Antoni Pawlicki: Aktorstwo mnie kręci
Antek Pawlicki to nowy bohater romantyczny w polskim kinie. Widzom dał się poznać dzięki roli w "Katyniu" Andrzeja Wajdy i dramacie "Jutro idziemy do kina". Mimo młodego wieku nie narzeka na brak pracy i niedługo zobaczymy go w dwóch nowych produkcjach. Sam twierdzi, że ma urodę przedwojennego amanta i dobrze czuje się w filmach historycznych.
22.08.2008 16:47
**
Spotykamy się na planie nowego filmu komediowego "Ostatnia akcja". Zdradź nam kogo tu grasz?**
To film o ostatniej akcji byłych AK-owców, którzy chcą się zemścić na pewnym warszawskim gangsterze za to, że pobił wnuka jednego z powstańców, którego gra tu Jan Machulski. A ponieważ gangster, którego gra Piotr Fronczewski jest miłośnikiem sztuki, oni wcielają się w rolę ludzi, którzy nielegalnie handlują dziełami sztuki. Żeby wyglądać wiarygodnie pożyczają luksusowego Rolls&Royce'a, którego ja prowadzę, bo oni nie mają już praw jazdy. Jestem więc ich szoferem i pomocnikiem.
**
Miałeś już okazję siąść za kółkiem tej legendarnej maszyny?**
Tak, kręciliśmy już scenę, kiedy pożyczamy auto, a potem kiedy odwożę nim pana Janka Kocinika. Mam prawo jazdy, więc wszystko poszło mi dobrze.
**
Nawet boję się myśleć, ile kosztuje takie cacko. Nie stresowałaś się tym?**
To klasyk z roku 1972, bardzo ładny w kolorze zielonym. Mówiąc szczerze, trochę się stresowałem, ale okazało się, że prowadzi się go bardzo łatwo. Ma wspomaganie kierownicy i automatyczną skrzynię biegów - zupełnie jak samochody współczesne. Jest za to bardzo komfortowy i po prostu płynie się nim po drodze, jak jachtem po wodzie. To fantastyczne auto. To co znamy z naszych polskich dróg, to po prostu nic w porównaniu z nim. Gorąco polecam.
**
Repertuar komediowy to dla ciebie chyba coś zupełnie nowego...**
Niezupełnie. Wcześniej zagrałem w dwóch spektaklach Teatru Telewizji, u Maćka Pieprzycy i pana Janusza Majewskiego. Jeden był tragikomedią, a drugi to typowa angielska farsa, także komedia nie jest mi zupełnie obca. Zagrałem też w komedii romantycznej "Dlaczego nie".
**
Widzowie znają cię jednak głównie z ról romantycznych. Dałeś się poznać dzięki roli w "Katyniu" Andrzeja Wajdy i "Jutro idziemy do kina".**
Dlatego ta rola jest dla mnie fajną zabawą, bo… …to coś zupełnie innego niż to, co ostatnio robiłem. Malinowski, którego tu gram jest takim warszawskim cwaniaczkiem z Powiśla. Jest tu bardzo sympatyczna atmosfera i bardzo się cieszę, że mogę na luzie zagrać w czymś takim.
**
Skąd się wzięła ta poza bohatera romantycznego w twoim wydaniu. To przypadek czy rzeczywiście masz taki charakter?**
Sam nie wiem. Zaczęło się od filmu "Jutro idziemy do kina", potem był "Katyń" Wajdy, a teraz kręcę serial "Czas honoru" czyli dawnych "Cichociemnych". Ktoś mi powiedział, że mam urodę z lat dwudziestych. Dobrze odnajduję się w czasach historycznych i gra w takich filmach jest dla mnie fajną pożywką. Mogę na podstawie książek i swojej wyobraźni nakreślić realia, w jakich wtedy się żyło. To ciekawe doświadczenie dla aktora, a ja dobrze się w tym odnajduję i lubię to. Moja babcia, Barbara Rachwalska, która była aktorką to właśnie rocznik 1920, pokolenie wojny i okupacji. Odkrywając historię jej życia wiele dowiedziałem się o tamtych czasach. Filmy historyczne bardzo mnie kręcą. Poza tym można sobie trochę postrzelać na przykład ze starego angielskiego pistoletu maszynowego sten, jak ostatnio (śmiech).
