Anna Polony - wybitna aktorka z dramatyczną przeszłością
21 stycznia Anna Polony skończyła 74 lata. Brak ojca, tragiczna śmierć przyjaciela i choroba najbliższych - poznajcie historię nieprzeciętnej aktorki, której los nie szczędził dramatów...
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Od najmłodszych lat życie Polony naznaczone było pewnego rodzaju samotnością. Aktorka nigdy nie poznała swojego ojca, który zmarł jeszcze przed jej narodzinami.
Mała Ania spędzała czas głównie ze starszą siostrą. To z nią wychodziła na spacery, bo matka za bardzo się wstydziła. Gdy ją urodziła, była już po czterdziestce. Miała wtedy dwóch żonatych synów i zamężną córkę. Wolała nie pokazywać się z niemowlęciem - za bardzo bała się tego, jak będą postrzegać ją inni ludzie...
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Jak wyznała w jednym z wywiadów artystka, chociaż wydaje się osobą o silnej osobowości, w rzeczywistości nęka ją wiele lęków, które są pozostałością dramatycznych doświadczeń z lat dzieciństwa.
- Potwornie bałam się Niemców. Kiedyś jechałam z najstarszą siostrą do Krzeszowic, do jej teściów. Niemcy zatrzymali pociąg i wszystkich zgonili do poczekalni dworcowej. Rozpętało się piekło, ludzie wpadli w panikę. Krzyki, płacze, wystraszyłam się potwornie. Wszedł Niemiec, stanął tuż obok mnie, miał zimne niebieskie oczy. Zaczął straszliwie wrzeszczeć. W końcu wypuszczono nas. Wracaliśmy do domu pieszo - wspomina w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Spokój odnalazła w aktorstwie. Polony ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Scena stała się jej drugim domem. To tam poznała Konrada Swinarskiego - reżysera teatralnego, telewizyjnego i filmowego. Aktorka była nim zafascynowana. Dla niego gotowa była rzucić wszystko. Jej uczucie pozostaje jednak platoniczne. On ma żonę, a ona jest młodą mężatką.
Niespodziewaną śmierć mentora w katastrofie lotniczej przypłaciła załamaniem nerwowym.
- Dopadła mnie silna nerwica wegetatywna. Trwało to kilka lat. (...) Lekarz powiedział, że jak ja się nie zajmę czymś nowym, skończę w szpitalu psychiatrycznym.
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Aktorka postanowiła zrobić sobie krótką przerwę od występów na scenie. By odnaleźć nowo sens życia, rozpoczęła studia na wydziale reżyserii dramatu PWST w Krakowie.
Aktorstwo wciąż było jednak jej największą pasją. Po kilkumiesięcznej nieobecności powróciła na deski teatrów. To wtedy pojawiła się też pierwsza serialowa rola.
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Artystka zagrała jedną z głównych bohaterek w opartej na sztuce serii w reżyserii Andrzeja Wajdy - "Z biegiem lat, z biegiem dni".
- Gdy Wajda mi zaproponował rolę Dulskiej, poczułam się upokorzona. Ja, która miałam za sobą przeszłość wielkich heroin nagle miałam zagrać wredną mieszczuchę. Wkrótce uzmysłowiłam sobie jednak, że najwyższy czas, żeby się zabrać za role charakterystyczne, żeby nie utknąć w tych amantkach, bo wiek na to nie pozwala – wspominała w rozmowie w radiowej Dwójce.
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
W kolejnych latach aktorka była wielokrotnie nagradzana za role teatralne oraz filmowe. I chociaż kariera obfitowała w sukcesy, tego samego nie można było powiedzieć o jej życiu. Po 13 latach związku z Markiem Walczewskim para postanowiła się rozwieść. Nie doczekali się dzieci. Jak twierdzi aktorka, nie żałuje tego, że nie dane im było zostać rodzicami.
- Pod koniec naszego małżeństwa Marek nie bardzo chciał. Chyba już czuł, że ucieknie do Warszawy i wszystko się rozsypie. A ja niby chciałam, ale w gruncie rzeczy to nie. Czułam, że będę musiała zrezygnować z teatru i zająć się tylko dzieckiem. Nie umiałabym takich rzeczy robić połowicznie. Byłam wtedy tak zakochana w teatrze, w graniu, w sobie (...) Nie umiałam sobie wyobrazić siebie jako pełnej poświęcenia matki - mówiła w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Relacje damsko-męskie zawsze przysparzały jej pewne trudności. Praca stała się jej główną miłością.
- Moje życie kobiece, uczuciowo-erotyczne było kompletnie nieudane. Cała para poszła w artystyczny gwizdek. Jestem za silna, za drapieżna, za bardzo apodyktyczna, za nerwowa, zbyt spontaniczna i narzucająca swoje zdanie. Partner tego nie wytrzymuje. Musiałabym mieć za towarzysza uległego mężczyznę, a tacy mnie kompletnie nie interesowali. Kochałam się zakochiwać, ale też kłóciłam się z facetami okropnie - zdradziła na łamach miesięcznika.
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Gdy wydawało się, że w życiu prywatnym odnalazła w końcu stabilizację, nadszedł kolejny dramatyczny okres...
- Choroba mamy i po kolei wszystkich moich braci i sióstr. Załatwianie szpitali, lekarzy, lekarstw, a potem organizowanie pogrzebów. Kochałam ich ogromnie i miałam pretensje do Boga, do lekarzy, do wszystkich ludzi dookoła - mówi w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
Od ostatnich paru latach ekranowa kariera Polony znów nabiera tempa. Po występach w wielu popularnych serialach, takich jak "Na dobre i na złe", "Magda M." czy "Julia", artystka przypomniała o sobie kinowej publiczności, pojawiając się w niepogardzanym filmie Borysa Lankosza - "Rewers".
Mimo dobrych recenzji, aktorka nie ma zamiaru na dobre zagrzać miejsca w serialach i produkcjach długometrażowych.
Śmierć najbliższych naznaczyła jej życie
- Kamera mnie nie lubi, w związku z czym odwzajemniam się jej tym samym. Tym bardziej teraz, bo nie chcę oglądać swojej starości na ekranie (...) Nigdy nie akceptowałam własnej aparycji, nie byłam pogodzona z fizycznością - w tym względzie Stwórca się nie popisał, choć nie poskąpił talentu. W zbliżeniach nie wyglądam zbyt dobrze. Poza tym czekanie na kolejne ujęcia na planie jest potwornie nudne. Nie mam cierpliwości - zapewnia w rozmowie w "Twoim stylu".
Kto wie, może artystka zmieni jeszcze zdanie i wciąż będziemy mogli podziwiać ją na ekranie.