Anna z "Rolnik szuka żony": "Mariusz jest maminsynkiem. Czułam się osaczona"
Rolniczka ucina plotki
None
Choć 2. edycja "Rolnik szuka żony" dobiegła końca, fani produkcji wciąż przeżywają to, co wydarzyło się w ostatnim odcinku hitu TVP. Najwięcej emocji wywołuje oczywiście finał znajomości Anny i Mariusza. Wszyscy byli pewni, że para, która zaręczyła się na wizji, wkrótce stanie na ślubnym kobiercu. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu, rolniczka niespodziewanie wycofała się z relacji z poznanym w programie kandydatem i na oczach milionów widzów zakończyła kilkumiesięczny związek.
- Mariusz był, jest i będzie maminsynkiem, który samodzielnie nie potrafi podjąć męskiej decyzji. Jest absolutnie podporządkowany mamie i wszystkie jej polecenia wykonuje bez słowa sprzeciwu. Mama Mariusza była mną zachwycona, ale ja podczas wizyty u niego czułam się podwójnie osaczona - powiedziała na łamach "Faktu".
Znacznie więcej szczegółów dotyczących jej kontrowersyjnego związku z Mariuszem Anna zdradziła w najnowszym wywiadzie, którego udzieliła "Super Expressowi". Dlaczego tak naprawdę przyjęła pierścionek zaręczynowy, po czym oddała go przed kamerami? Jak radzi sobie z atakami internautów, którzy zarzucają m.in., że jest materialistką?
Zobacz także: Marta Manowska: "Praca swatki nigdy się nie kończy"
AR