"Autostrada do nieba": Serial, który poruszał serca
"Autostrada do nieba" to serial, który wiele osób kojarzy z czasów młodości. Przypominamy produkcję, która poruszała ludzkie serca. Aktorzy, wcielający się w tytułowe postaci, nie mieli szansy nacieszyć się jego sukcesem. Obaj zmarli niedługo po zakończeniu realizacji serii. Historia tej przyjaźni wzrusza do dziś.
Niezapomniany serial
*"Autostrada do nieba" to produkcja, którą wiele osób kojarzy z czasów młodości. Ten piękny i ciepły serial przynosił nadzieję, ukazując dobroć ludzkich serc. Kiedy powstał pomysł nakręcenia serii, nikt nie dawano zbyt wielkich nadziei na sukces. Uważano, że tematyka poruszana w produkcji nie ma szans na powodzenie. Okazało się jednak inaczej. "Autostrada do nieba" cieszyła się ogromnym powodzeniem wśród widzów i nie schodziła z ekranów telewizji przez pięć lat. Serial realizowany był przez stację NBC w latach 1984-1989. Do Polski trafił pod koniec lat 80. Również w naszym kraju bijąc rekordy popularności. Przypominamy produkcję, która poruszała ludzkie serca. Aktorzy, wcielający się w tytułowe postaci w serialu, nie mieli szansy nacieszyć się jego sukcesem. Obaj zmarli niedługo po zakończeniu realizacji serii. Historia tej przyjaźni wzrusza do dziś.
KJ/KW*
Niezapomniany serial
"Autostrada do nieba" przedstawiała losy anioła Jonathana Smitha, który wraz nawróconym alkoholikiem, Markiem Gordonem, pomagał ludziom w trudnych sytuacjach.
To oni przywracali na twarzach dzieci uśmiech. Byli swojego rodzaju superbohaterami, którzy pojawiali się wszędzie tam, gdzie znajdowali się ludzie w potrzebie.
W czołówce serialu usłyszeć mogliśmy melancholijny utwór autorstwa Davida Rose`a, odpowiedzialnego m.in. za muzykę do seriali "Domek na prerii" oraz "Bonanza".
Niezapomniany serial
"Autostrada do nieba" była w założeniu produkcją familijną, emanującą dobrocią i ciepłem. Mimo że serial poruszał poważne tematy, nie brakowało w nim zabawnych momentów i to nie tylko na ekranie, ale także poza nim.
Niezapomniany serial
W rolę Jonathana Smitha wcielił się Michael Landon, a właściwie Eugene Maurice Orowitz. W młodości aktor postanowił zmienić swojego nazwisko na wybrane losowo z książki telefonicznej.
Na ekranie zadebiutował w 1956 roku w filmie "These Wilder Years". Kolejne role sprawiły, że uznano go jednym z najpopularniejszych młodych aktorów lat 50.
Największą sławę przyniosła mu kreacja Josepha Cartwrighta w "Bonanzie". Landon nie tylko zagrał w tej serii, ale odpowiadał także za reżyserię, scenariusz i produkcję części z epizodów.
Aktora pamiętamy także z roli Charlesa Ingallsa w "Domku na prerii". Ostatnim dużym dużym projektem aktora okazała się być "Autostrada do nieba".
Niezapomniany serial
W życiu prywatnym Landon był bardzo kochliwym mężczyzną. Aż trzykrotnie stawał na ślubnym kobiercu. W sumie doczekał się szóstki własnych pociech. Zaadoptował też dwójkę chłopców z pierwszego małżeństwa.
Co ciekawe, aktor zmuszony był farbować włosy do większości ról. A wszystko dlatego, że zaczął siwieć, mając zaledwie 20 lat.
Landon zawsze był aktywny i sprawny fizycznie. Miał wiele zainteresowań, takich jak wędkarstwo, malarstwo, golf, pływanie, podnoszenie ciężarów, gotowanie, tenis, narty wodne, lotnictwo. Wiele czasu poświęcał na lekcje karate. Podobno jego trenerem był sam Chuck Norris.
Niezapomniany serial
Mimo że aktor dbał o formę, zaczął borykać się z problemami zdrowotnymi. Wykryto u niego raka trzustki z przerzutami do wątroby i węzłów chłonnych. Lekarze nie pozostawili wątpliwości - było to ostatnie, nieoperacyjne stadium choroby.
Landon zmarł w 1991 roku w wieku 54 lat. Został pochowany w Hillside Memorial Park w Culver City w stanie Kalifornia. Na jego pogrzeb przybył m.in. prezydent Ronald Reagan.
Niezapomniany serial
Stacja NBC chciała, by rolę Marka Gordona zagrał jeden z przystojnych hollywoodzkich gwiazdorów. Tej decyzji sprzeciwił się jednak Landon. Aktor wymusił na producentach, by zatrudnili jego przyjaciela z planu "Domku na prerii", Victora Frencha.
Michael i Victor zagrali więc razem, tworząc uwielbianą przez widzów parę sympatycznych serialowych bohaterów.
Niezapomniany serial
Victor French zadebiutował na małym ekranie w filmie "Siedmiu wspaniałych". Doświadczenie zdobywał grając czarne charaktery w westernach.
Większą rolę zdobył dopiero w 1965 roku w serialu "Get Smart". Na zdjęcia z tamtego okresu trudno rozpoznać Marka z "Autostrady do nieba". Bez brody i wąsów aktor wyglądał zupełnie inaczej.
Niezapomniany serial
W 1989 roku u aktora zdiagnozowano raka płuc. French zmarł niedługo po nakręceniu ostatniego odcinka "Autostrady do nieba".
Jak się okazuje, to wcale nie jego śmieć miała największy wpływ na decyzję o zakończeniu realizacji produkcji. Już w czerwcu 1988 roku szefowie NBC postanowili nie kontynuować prac nad serialem. Wszystkiemu winna była wciąż spadająca oglądalność serii.
"Autostrada do nieba" co jakiś czas powraca na ekrany. Powtórki odcinków sprzed lat wciąż przyciągają widzów spragnionych produkcji, które nie epatują przemocą i seksem, a jedynie dobrocią i pozytywnym przesłaniem.
ZOBACZCIE TEŻ: JAK DZIŚ WYGLĄDAJĄ AKTORZY Z SERIALU "DOMEK NA PRERII"?