata.
Źle radziła sobie z popularnością
Produkcja doczekała się nie tylko wersji telewizyjnej, ale i kinowej. Paulina niemal z dnia na dzień stała się popularna. Nic dziwnego, że twórcy ekranizacji "Awantury o Basię" właśnie jej powierzyli główną rolę w swojej produkcji.
Niestety, sława przerosła nastolatkę. Paulina nie czuła się dobrze z tym, że nie może nawet wyjść z domu, nie będąc od razu zaczepioną przez fanów...
Nie chciała kontynuować kariery
- Trochę już wtedy byłam zmęczona tym, że wszyscy mnie znają jako "Pannę z mokrą głową" z filmu i że w kościele dzieci zamiast na ołtarz patrzyły na mnie, że rozpoznawano mnie na ulicy. Nie czułam się z tym dobrze - wspominała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Chociaż także druga produkcja z jej udziałem odniosła sukces, Paulina postanowiła zrezygnować z dalszych występów na ekranie. Miała inny pomysł na swoją przyszłość.
Poszła inną drogą
Jak twierdziła, woli mieć bardziej niezależny zawód niż aktor. W 2004 roku skończyła psychologię stosowaną na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i od razu po studiach wróciła do Bielska-Białej, gdzie rozpoczęła pracę w Beskidzkim Centrum Onkologii oraz w Domu Opieki "Samarytanin".
- Wymyśliłam sobie tę psychologię w trzeciej klasie szkoły średniej i nie wiem dlaczego - zapewniła.
Dziś pomaga innym
Także w przypadku wyboru specjalizacji aktorka bazowała na swoim "szóstym zmyśle". Wiedziała jedynie, że nie chce siedzieć za biurkiem, czy pracować w wielkiej korporacji. Pragnęła pomagać innym.
- Chciałam być w bezpośrednim kontakcie z pacjentami, chciałam wspierać. Nie interesowała mnie np. psychologia reklamy czy inne, bardziej prestiżowe kierunki. Ale nie powiem ci, dlaczego akurat psychoonkologia, bo nie wiem. Wybrałam intuicyjnie - wspominała w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej".
Czuje się potrzebna
Aktorka na co dzień ma styczność z cierpieniem i śmiercią. Wspiera m.in. pacjentów, dla których lekarze często nie mogą już nic więcej zrobić. Tworzyańska czuje, że to, co robi, ma sens.
- Jedna z lekarek poprosiła mnie do siebie i powiedziała, że mam gorące podziękowania od rodziny zmarłego. To była taka informacja, która mówiła mi, że robię coś, co jest komuś potrzebne. Nie wiem, czy wtedy tak dużo dla tego pacjenta zrobiłam. Ale samo to, że byłam z nim, stało się dla niego na tyle ważne, że powiedział o tym swojej rodzinie - opowiadała w dalszej części wywiadu.
Unika mediów
Chociaż obecnie spełnia się przede wszystkim jako psycholożka, nie zrezygnowała całkowicie z występów przed kamerami. W filmie gra jednak wyłącznie amatorsko i sporadycznie.
Po raz ostatni wcieliła się na ekranie w rolę Honoraty - guwernantki rodzeństwa Adama, głównego bohatera filmu "Szatan z siódmej klasy" z 2006 roku.
Nauczona doświadczeniem aktorka unika zbędnego rozgłosu. Nie posiada swojego profilu społecznościowego i na próżno szukać jej aktualnych zdjęć w internecie.
Jak czytamy w "Świecie Seriali", aktorka wyszła za mąż i jest mamą dwóch synów. W tym roku świętowała 34. urodziny.