Arleta Bojke: kim jest najodważniejsza reporterka "Wiadomości"?
None
Tego o niej nie wiecie
Widzowie "Wiadomości" niemal codziennie oglądają przygotowane przez nią materiały. Przeważnie te dotyczące tematyki Wschodniej, bo Arleta Bojke jest niekwestionowaną ekspertką w tej dziedzinie.
Przez prawie cztery lata była korespondentką TVP w Moskwie. Choć od końca 2013 roku pracuje z redakcji w Warszawie, wciąż wyjeżdża za wschodnią granicę Polski, za którą, od czasu wydarzeń na kijowskim Euromajdanie z grudnia 2013 roku, jest coraz bardziej niespokojnie.
Wydaje się jednak, że mało jest rzeczy, które są w stanie zniechęcić reporterkę do wykonywanej przez nią pracy. Z pewnością nie jest to strach, choć podczas relacjonowania wydarzeń dotyczących chociażby konfliktu na Ukrainie, niebezpiecznych sytuacji nie brakowało. Jak jednak wyznała jakiś czas temu, dziennikarce jest czasami nawet łatwiej rozmawiać z uzbrojonymi mężczyznami, bo "wobec kobiety hamują agresję". Tak przynajmniej było w przypadku ukraińskich separatystów.
Za swoją zawodową działalność Bojke została niedawno doceniona. Znalazła się wśród laureatów Studenckich Nagród Dziennikarskich MediaTory. Wygrała w kategorii TORpeda, a to określenie wyjątkowo do niej pasuje, bo błyskawicznie i celnie trafia w sedno najważniejszych wydarzeń.
Kim jest jedna z najodważniejszych dziennikarek "Wiadomości"?
AR
Ambitna absolwentka politologii
Choć Arleta Bojke ma dopiero 31 lat, od dziesięciu pracuje w TVP. Po maturze zaczęła staż - najpierw w redakcji zagranicznej "Wiadomości", później została korespondentką w Moskwie. Relacjonowała m.in. wydarzenia związane z katastrofą smoleńską, wybory parlamentarne w 2011 roku oraz wybory prezydenckie w 2012 roku.
Choć skończyła politologię, która dziś niestety, nie cieszy się poważaniem, świetnie wykorzystała możliwości, jaki dał jej ten kierunek.
- Politologia na pewno otwiera umysł i poszerza horyzonty. Dla mnie studia na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu to przede wszystkim ludzie. To profesjonalni wykładowcy, u których nigdy nie było taryfy ulgowej. To także koledzy - osoby niezwykle utalentowane, o niesamowitych zainteresowaniach, z którymi rozmowy były zawsze rozwijające. Na tych studiach przekonałam się, że marzenia z dzieciństwa są osiągalne, że szanse na ich realizację są na wyciągnięcie ręki - wystarczy tylko korzystać z tego, co daje uczelnia. Do obecnej pracy trafiłam dzięki praktykom zawodowym organizowanym przez WNPiD - tłumaczyła.
Przypadek zadecydował o jej dalszej karierze
Co ciekawe, być może dziś Arleta Bojke byłaby korespondentką z Berlina, gdyby nie fakt, że w liceum zamiast niemieckiego, o którym marzyła, uczono jedynie rosyjskiego. Początkowo niezadowolona dziennikarka zaczęła powoli przekonywać się do tej zmiany, aż w końcu pokochała język naszych wschodnich sąsiadów. Późniejszy wakacyjny wyjazd do Moskwy i Sankt Petersburga utwierdził ją w przekonaniu, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Od tej pory robiła wszystko, aby spełnić swoje kolejne marzenie - zostać rosyjską korespondentką TVP. Dziś wiemy, że udało jej się to osiągnąć.
Bojke bardzo poważnie i odpowiedzialnie traktuje swoją pracę. Na próżno szukać afer i skandali z jej udziałem. Nie zamierza udzielać wywiadów na temat swojego życia prywatnego, ani lansować się w towarzystwie gwiazd na czerwonym dywanie. Wie, że tylko wytrwałą pracą na wizji zdobędzie zaufanie widzów i będzie w ich oczach wiarygodna - a to dla niej jest najważniejsze.