**
Strzelałeś?**
Tak, niedawno kręciliśmy finałową scenę w "Czasie honoru". Miałem stena, dwa magazynki i jeszcze do tego pistolet. I wszystko wystrzelałem. Było super!
**
A ze spadochronem skakałeś?**
No cóż, nie do końca, bo głównie skakał za nas komputer. Ale weszliśmy do samolotu i wyskoczyliśmy z niego na ziemię. Natomiast etap pośredni, czyli cały długi lot będzie zrobiony komputerowo.
**
Jesteś zadowolony z rozwoju swojej kariery aktorskiej?**
Tak i nie ukrywam, że bardzo się cieszę z tego co robię. Zaklinam los, żeby wszystko toczyło tak jak teraz. Pracuję sporo i mam możliwość wybierania takich projektów, jakie mnie interesują. Nie jestem zmuszany do grania w rzeczach, które mnie nie interesują tylko zapewniają utrzymanie. To jest dla mnie istotą aktorstwa, przynajmniej teraz, kiedy jeszcze jestem młody i dopiero wchodzę w ten zawód. Zależy mi na tym, żeby robić to co lubię, żeby się nie zblazować i nie pracować tylko dla pieniędzy. Praca ma mnie kręcić, dawać mi frajdę i zabawę. Zaklinam los, żeby tak było dalej.
**
Nie występujesz w serialach i telenowelach. To twoja świadoma decyzja?**
O tym właśnie mówiłem. Na razie nie chcę robić rzeczy, które mnie nie kręcą. Lubię mieć poważne zadania do zrealizowania i póki co chcę… … brać udział w rzeczach, które mają wyższy poziom. Cieszę się, że mam ten wybór.
**
Tu na planie "Ostatniej akcji" pracujesz z prawdziwymi mistrzami...**
To fantastyczna przygoda. Niedawno mieliśmy scenę w celi więziennej, gdzie siedziałem na ławce razem z panem Ordonem, Siemionem, Kociniakiem i Machulskim. Myślałem, że śnię, bo są to ludzie, o których jeszcze niedawno uczyłem się w Akademii Teatralnej, a pani profesor od teorii teatru opowiadała mi o nich. To naprawdę historia teatru i fantastycznie, że mogę się z nimi spotkać. A oni okazali się fantastycznymi ludźmi, wszyscy obdarzeni są niesamowitą energią i poczuciem humoru.
**
Powiedziałeś, że masz w sobie nieco urody przedwojennego amanta. To cię bardziej cieszy czy martwi?**
Martwiłoby mnie to gdybym występował tylko w filmach historycznych, ale tak się nie dzieje. Niedawno w nowym filmie Maćka Pieprzycy "Drzazgi", który kręciliśmy na Śląsku, zagrałem kibica Górnika Zabrze. To była opowieść jak najbardziej współczesna.
**
Ile ty właściwie masz lat?**
Dwadzieścia cztery (śmiech)!
**
To bardzo mało. W porównaniu ze swoimi kolegami z roku chyba zrobiłeś bardzo dużo...**
No tak, ale przede mną jeszcze wiele ról, które chciałbym zagrać. Marzę o roli złego bohatera, chciałbym wreszcie zagrać negatywną postać, kogoś kto ma w sobie jakieś zło - na przykład mordercę albo psychopatę. Na razie nie miałem takiej możliwości. Po drugie bardzo mi zależy na pracy w teatrze, tu nie mam zbyt wielu doświadczeń. Po szkole zrobiłem trzy spektakle i ciągle czekam. Mam nadzieję sporo pracować na scenie, bo to mnie bardzo kręci. To inna praca, inny rodzaj treningu i każdemu aktorowi jest to potrzebne. Czekam na to, a przed mną jest jeszcze wiele nauki. Mam zresztą takie poczucie, że ciągle się czegoś nowego uczę, coś podpatruję. Jak na planie spotykam się z jakimiś starszym aktorem to sam sobie mówię - kurcze, jakie on ma doświadczenie. Przede mną jeszcze długa droga.
