Anna Przybylska na gali Viva! Najpiękniejsi: to było jej ostatnie wystąpienie
None
Anna Przybylska
W połowie lutego br. po raz ostatni mieliśmy okazję oglądać na ekranie Annę Przybylską. Aktora pojawiła się na moment na gali plebiscytu Viva! Najpiękniejsi 2013, którego została laureatką wspólnie z Piotrem Adamczykiem.
Niestety, ze względu na stan zdrowia nie mogła odebrać nagrody osobiście. Na telebimach wyemitowano więc krótkie nagranie, w którym dziękuje za tytuł najpiękniejszej i nagrodę, która jej zdaniem mówiła o czymś innym niż tylko urodzie gwiazd show biznesu.
Przypomnijmy sobie to wzruszające przemówienie sprzed kilku miesięcy.
KM/AOS
Anna Przybylska: Piotruś, odbierz moją statuetkę
-_ Dobry wieczór. Dobry wieczór Piotrze, teraz możesz przesunąć się ze sceny. Oczywiście bardzo gratuluję ci wygranej. Zasłużyłeś na tę nagrodę dlatego, że masz zgrabne nogi. Wiem, widziałam_ - zaczęła z humorem Anna Przybylska.
- Zanim podziękuję jednak za swoją wygraną, chciałabym się podzielić taką refleksją. Ten plebiscyt jest trochę dla mnie niezrozumiały, bo trudno jest porównywać ludzi z różnych branż, mam na myśli sportowców, dziennikarzy, aktorów, prezenterów. Zawsze zastanawiam się, czym państwo się kierujecie, kiedy głosujecie w plebiscycie. Wspólnym mianownikiem musi być wyraz ogromnego szacunku i sympatii, i za ten szacunek i sympatię bardzo gorąco dziękuję. Jest mi trochę smutno, że nie mogę być z państwem, że nie mogę podziękować tak personalnie, ale robię to mentalnie i na odległość. Piotruś, mam gorącą prośbę, żebyś odebrał również moją statuetkę - zakończyła Przybylska.
Nikt z obecnych na plebiscycie gości ani zgromadzonych przed telewizorami widzów nie podejrzewał, że ogląda aktorkę po raz ostatni. A jeszcze cztery miesiące wcześniej zaciekle walczyła nie tyle z chorobą, ale i paparazzi, o czym mówiła m.in. w programie "Tomasz Lis na żywo".
Walczyła nie tylko z chorobą
Wtedy również aktorka pojawiła się w studiu za pomocą telełącza. W ostrych słowach opowiadała o swojej nietypowej wojnie z nękającymi ją i jej rodzinę fotoreporterami (Przybylska nagrywała paparazzi i zamieszczała filmiki w sieci). Z ust aktorki padło wtedy wiele gorzkich słów nie tylko pod adresem paparazzi, ale przede wszystkim mediów, których chore zainteresowanie gwiazdami i celebrytami porównała do "medialnej orgii".
Spotkanie z Tomaszem Lisem zakończyła stwierdzeniem: "Walczę o swoją prywatność, to jest ostatnia rzecz, jaka mi została".
KM/AOS