Antoni Królikowski znów się zbłaźnił? Dziwne zachowanie aktora na Wielkim Teście
None
Antek Królikowski
Antoni Królikowski, choć stosunkowo niedawno wkroczył do show biznesu, szybko zapracował na opinię jednego z najbardziej kontrowersyjnych aktorów młodego pokolenia. Kolorowa prasa wielokrotnie donosiła o zamiłowaniu chłopaka do dobrej zabawy czy wyrazistego języka. Nie tak dawno Królikowski trafił zresztą na czołówki tabloidów z powodu wyjątkowo nietaktownego żartu pod adresem Janka Meli.
Przyglądając się stylowi bycia Królikowskiego trudno oprzeć się wrażeniu, że nowa gwiazda TVP (już niebawem zobaczymy go w roli prowadzącego program "Superstarcie") jest coraz bardziej pewna siebie. Podczas Wielkiego Testu Wiedzy o Polskim Filmie temperament młodego aktora znów dał o sobie znać i skutecznie utrudniał pracę prowadzącym. Maciej Orłoś nie mógł sobie z nim poradzić, a uwadze widzów nie umknęło dziwne zachowanie aktora.
KM/AOS
Kłopoty z pamięcią
Antek Królikowski w duecie z najpopularniejszą w mediach panią psycholog, Marią Rotkiel to zwycięzcy tegorocznego Wielkiego Testu o Polskim Filmie. Para pokonała w finałowej rundzie Grażynę Wolszczak i Cezarego Harasimowicza, choć nie pod względem poprawności udzielonych odpowiedzi, a szybkości.
Trzeba jednak przyznać, że nie tyle pojedynek na filmową wiedzę, co osobliwe zachowanie Królikowskiego w trakcie finału podniosło widzom, a zwłaszcza prowadzącemu, emocje. Najpierw aktor nachalnie prosił o uwagę Orłosia, zadając mu pytanie, potem zapomniał, o co chce się zapytać.
- Zapomniałem, ale chciałem powiedzieć, że jestem zaszczycony.. - wygłupiał się przed kamerami ku coraz większemu zdenerwowaniu Orłosia.
Ale na tym nie koniec, bo prawdziwie żenujące było zachowanie aktora zaraz po wygranej.
Dlaczego on to robi?
Przypomnijmy, że zwycięzcy zabawy przekazują wygraną wysokości 30 tys. złotych na wybrany cel społeczny. To uroczysty moment, w którym laureaci prezentują, komu zdecydowali się pomóc. Niestety, Królikowskiemu drugi raz tego wieczoru zdarzyło się zapomnieć. Co prawda próbował z tego wybrnąć, ale trudno uznać, by wyszedł z tej sytuacji z klasą.
- Fundacja "Ale kino" z Poznania, coś tam z dziećmi jest [...] Chciałbym pozdrowić Łódź, bo ja się w Łodzi urodziłem - mówił kompletnie bezsensu, budząc zażenowanie prezenterów.
Wciąż nie możemy rozstrzygnąć, czy Królikowski był po prostu tego dnia w kiepskiej formie, czy to błaznowanie to jego medialny sposób bycia.
KM/AOS