**
Dlaczego zostałeś aktorem? To kwestia rodzinnych tradycji?**
Sam nie pamiętam dlaczego się na to zdecydowałem, ale jak sięgam pamięcią, to zawsze chciałem nim być. Może dlatego, że moja babcia była aktorką i zostałem wychowany w rodzinie, gdzie zawsze panował szacunek do aktorów? Ale… … ona umarła, kiedy ja miałem dziesięć lat i w ogóle nie pamiętam jej z teatru tylko z filmu i z opowieści rodzinnych. Także moja mama uwielbiała teatr i często mnie tam zabierała. Ale teraz już wiem, dlaczego jestem aktorem. Po pierwsze dlatego, że wymaga to ode mnie pracy i szukania w sobie nowych przestrzeni, a po drugie otwarcia na rzeczywistość i świat. Kręci mnie to, że można wcielać się w różne postacie i w krótkim czasie poznać życie z różnych stron. To fantastyczne przeżycie, bo wymaga poszukiwania w sobie nowych barw. Gdybym nie był aktorem, to pewnie spałbym cały dzień, bo jestem leniwy (śmiech).
**
Powróćmy jeszcze do bohatera romantycznego? Jesteś człowiekiem romantycznym, który ma swoje ideały i żyje w swojej rzeczywistości? Czy jesteś pragmatykiem?**
Każdy w sobie ma coś z bohatera romantycznego, ale ja, jak na aktora jestem człowiekiem, który mocno stąpa po ziemi i który jest bardziej racjonalny niż abstrakcyjny. Tak przynajmniej mówią o mnie inni. Często mam problem z tym, żeby żyć chwilą, być tu i teraz. Teraz jest dla mnie wtedy, kiedy jestem przed kamerą i na scenie. A w życiu to cięgle coś planuję i pędzę do przodu. Układam sobie przyszłość i nie mogę się doczekać nowych wyzwań i doświadczeń. Może jestem bohaterem romantycznym w tym sensie, że mam marzenia i chcę je realizować. Wydaje mi się, że jest wiele rzeczy do dotknięcia. Bohaterowie romantyczni uwielbiali podróże i z nich czerpali natchnienie, ja też uwielbiam podróżować i stać gdzieś na szczycie - w polskich Tatrach, Alpach czy na Kaukazie i patrzeć na dziką przyrodę. Stamtąd czerpię natchnienie.
**
Ale nie cierpisz za miliony katuszy i nie chcesz walczyć o niepodległość?**
Na szczęście nie ma takiej potrzeby, bo żyjemy w innych czasach. Często pada pytanie, co by było gdyby dzisiaj wybuchła wojna i czy my, młodzi ludzie nastawieni konsumpcyjnie do życia, stanęlibyśmy do walki? To trudne pytanie, bo ciężko to sobie wyobrazić. Łatwo powiedzieć tak, ale kto wie, jak byśmy postąpili naprawdę...
**
Wspomniałeś o podróżach. Jakie niezwykłe miejsca zwiedziłeś?**
Byłem na Kaukazie w Gruzji. Pojechaliśmy tam na granicę z Czeczenią i weszliśmy na górę Kazbegi. To było fajne doświadczenie. Nie weszliśmy oczywiście na sam szczyt, bo znajduje się on na wysokości pięciu tysięcy metrów, ale dotarliśmy do pierwszej stacji alpinistycznej. Byłem też na wyprawie swojego życia na Syberii. Razem z przyjaciółmi byliśmy w Petersburgu i dość spontanicznie postanowiliśmy wsiąść w pociąg i pojechać nad Bajkał. Jechaliśmy tam koleją transsyberyjską cztery dni i noce. To była fantastyczna przygoda. Teraz planuję wojaż zimą do Afryki.
**
Gdzie siebie widzisz za kilka lat?**
Trudne pytanie. Mam nadzieję, że wciąż będę robił to, co mnie kręci, że nie będę zblazowanym i zdegustowanym człowiekiem, ale będę miał w sobie tyle energii, co teraz. I mam nadzieję, że tak jak teraz będzie mi zależało na tym co robię. Czasami kosztuje mnie to sporo nerwów, ale jak już biorę w czymś udział to chcę, żeby wszystko było w porządku. Mam nadzieję, że za parę lat też tak będzie mi zależało.
**
Dziękuję za rozmowę.**