Praca pełna wyzwań i zagrożeń
Jak sama wielokrotnie powtarzała, praca korespondentki daje jej ogromną satysfakcję, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że wiąże się również z wieloma niebezpieczeństwami. Prawdziwe chwile grozy Bojke przeżyła podczas relacjonowania skutków katastrofy w Smoleńsku. W pewnym momencie wraz ze swoją ekipą realizacyjną oraz Przemysławem Marcem (reporterem radia RMF FM) i Markiem Osiecimskim (dziennikarzem stacji TVN24) została zatrzymana i odebrano jej wszystkie dokumenty. Według patrolującego okolice wraku samolotu wojska, polscy korespondenci weszli na teren jednostki bez wymaganych uprawnień.
- Nie jesteśmy traktowani źle. Żołnierze uspokajają, że nic złego nas nie spotka i tłumaczą, że po prostu wykonują swoją pracę - mówiła Bojke.
Dopiero po interwencji konsul Reginy Putki, która znajdowała się w Smoleńsku, dziennikarze zostali wypuszczeni na wolność.
Gdy Bojke relacjonowała wydarzenia dotyczące konfliktu na Ukrainie, niebezpiecznych sytuacji także nie brakowało. Jak jednak wyznała jakiś czas temu, kobiecie jest czasami łatwiej rozmawiać z uzbrojonymi mężczyznami. Przekonała się o tym choćby podczas spotkań z ukraińskimi separatystami.
- Tylko raz na punkcie kontrolnym separatystów na wschodniej Ukrainie usłyszałam, że z kobietą to oni rozmawiać nie będą. Jednak gdy zapytali, kto spośród nas jest tzw. starszym - czyli osobą podejmującą decyzje w naszej ekipie - i dowiedzieli się, że ja, nie mieli wyboru, musieli ze mną rozmawiać. Paradoksalnie, jako kobiecie było mi czasami łatwiej niż kolegom dziennikarzom pracować na Krymie i wschodzie Ukrainy, bo mogłam sobie pozwolić na więcej w rozmowach z uzbrojonymi mężczyznami. Wobec kobiety hamowali agresję, kobietę niezręcznie było im odepchnąć czy uderzyć, a wiemy przecież, że pobicia dziennikarzy nie były rzadkością - powiedziała na stronach press.pl.
Jeszcze o niej usłyszymy
Praca, zaangażowanie i profesjonalizm Bojke zostały szybko docenione - nie tylko przez środowisko dziennikarskie, ale również przez widzów. W 2014 roku reporterka TVP została wyróżniona w plebiscycie Studenckich Nagród Dziennikarskich MediaTory. W jej ręce trafiła statuetka w kategorii TORpeda za: "za wzorowe dziennikarstwo newsowe, zwłaszcza za zagraniczną korespondencję z Ukrainy i Soczi. Za wrażliwość na historię pojedynczego człowieka w relacjach z największych społeczno-politycznych wydarzeń".
Choć Bojke jest dopiero na początku swojej zawodowej drogi, już teraz czuje się spełniona. Uważa, że w pełni wykorzystała szanse, jakie otrzymała od losu i żadnej z nich nie zmarnowała. Nie zamierza natomiast spocząć na laurach. Ciekawość świata jej na to nie pozwoli.
Podziwia Orianę Falacci, która jest dla niej autorytetem i wzorem do naśladowania. Ceni włoską dziennikarkę nie ze względu na wyznawane przez nią poglądy, a za odwagę i wytężoną pracę, dzięki którym dotarła w miejsca, do których wcześniej kobiety nie miały wstępu.
Młoda, szalenie ambitna i pracowita. W odczuciu widzów uchodzi za profesjonalistkę, o której jeszcze nieraz usłyszymy. Właśnie taka jest Arleta Bojke.
AR